Z prezesem gorzowskiego klubu rozmawiamy o ostatnich osłabieniach gorzowskiej Stali i startach wychowanków w pierwszej drużynie. 

 

www.stalgorzow.pl: Tegoroczna liga zmienia się jak w kalejdoskopie. W pewnym momencie wszyscy w Gorzowie myśleli już o play offach, tymczasem teraz, po przegranym u siebie meczu z Włókniarzem, znów pojawia się widmo spadku.

 

Ireneusz Maciej Zmora: – Na razie nie popadajmy w niepotrzebne podenerwowanie. Przegraliśmy ważny mecz u siebie, ale to nie skazuje nas automatycznie na spadek z ligi. Mimo wszystko uważam, że trener Piotr Paluch zastosował dobre rozwiązanie ze składem. Miłym akcentem było to, że w drużynie znalazło się aż czterech wychowanków Stali. Szkoda, że jedynie Bartek Zmarzlik może zaliczyć ten występ do udanych, ale jak mówi stare przysłowie, „nie od razu Kraków zbudowano”.

 

W planach było jednak zakontraktowanie kolejnych zawodników zagranicznych.

 

– To było jedno z wyjść, ale jak wszyscy widzieli, nie skorzystaliśmy z niego. Rozważaliśmy starty Mikaela Maxa, który ma podpisany z nami „kontrakt warszawski”, ale jak przyznał sam zawodnik, nie jest on przygotowany fizycznie i sprzętowo do startów w polskiej Ekstralidze. Interesowaliśmy się również zawodnikami Orła Łódź – Josefem Francem i Rene Bachem. Jednak pierwszy z nich odniósł kontuzję, a kolejny wskoczył do składu zastępując niedysponowanego kolegę.

 

Czterech wychowanków w składzie to coś, na co czekaliśmy w Gorzowie wiele lat. Taka koncepcja składu ma pana zdaniem rację bytu?

 

– Oczywiście, że tak. Mało tego, sam od kilku sezonów mocno optowałem za takim rozwiązaniem, stąd – pomimo niedzielnej porażki – cieszy mnie, że drużyna w końcu staje się typowo „gorzowska”. Nasza koncepcja składu opartego o wychowanków w końcu nabiera realnych kształtów, choć upłynie jeszcze sporo wody w Warcie, zanim wszyscy nasi rodzimi zawodnicy zaczną solidnie punktować w lidze. Na to po prostu potrzeba czasu.

 

Mówimy wiele o teraźniejszości, przyszłości, ale nie można zapominać o przeszłości. Klub zachowuje kontakty z byłymi zawodnikami? Mam tu na myśli tych najbardziej zasłużonych, którzy nigdy nie zdradzili gorzowskiej Stali.

 

– Pamiętamy o naszych legendach i staramy się je wspierać w różny sposób. Byli zawodnicy otrzymują od klubu całosezonowe wejściówki meczowe, bilety na Grand Prix. Od kilku lat dofinansowujemy wyjazdy byłych zawodników na turnusy rehabilitacyjne. Umożliwiamy panu Bogusławowi Nowakowi przeprowadzanie zbiórek na stadionie na rzecz jego fundacji pomagającej schorowanym sportowcom. Między innymi dzięki takim zbiórkom Bogusław Nowak mógł zakupić nowy wózek, który kosztował około 20 tysięcy złotych. Dodatkowo, podczas losowania numerów startowych turnieju Grand Prix w Askanie, zorganizowaliśmy spotkanie legend Stali z kibicami, które zostało bardzo ciepło przyjęte.

Udostępnij