Okres przejściowy między jednym sezonem, a drugim powoli się kończy, a żużlowcy powoli notują pierwsze kontakty z motocyklami. Na nieco niestandardową „żużlówkę” zdecydował się Piotr Świderski, który w Opolu wraz z Wojciechem Lisieckim stanął na podium charytatywnej gali lodowej.

 

www.stalgorzow.pl: Zanotował pan bardzo dobry wynik w Opolu. Czy można to traktować jako dobry prognostyk na nadchodzący sezon?

                                                                  

Piotr Świderski: Gala lodowa to jest bardziej zabawa i tak to traktuję, i takie były też te zawody. Główny cel, jeśli chodzi o tę galę lodową, był celem charytatywnym – pomoc chorej Emilce i to stąd mój udział w tym wszystkim, nie bardzo w tym sezonie jako forma przygotowań. W poprzednich latach dosyć często uczestniczyłem w lodowym ściganiu i traktowałem to troszkę jako forma treningu, utrzymanie kontaktu z motocyklem. W tym roku troszeczkę od tego odszedłem, skupiam się raczej na takich klasycznych przygotowaniach do sezonu: na sali, siłowni i tak dalej. Czy to dobry prognostyk? Można to tak traktować, widać, że nie mam powodu do niepokoju.

 

Co pan myśli o samej inicjatywie i okrasie żużlowych zawodów? Było w końcu sporo atrakcji niełączących się ze ściganiem na lodzie, a wszystko na szczytny cel…

 

Myślę, że takie cele zawsze są sympatycznym przedsięwzięciem, trzeba chwalić organizatora, że coś takiego robi, każda forma pomocy jest dobra. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, że pojawił się Rafał Sonik, podziwiam chłopa i naprawdę mu gratuluję jego osiągnięcia. A poza tym jakby to co zwykle (śmiech). Ja uczestniczę w tym już parę lat z rzędu, więc ta forma jest mi w miarę znana.

 

A zawody na lodzie różnią się znacząco od klasycznego speedwaya?

 

Jest kilka różnic, jeździmy w podobnym układzie, to nie jest ten klasyczny lód, gdzie się wykładamy, pozycja na motocyklu jest bardziej żużlowa, motocykl jest w ślizgu kontrolowanym, czyli kierownica w prawo, a jedziemy w lewo. Jest ta różnica przyczepności, czy inny element startu… Jest kilka różnic, ale to jakaś odnoga takiego klasycznego żużla.

 

Czyli nie ma zagrożenia, że Piotr Świderski zakocha się gdzieś w icespeedwayu i zostawi klasyczny żużel?

 

Nie, nie, nie (śmiech). Póki co w ostatnich latach traktowałem to jako formę treningu, jako jeden z elementów przygotowań do sezonu. Na chwilę obecną odstąpiłem od tego pomysłu, w planach nie zakładałem w ogóle w tym roku uczestnictwa w tego typu galach. Tak jak mówię, chciałem się skupić na innej formie przygotowań, jednak straszna prośba była od organizatorów, żeby się jednak pojawić, bo były problemy ze składem troszkę… No i gdzieś tam to, że wygraliśmy z Wojtkiem w zeszłym roku, mobilizowało i dopingowało do tego, żebyśmy byli również w tym roku, więc dlatego też się pojawiłem.

 

Jak się panu podobał system punktowy – 4-3-2-0?

 

W przypadku tego typu zawodów to jest dobra forma, jeśli chodzi o zawody parowe. Myślę, że chodzi w nich o to, żeby wygrała para najlepiej jeżdżąca wspólnie, czyli nie liczy się jednostka, ale właśnie para i te punkty parowe są bardzo ważne. Myślę, że to jedyna forma słuszna i jak najbardziej dobra.

 

Mówił pan o przygotowaniach fizycznych, a co ze sprzętowymi? Żużlowcy wciąż nie wiedzą na czym stoją, jeśli chodzi o tłumiki… Czy pojawiły się już jakieś konkrety? Jak wygląda zaplecze sprzętowe? Jest się czym pochwalić?

 

Te tematy gdzieś tam się jeszcze rozgrywają. Z tego co byłem w kontakcie ostatnimi czasy, to tunerzy czekają na wszystkie tłumiki. Już większa część z nich jest przetestowana i pierwsze jakieś tam wnioski się nasuwają, ale pełną informację zbierzemy dopiero po przetestowaniu wszystkich tłumików, które uzyskały homologację na następne lata. I na tą opinię czekamy, bo z tego co wiem, jeszcze nie wszystkie zostały przetestowane.

Chciałbym się pochwalić, ale nie bardzo jest czym, bo zakupuję sprzęt na tyle, na ile muszę, na ile starczy mi środków. Jestem jednak przekonany, że będę dobrze przygotowany do sezonu, bo nie ilość się tutaj liczy, ale jakość tego sprzętu. Wracając myślami do tych czasów, w których była normalność – czyli tłumiki przelotowe, ten sprzęt też się troszkę mniej zużywał i jego świeżość wystarczała na dłużej. Zobaczymy, jak to będzie  tym sezonie wyglądało.

Udostępnij