Kapitan gorzowskiej Stali w bieżącym roku zapowiada kolejne wielkie sukcesy. KK” dodaje, że jest już gotowy do wyjazdu na tor.

 

www.stalgorzow.pl: Krzysztofie, Tobie ta zimowa przerwa minęła chyba bardzo szybko i bez nudy, bo wolny czas wypełniały liczne gale, bankiety i godziny przy konsolecie?

 

Krzysztof Kasprzak: – W listopadzie trochę grałem, bo był okres roztrenowania. Później były trzy bale, ale za bardzo się nie rozluźniałem, bo w międzyczasie miałem treningi i myślałem o sezonie 2015. Było miło, zachowałem dobre wspomnienia, ale mamy już nowy sezon. Gorzów musi utrzymać złoto, ja swoje indywidualne wyniki. Trzeba brać się do pracy i od przyszłego tygodnia wyjeżdżać na tor.

 

Pierwszy trening odbędzie się w Gorzowie czy gdzieś indziej?

 

– Trener mówi, że może uda się w Gorzowie, a jeśli nie, jestem w kontakcie z innymi ośrodkami, gdzie nie są kryte stadiony. Takie tory szybciej wysychają. Blisko mam do Gniezna i Ostrowa, choć najlepiej byłoby trenować w Gorzowie. Ale tu zawsze mamy problem z jednym łukiem, więc zobaczymy co będzie.

 

Jeśli chodzi o sprzęt, to co przyszykowaliście z Robertem i resztą Twojego teamu?

 

– Dokupiliśmy parę nowych silników. Te z zeszłego roku są sprawdzone w serwisach. Ramy mają już chłopaki przygotowane. Zawsze wyjeżdżam na tor koło 10-12 marca, więc jest jeszcze chwila, ale już intensywnie o tym myślę.

 

Twój poprzedni sezon był fenomenalny, kilka złotych medali, srebro w Grand Prix. Czujesz, że jesteś w stanie powtórzyć te osiągnięcia? Poprzeczkę ustawiłeś sobie bardzo wysoko…

 

– Gdybym nie wierzył w swój sukces, nie jeździłbym na żużlu. Poprzeczka jest wysoko ustawiona, w Polsce jestem aktualnie najlepszy, na świecie zabrakło bardzo mało, więc na arenie międzynarodowej chciałbym coś poprawić. Wyniki osiągnięte w kraju chciałbym utrzymać. Chłopaki z Grand Prix nie przespali zimy, chcą gonić pierwszą trójkę, więc zapowiada się ciężki, ale ciekawy sezon.

 

Jak poradzisz sobie z presją otoczenia w tym roku? Bo niewątpliwie ona będzie się udzielać…

 

– Ja na to nie zwracam uwagi, na czas zawodów nauczyłem się wyłączać. Czasem nawet presja mobilizuje, szczególnie jeśli chodzi o mecze ligowe. Jestem teraz dojrzałym zawodnikiem, będę dalej się uczył, ale dużo już potrafię. Miejmy nadzieję, że moje silniki pojadą, ja jestem fizycznie przygotowany bardzo dobrze, nie mam problemów zdrowotnych, więc bądźmy dobrej myśli.

Udostępnij