Dużo działo się podczas niedzielnego, 23. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gorzowie. Przy i w centrum handlowym Nova Park widoczna była ekipa Stali Gorzów, która mogła pochwalić się pełnymi puszkami i serią fantów sprzedanych podczas licytacji.

 

Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to jedna z największych akcji charytatywnych, która w Polsce zyskała już ogromną renomę i zaufanie społeczeństwa. W niedzielę, 11 stycznia odbył się już 23. Finał tej imprezy, w którym czynny udział po raz kolejny wzięła Stal Gorzów. Co powoduje, że żółto-niebiescy z takim zaangażowaniem włączyli się w granie z Jurkiem Owsiakiem? – Wychodzimy z założenia, że jako największy klub w naszym mieście i w tym regionie, musimy służyć przykładem. Uważamy, że wsparcie działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest taką formą. Oczywiście nie tylko w tę akcję jako klub się angażujemy, ale ta jest najbardziej rozpoznawalna w naszym kraju – przekonywał prezes Stali, Ireneusz Maciej Zmora.

 

O godzinie 12.00 w roli wolontariuszy kibice mogli zobaczyć wszystkich gorzowskich juniorów z Bartoszem Zmarzlikiem na czele, a także Tomasza Gapińskiego i wiele osób blisko związanych ze Stalą, między innymi kierownika drużyny Krzysztofa Orła.

 

Stal przekazała ponadto na rzecz Orkiestry klubowe gadżety, które licytowano na małej scenie wewnątrz Nova Park – między innymi poduszkę, plastron Mateja Zagara z gorzowskiej rundy Grand Prix, czapkę i kalendarz, a wszystko z autografami gorzowskich zawodników. Fanty cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, a uczestniczący w licytacjach Piotr Paluch przekonywał do hojności: – Impreza bardzo zaszczytna. Jak co roku zawsze uczestniczymy. Klub daje gadżety na licytację, także zawodnicy się włączają w zbieranie na ulicach pieniążków, aby to wszystko grało tak, jak trzeba. Będziemy to robić do końca naszego istnienia i do końca świata. Zawsze, jak tylko mamy możliwość udzielenia się w jakiejś charytatywnej akcji w Gorzowie Wielkopolskim, ale też jeśli chodzi o teren kraju, Stal jest gotowa w nich uczestniczyć – zapewniał trener gorzowian.

 

Organizatorzy finału ze sztabu WOŚP przy Lubuskim Centrum Wolontariatu przyznali, że ostatecznie gadżety przekazane przez Stal zostały sprzedane za niezłe sumy – obraz w ramie wylicytowano za 200 zł, czapkę za 250, poduszkę za 230 czy kalendarz za 100 złotych. – Dodam, że puszki stalowych wolontariuszy były pełne – powiedział nam szef sztabu Krzysztof Świderski.

 

A jak do kolejnego roku z puszką w ręku podeszli sami zawodnicy? – Zawsze się włączamy, kiedy jest potrzebna pomoc i zawsze będziemy to robić, robimy to dla dobra, także super inicjatywa. Pomaganie jest ważne. Sam wiem, bo na przykład, gdy moja małżonka rodziła dzieci, widziałem różne sprzęty zakupione przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Poza tym, to świetnie, kiedy wszyscy ludzie angażują się w pomaganie innym – komentował Tomasz Gapiński.

 

Zgodzili się z nim także młodzieżowcy Stali: – Myślę, że w takich akcjach jak najbardziej trzeba pomagać. Jeżeli tylko możemy, to zawsze się stawimy i będziemy starać się jak najbardziej pomóc. Dla nas to nie jest zbyt wielki wysiłek. Jesteśmy nauczeni przez klub, że należy pomagać, bo sami nie wiemy, kiedy będziemy potrzebować takiej pomocy – opowiadał Łukasz Kaczmarek. Wtórował mu Adrian Cyfer: – To bardzo ciekawa inicjatywa, odkąd pamiętam, jak tylko zaczynałem jeździć na miniżużlu, zawsze się w to angażowałem, kwestowałem razem z wolontariuszami.   

Udostępnij