W ramach drugiej odsłony cyklu „Przed GP w Gorzowie” prezentujemy rozmowę z Jarosławem Hampelem – reprezentantem Polski i finalistą poprzedniej rundy GP w Gorzowie.

 

www.stalgorzow.pl: Jest pan jednym z trzech polskich finalistów GP w Gorzowie. Jak jeździ się panu na stadionie im. Edwarda Jancarza, biorąc pod uwagę, że większość kibiców jest jednak z Gorzowa, a pańska przynależność klubowa nie należy do lubianych?

W zeszłym roku, kiedy ścigałem się podczas GP w Gorzowie, byłem dobrze przyjęty, atmosfera była bardzo fajna. Tak naprawdę nie czułem jakiegokolwiek dyskomfortu – kibice zachowywali się fantastycznie – nie tylko w Gorzowie, ale też w trakcie innych rund Grand Prix w Polsce. Myślę, że raczej nie liczy się przynależność klubowa, mistrzostwa świata są ponad wszelkimi podziałami i to dobrze, kiedy Polacy dopingują nas – rodaków. Tak było w zeszłym roku, tak to właśnie wyglądało i było naprawdę bardzo fajnie, więc mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie.

W gorzowskiej rundzie GP w 2011 roku zdobył pan brązowy medal IMŚ, a w zeszłym roku I miejsce na podium – czy można powiedzieć, że tor w Gorzowie sprzyja panu podczas walki o laury Indywidualnych Mistrzostw Świata?

Myślę, że tak! Biorąc pod uwagę to, co zostało wymienione i jeszcze postawę w Drużynowym Pucharze Świata, który odbywał się na torze w Gorzowie kilka lat temu (16 lipca 2011 – dop. red.) – można uznać, że w Gorzowie notowałem dość dobre występy. Ich powtarzalność sprawia, że mogę powiedzieć, że gorzowski tor bardzo mi sprzyja. Lubię tam startować, pomimo tego, iż to jeden z trudniejszych torów, techniczny. Ale ja na nim dobrze się czuję i nigdy nie miałem tu problemów.

Jak wspomina pan oprawę zawodów w Gorzowie – myśli pan, że inicjatywy ze strony miasta (np. koncerty, popisy Krzysztofa Hołowczyca na Moście Staromiejskim) są dobrym sposobem na przyciągnięcie kibiców na stadion?

Myślę, że wszystko dla promocji sprzyja zainteresowaniu kibiców i zachęca do przyjścia na stadion. Cokolwiek się robi dla kibiców uważam za pomysł trafiony, bo bez nich nie byłoby po co jeździć. Inicjatywy w Gorzowie, z tego co słyszałem, były naprawdę fajne. Niestety, ja nie uczestniczyłem w tych imprezach, przez wzgląd na pochłonięcie przygotowaniami do samego startu w zawodach, ale z tego co wiem, ludzie odbierali to bardzo pozytywnie, a o to chodzi, żeby dobrze się bawili.

Czy podczas zawodów czuje pan wsparcie kibiców?

Wszystko, co dzieje się na stadionie jest odczuwalne, a atmosfera podczas imprezy, wsparcie kibiców, jest potrzebne. W zasadzie można powiedzieć, że lubię, kiedy trybuny żyją tym, co się dzieje na torze. To bardzo fajnie, kiedy możemy pracować przy komplecie publiczności, mając wsparcie tych kibiców, którzy liczą na nas, nasz dobry występ, dopingują nas.

Na długo przed GP w Gorzowie głośno zrobiło się o geście Tomasza Golloba, który oddał „dziką kartę” dla miejscowego juniora Bartosza Zmarzlika. Co myśli pan o tej decyzji?

Trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. Bartek Zmarzlik to jest zawodnik, który bardzo dobrze potrafi się ścigać, który już nie raz pokazał, że potrafi pojechać efektownie i skutecznie w wielu zawodach, w tym też w Grand Prix. Wydaje się, że to bardzo fajnie, że kibice gorzowscy będą mogli oglądać na torze ich chłopaka, wychowanka podczas tak ważnej imprezy.
Myślę, że to bardzo fajny gest ze strony Tomasza.

Czy myśli pan, że junior z Gorzowa – wychowanek i ulubieniec miejscowej publiczności – „ściągnie” na stadion więcej miejscowych kibiców?

Myślę, że to może mieć znaczenie. Jak wiemy, gorzowscy kibice bardzo mocno żyją żużlem i, biorąc pod uwagę, że Bartek jest „ulubieńcem” gorzowian, wychowankiem, to myślę, że powinno to mieć dość dobre przełożenie na frekwencję na stadionie.

To dobrze, że będzie ich więcej?

Więcej kibiców sprawia, że jesteśmy bardziej zmotywowani do wygrywania, czy po prostu walki. Motywują nas dodatkowo i dzięki nim mamy większą determinację do dobrych startów. Ja osobiście lubię jeździć, gdy czuję ich wsparcie.

Jakie nadzieje ma pan przed zawodami w grodzie nad Wartą?

Chciałbym powtórzyć wynik z poprzednich lat, jeśli chodzi o ściganie na gorzowskim owalu. Krótko mówiąc, mam nadzieję, że pojadę tak, żeby wygrać.

Czy polskie rundy GP wywołują u pana jakieś szczególne emocje?

Są szczególne, bo pracuję wtedy przed polską publicznością, która – co by tu nie mówić – kibicować potrafi naprawdę świetnie. Przynajmniej większość jest poza podziałami i to działa w sposób bardziej mobilizujący, więc polskie rundy GP mają w sobie taki bardzo fajny klimat.

Czy chciałby pan powiedzieć coś kibicom przed tą rundą GP?

Chciałbym zachęcić do przyjścia na stadion. Byłoby naprawdę fajnie, gdyby cały stadion kibicował – a my – Polacy, stanęlibyśmy na podium. Proszę o to, by kibice trzymali za nas kciuki i dopingowali tak, jak tylko oni potrafią!

Udostępnij