Gorzowski szczypiornista opowiada o swoich wrażeniach po Mistrzostwach Świata w Katarze, a także o rozwoju piłki ręcznej i kibicach w Gorzowie.

 

www.stalgorzow.pl: Jak oceniłby pan okiem zawodnika i kibica mistrzostwa świata w Katarze?

 

Tomasz Rzewiński: Co można powiedzieć? Zakończyło się to wielkim sukcesem, na który chyba nikt generalnie nie liczył, bo drużyna jest bardziej przygotowywana pod kątem mistrzostw Europy. Mimo to widać, że jednak wciąż jesteśmy gdzieś tam w czołówce. Wszyscy chyba się cieszą z tego medalu i może coś w końcu pójdzie w kierunku dalszego rozwoju w dziedzinie piłki ręcznej w Polsce.

 

Uważa pan, że gra reprezentacji Polski mogłaby być jeszcze lepsza?

 

Myślę, że tak. Znalazłoby się kilka rzeczy, których jeszcze brakowało,  patrząc z perspektywy zawodnika. Z tym, że widać, że główna myśl trenera, szkoleniowa skupiała się na obronie. Zawsze mówi się, że to obroną wygrywa się mecze i widocznie tutaj trener Biegler postawił głównie na obronę, a atak nie do końca był taki, jak powinien być.

 

No właśnie. Polska jest znana z tego, że gra dość ostrą, wręcz nieco brutalną grę w obronie… To jest dobry sposób na przeciwnika?

 

Czy brutalnie, czy nie… trudno powiedzieć. Myślę, że widziałem gorsze zespoły, które grają dużo ostrzejszą piłkę ręczną. Wydaje mi się, że Polacy nie grają brutalnie. Grają ostro, ale fair, na tej zasadzie, bo było kilka takich spotkań, między innymi jak graliśmy z Chorwacją czy z Katarem, było widać, że nasi zawodnicy wytrzymali tą presję ze strony sędziów i przeciwników, i nie grali brutalnie, a z innych drużyn niektórzy nie bardzo umieli się zachować, że tak powiem, a sędziowie tego nie widzieli. Także wydaje mi się, że Polacy grają ostro, ale fair.

 

Czy uważa pan, że medal mistrzostw świata może wpłynąć na szybszy rozwój piłki ręcznej w Polsce, a może nawet w samym Gorzowie?

 

Powiem szczerze, jest to takie moje niespełnione marzenie, żeby tak było. W sumie ciągle marzę, że to gdzieś się spełni, że pójdzie do przodu. To już w jakimś sensie trochę ruszyło, ze względu na to, że dwa kluby w Polsce biją się z najlepszymi klubami w Europie – Vive Tauron Kielce i Wisła Płock mają ten budżet i są przykładem na to, że można to w Polsce zorganizować. Wychodzą na boisko z obojętnie jaką drużyną na świecie i walczą jak równy z równym.

Myślę, że ten sukces powinien się w końcu jakoś przełożyć. Tak naprawdę jestem w piłce już prawie od 30 lat od młodego chłopaka się nią interesuję. Jeszcze Artura Siódmiaka z boiska znam, rozmawialiśmy parę razy, a sukcesy jego i reprezentacji, która wtedy była w Polsce, z Bogdanem Wentą, niestety nie przełożyły się na popularyzację piłki ręcznej w Polsce. Cały czas jesteśmy gdzieś z tyłu. Nie wiem,  może brakuje jakiegoś tam zarządu, takiego, który potrafi tych sponsorów do piłki ręcznej ściągnąć i zrobić naprawdę fajną, zawodową ligę, no bo jakby nie patrzeć, jest to atrakcyjny sport, w którym dużo się dzieje.

 

Wróćmy na chwilę do gorzowskiej piłki. Przed Stalą trzy mecze wyjazdowe, między innymi dzisiaj w Buku, jakie jest nastawienie pana i drużyny przed tymi spotkaniami?  Czy wciąż chcecie zająć pozycję lidera? Awans jest realnym celem już w tym roku?

 

Pewnie, że chcemy być liderem. W sporcie to zawsze jest cel, żeby na swoim poziomie być tym „numerem jeden”. Troszkę jest teraz problemów, sam mam jeszcze troszkę problemów zdrowotnych, grypa nas połapała, i trochę chłopaków brakuje na treningach, ale jest to taki cel, bo chcielibyśmy bardzo być na tym pierwszym miejscu.

Trudno się wypowiadać w imieniu sztabu szkoleniowego czy prezesów, jeśli chodzi o awans, jednak ze sportowego punktu widzenia to myślę, że to realne. Chłopaki bardzo chcą awansować, są pełni zapału i chcą grać w tej wyższej lidze, bo niektórzy po prostu nie mieli okazji, bo nie było dla nich gdzieś tam miejsca przy Ekstraklasie. W pewnym momencie musieli pokończyć swoje kariery, bo nie mieli gdzie grać i teraz gdzieś tam po paru latach zaczynają od nowa swoją przygodę z piłką ręczną i naprawdę bardzo chcą awansować.

 

Jak oceni pan naszą drużynę na  tle pozostałych ekip w III lidze wielkopolskiej?

 

To jest taka troszeczkę mieszanina rutyny z młodością, bo generalnie jest paru zawodników starszych, którzy grali troszeczkę w wyższej lidze. A później jest młodzież, która gdzieś tam się uczy. Jest to taka ciekawa dość mieszanka. Powoli zaczynamy już się trochę lepiej rozumieć, niż na samym początku. Myślę, że nie prezentujemy się źle w tej III lidze na tle innych ekip, o czym może świadczyć choćby pozycja w tabeli.

 

Co pan powie o kibicach w Gorzowie? Spodziewał się pan, że będzie ich od początku tak dużo?

 

Powiem tak: łudziłem się, że będzie ich naprawdę dużo i spełniło się to marzenie, bo tych kibiców jest naprawdę sporo, najwyraźniej jest ten „głód” piłki ręcznej w Gorzowie. Bardzo fajnie, że pojawia się zorganizowana grupa kibiców. To są nasi kibice, kibice Stali Gorzów, bo tego wcześniej piłka ręczna w Gorzowie nie miała.  Są to kibice, którzy naprawdę potrafią stworzyć widowisko i świetną atmosferę. Troszeczkę tylko brakuje, żeby ci ludzie, którzy przychodzą bardziej spontanicznie reagowali, włączali się w doping prowadzony przed Stalowców, ale myślę, że z czasem i to ulegnie zmianie i im my będziemy lepsi sportowo, a te mecze będą w wyższej lidze, na wyższym poziomie, to i większość kibiców się mocniej zaangażuje.

 

Czyli trzeba kibiców troszeczkę poduczyć kultury kibicowania na piłce ręcznej?

 

Myślę, że tak, trzeba ich troszeczkę pociągnąć do kibicowania. Przydałyby się bębny, takie jak można zobaczyć na żużlowych zawodach. Są jeszcze elementy, które mogłyby być lepsze, ale broń Boże, nie będę narzekał, bo jest naprawdę fajnie. My to czujemy, że są ci kibice z nami i to nam bardzo pomaga. Wiem, że chłopaki bardzo się starają i, jak przegraliśmy mecz w Koninie, to było nam strasznie przykro, że przyjechali kibice szmat drogi, a nam po prostu ten mecz nie wyszedł.

Udostępnij