W ostatnim materiale serii Stalowy kibic” przedstawialiśmy historię fana z Anglii – Ian Faultless. Dziś prezentujemy opowieść kolejnego kibica gorzowskiej Stali z Wysp Brytyjskich. Martin Pulwer, bo o nim mowa, kibicuje żółto-niebieskim mimo iż dzieli go od Gorzowa dystans blisko 1500 kilometrów.

 

Jak to się zaczeło w przypadku Martina?

 

– Spotkałem Katarzynę Szostak i grupę polskich fanów żużla w pubie przy okazji Grand Prix Cardiff w 2010 roku. Wszyscy oni byli z Gorzowa. Byli bardzo przyjaźni i przekonywali mnie, że jeśli chcę poznać polski żużel to muszę przyjechać do Gorzowa. Po roku, Gorzów był z Zieloną Górą w półfinałach. Postanowiłem pojechać i zobaczyć to na żywo. Dzięki Danielowi Siczyńskiemu (ówczesny rzecznik prasowy Stali) zdobyłem bilet. Niestety trafiłem na mecz w którym awansował Falubaz, ale przyjaźni ludzie i atmosfera na stadionie spowodowała, że chciałem więcej – powiedział fan Stali z Anglii.

 

Martin nie dość, że sam stara się przyjeżdżać do Gorzowa tak często jak to możliwe stara się także zarażać pasją przyjaciół. – W 2011 zabrałem ze sobą kilku przyjaciół. Ian i Jenny Faultless z którymi podróżuję na mecze Birmingham i zawody Drużynowego Pucharu Świata. Spotykamy mnóstwo fanów żużla z niektórymi jesteśmy jak rodzina. Ian i Jenny pierwszy raz widzieli mecz derbowy rok póżniej. W pamiętnym meczu gdzie Lee Richardson zmarł w tym samym dniu na innym ekstraligowym torze. Byliśmy pod wrażeniem jak wszyscy skandowali jego nazwisko, nawet w Polsce, gdzie ten żużlowiec Polakiem nie jest. Wróciliśmy w 2013 roku wraz z nowymi fanami, Nicole Booth, Paul Kitchen i grupą fanów Belle Vue z Manchesteru na wielki weekend żużla, kiedy to w sobotę byliśmy na Grand Prix Polski w Gorzowie, a w niedzielę w Zielonej Górze w roli „sekretnych fanów Stali” pomiędzy fanami Falubazu. Byliśmy ubrani w barwy Birmingham Brummies więc było łatwo się przemieszczać.

 

Jak podkreśla Martin stara się zabierać na kolejne mecze swoich przyjaciół, ale wyprawy do Polski to także okazja do nowych znajomości. – W 2013 roku poznałem dwójkę kibiców Stali z Niemiec Ralfa i Suzanne. W 2014 gdy byłem w Bydgoszczy na finale SWC ta sama dwójka przysiadła się do mnie. Zaczęliśmy rozmowę o meczach, które widzieliśmy. Później spotkaliśmy się jeszcze przy okazji meczu w Gorzowie i na SEC w Częstochowie. Zostaliśmy dobrymi znajomymi, a wszystko to przez wspieranie Stali Gorzów. Ustaliliśmy już jak będzie wyglądać nasze podróżowanie w 2015 roku.

 

W 2014 roku byłem na derbach. Nie spotkaliśmy naszych niemiecki znajomych, ale poznałem nowych. W tym czterech z Anglii z Gloucester. Myślę, że derby w Gorzowie są taką wizytówką, najlepszą okazją by stać się na stałe fanem Stali Gorzów. W światowym żużlu mówi się głównie o Stali Gorzów i Falubazie Zielona Góra jak o Realu Madryt i Barcelonie – powiedział Martin.

 

– W drodze do domu spotkałem kolejnego znajomego, który jest fanem Stali. Marcin żyje w Londynie i jego kolega, także Marcin, który mieszka w Gorzowie pomógł mi zorganizować na półfinał 2014 bilety. To był dopiero mecz! Marcin przedstawił mi swoją rodzinę, przyjaciół. Miałem też zaszczyt podać rękę Władysławowi Komarnickiemu, kiedy spotkałem go w centrum miasta. Gorzów ma najlepszych światowych fanów żużla. Mam zamiar spotkać ich wszystkich w 2015 roku – przekonuje Martin.

 

Kibic żółto-niebieskich z Anglii z powodu tak znacznej odległości nie może być na wszystkich spotkaniach Stali Gorzów. – Nie mogę być na wszystkich meczach Stali, ale mam polską TV w której oglądam wszystkie mecze. Wraz ze swoimi dobrymi znajomymi z Gorzowa, którzy są w Anglii założyliśmy na Facebooku fanpage fanów Stali w Wielkiej Brytanii, który ma już ponad 450 lajków. Mamy nadzieję, że w kwietniu w Poole poprawdzimy Stali do zwycięstwa w turnieju World Speedway League.

 

Jak przekonuje Martin sporym atutem gorzowskiej Stali jest także stadion im. Edwarda Jancarza. – Kiedy po przebudowie w 2011 roku zobaczyłem nowy stadion to eksplodowałem. Jancarz i MotoArena w Toruniu to najlepsze stadiony w świecie żużla. Prezentacja z wszystkimi dodatkami, flagami, fajerwerkami powoduje, że chce się tu wracac i wracać.

 

Martin ze smutkiem opowiada o żużlu w jego rodzimym kraju i wspomina przeszłość. – Żużel w Wielkiej Brytanii kiedyś był bardzo popularny, teraz tak nie jest. Starsi ludzie pamiętają 1949 rok, gdzie na spotkania Birmingham przychodziło 43000 fanów by zobaczyć Złoty Kask pomiędzy Birmingham Graham Warren a Jack Parker z Belle Vue. Teraz nie ma tylu fanów. Młodzi ludzie nie widzą by ten sport był atrakcyjny.

 

Na pytanie dlaczego Martin tak często podróżuje i ogląda zawody Anglik odpowiada: – To jest pewien mix zdarzeń. Fascynacja żużlem to główny powód, ale także przyjaźnie między fanami. Atmosfera na stadionach także. Wyjazd na mecz do Gorzowa jest jak wyjazd rodzinny. W Gorzowie spotkałem naprawdę miłych ludzi i z przyjemnością wracam do swojego „polskeigo domu” powiedzieć cześć, wypić drinka w Sport Barze na Bulwarze i spotkać się z przyjaciółmi.

 

– Osobiście nie jeżdżę zbyt często na zawody indywidualne, wole jednak zmagania drużynowe. Jeśli jednak w tym samym czasie jest mecz mojej drużyny to owszem przyjadę, tak jak np.: w roku 2013 gdzie byłem na Grand Prix w Gorzowie, a następnego dnia na derbach w Zielonej Górze. Dla mnie mecz derbowy jest lepszy niż SGP.

 

Jak przekonuje Martin Grand Prix jednak to i tak najlepsza spośród imprez indywidualnych. – Wiem, że są ludzie którzy wariują na punkcie Grand Prix i na pewno będą przyjeżdżać do Gorzowa, Cardiff czy Torunia ponieważ są tam świetne stadionu, z niepotwatrzalną atmosferą i wspaniałym widowiskiem. Show, który organizuje Gorzów dla społeczności przy okazji GP jest na poziomie światowym. Polecam zawsze by do Gorzowa przyjechać na cały weekend i sam tak robię – zakończył Marin.

Udostępnij