W kolejnej odsłonie środowego wywiadu prezes gorzowskiej Stali opowiada o aktualnej sytuacji finansowej żółto-niebieskich i wskazuje nazwiska zawodników, którymi nadwarciański klub jest zainteresowany.

 

www.stalgorzow.pl: Panie prezesie, jeszcze niedawno na antenie lokalnego radia mówił pan, że nad naszym klubem zbierają się czarne chmury i Stal jest na zakręcie. Czy wiadomo już z jak dużym długiem wejdziemy w kolejny sezon i czy spokojnie będziemy mogli rywalizować na torach Ekstraligi?

 

Ireneusz Maciej Zmora: – Nie będę ukrywał, że w dobie kryzysu gospodarczego, który również dotknął część naszych sponsorów, jesteśmy w trudnej sytuacji. Ale nie chcę nad tym tematem zbytnio się rozwodzić. Mogę jedynie powiedzieć, że w chwili obecnej osoby związane z klubem prowadzą wytężone prace aby zamknąć budżet za rok 2013 i przygotować budżet na sezon kolejny. Ma to być budżet, który pozwoli nam stworzyć drużynę mogącą walczyć o miejsce w pierwszej czwórce. W tym roku, pomimo słabego początku, niewiele nam zabrakło, aby walczyć o najwyższe laury. Nie zabrakło drużynie umiejętności, ale zwyczajnego sportowego szczęścia. Prowadzimy wiele rozmów z obecnymi i potencjalnymi sponsorami. Niektóre dają powody do optymizmu. To jest okres odpoczynku dla kibiców, a dla nas jest to okres szczególnie wytężonej pracy.

 

A więc opcja startu w niższej klasie rozgrywkowej już na szczęście nie jest brana pod uwagę?

 

– Sportowo obroniliśmy miejsce w lidze, mimo iż wielu już widziało nas ligę niżej. Miejsce Stali Gorzów ze swoimi wspaniałymi kibicami, wszystkimi osiągnięciami i infrastrukturą stadionową na światowym poziomie jest w Ekstralidze. I robimy wszystko co w naszej mocy, by klub utrzymywał się na najwyższym poziomie rozgrywek. Zdajemy sobie jednak sprawę, że zaciąganie zobowiązań bez pokrycia, w szczególności wynikających z kontraktów z zawodnikami, to najkrótsza droga do pogrzebania klubu sportowego. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Tego w tym roku niestety nie zrobił klub z Gniezna i teraz przechodzi olbrzymie problemy. Zarząd klubu z Gdańska również rozważa możliwość odstąpienia miejsca w Ekstralidze, jeżeli nie uda się im zgromadzić odpowiedniego budżetu. I my również próbujemy uniknąć zaciągania zobowiązań bez pokrycia. I dlatego też nie będziemy spełniać wszystkich zachcianek zawodników. Jeżeli nie przyjmą naszych ofert, to będziemy zmuszeni się z nimi rozstać. Zamierzamy budować drużynę w oparciu o realne pieniądze. Oznacza to, że skonstruujemy taki skład, na jaki pozwolą nam posiadane środki. Na chwilę obecną startujemy w Ekstralidze, ale o jakie będziemy walczyć cele zależeć będzie od budżetu. Właśnie rozstrzyga się, jak będzie on wyglądał.

 

Przyjmijmy ten optymistyczny wariant. Klub ma prawie 10 milionów na przyszły rok i rozpoczyna transferowe „polowanie”. Jacy zawodnicy znaleźliby się na celowniku działaczy z Gorzowa?

 

– Wbrew powszechnej opinii, nie interesują nas tylko i wyłącznie zawodnicy, którzy ze Stalą byli już związani lub jeżdżą w naszym klubie obecnie. Owszem, to właśnie z nimi dobrze się znamy i dogadujemy, ale myślimy również o zupełnie „świeżej krwi”. Nie widzę przeciwwskazań, by w naszej drużynie jeździły takie nazwiska, jak: Emil Sajfutdinow, Grzegorz Walasek, Tomasz Jędrzejak, Krzysztof Buczkowski czy Artiom Łaguta. A po pewnych przemyśleniach nie wykluczałbym startu w Stali Gorzów Grega Hancocka czy po raz kolejny Nickiego Pedersena. Dużo zależy jednak od przepisów, które pozostają znakiem zapytania. Wciąż nie wiemy czy będzie obowiązywać górny limit KSM.

 

Pan jest chyba jego dużym zwolennikiem?

 

– Za KSM głosuję dwoma rękoma, ponieważ tak ciekawej ligi jak w minionym sezonie, nie mieliśmy od lat. Kolejny argument jest taki, że niektórzy działacze chcieliby kupić tytuł mistrza, a nie wywalczyć go na torze. KSM powoduje, że szanse się wyrównują, a zyskuje na tym widowisko, kibice i cały sport.

Udostępnij