Młody Niels Kristian Iversen swoją karierę zaczynał mając niespełna 12 lat na torze w rodzinnym mieście Esbjerg. Duńczyk na miniżużlu szybko stał się jednym z czołowych zawodników w swoim kraju, więc gdy w wieku 16 lat przesiadał się na duży motocykl, wiązano z nim ogromne nadzieje.

 Jako młodzieżowiec nie osiągnął spektakularnych sukcesów, choć bardzo dobrze spisywał się na zapleczu brytyjskiej Elite League, dzięki czemu zauważyli go
 m.in. działacze klubu z Wrocławia, którzy parafowali z nim umowę w 2004 roku. Regulamin polskiej ligi pozwalał wówczas na występ tylko jednego zagranicznego zawodnika w meczowym składzie. We Wrocławiu niepodważalną pozycję miał Greg Hancock, więc „PUK” dostał tylko dwie szanse w całym  sezonie. W 2006 roku, po całkiem udanych występach z „dziką kartą”, w końcu dostał się do elitarnego cyklu Grand Prix. Nie zwojował tam za wiele i był  jednym z najsłabszych zawodników w stawce. Iversen przez wiele sezonów uchodził za przeciętnego zawodnika, który od czasu do czasu może „odpalić” w rozgrywkach ligowych.

Prawdziwym przełomem w karierze Duńczyka był jednak transfer do Stali Gorzów w 2011 roku. Był to bardzo solidny dla Iversena rok, choć najlepsze wciąż było jeszcze przed nim. W ubiegłym sezonie był dominatorem w polskiej lidze, a lepiej od niego prezentował się tylko Nicki Pedersen. Równie udanie jeździł w Szwecji i w Anglii, a w Grand Prix Challange ponownie wywalczył sobie awans do cyklu GP.

 W przeszłości „PUK” nie miał co prawda okazji startować na Stadionie im. Edwarda Jancarza właśnie w Grand Prix, ale znajomość wyniesiona z treningów i meczów ligowych powinna być dla niego kluczowa.

Udostępnij