W niedzielę 5 lipca na Stadionie im. Edwarda Jancarza odbędzie się finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Tytułu bronić będzie zawodnik MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów – Krzysztof Kasprzak, który porozmawiał z nami przed tym wydarzeniem.

 

www.stalgorzow.pl: Jak czujesz się przed gorzowskim finałem IMP?

Tak, jak rok temu. Robię swoje, pracujemy ciężko ze sprzętem, ja nad swoją formą, więc wszystko to powinno zaowocować już niedługo i miejmy nadzieję, że po Cardiff będę w dobrej formie.

 

Czynisz jakieś specjalne przygotowania na te zawody?

Będzie najlepszy sprzęt. Silniki z ligi zostaną odstawione na niedzielny finał. Chciałbym pojechać dobrze, bo u siebie w domu zawsze fajnie się wygrywa.

 

Wspomniałeś o Cardiff, gdzie dzień przed finałem IMP odbędzie się kolejna runda Grand Prix. Jak logistycznie rozwiązałeś tę kwestię?

Na pewno jest to problem. Gdy zimą ustawiali ten kalendarz, to już wiedzieliśmy, że ja, Jaro (Jarosław Hampel – dop. red.) i Janoś (Maciej Janowski – dop. red.) będziemy mieli problem, gdyż nie stawimy się całym teamem na finale. Tylko przylecimy, a dwa motory będą tu zostawione. Szkoda, ale taki jest terminarz i trzeba temu podołać. Przylecę z bratem, na miejscu będzie bus z motocyklami i odjedziemy finał w niepełnym składzie. Chłopacy będą wracać busem z Cardiff i nie ma szansy na przyjechanie. Mi to jednak nie przeszkadza, bo maszyny tu będą.

 

W niedzielę będziesz bronić tytułu. Ciąży na tobie presja z tym związana?

Mam wobec siebie oczekiwania. Chcę bardzo dobrze pojechać te zawody. Świetnie jest być mistrzem Polski, bo już rok temu nim byłem i wiem, jakie to uczucie. Trzy razy byłem drugi i zawsze mnie to bardzo denerwowało, bo niewiele brakowało. Będę się starał wygrać, ale z moją obecną formą będę miał trudno. Nie poddaję się jednak.

 

Będziesz startował z numerem ósmym. Odpowiada ci to?

Fajny numer. Trzeba tylko pilnować, żeby każdy miał równe pola startowe, równe szanse i będzie okej. Na pewno trener tak to przygotuje z panem Jarkiem i będa fajne zawody. Czwarte pole w pierwszym starcie to jest dobre rozwiązanie. W każdym razie trzeba uzbierać dziesięć punktów, żeby jechać w półfinale, a potem w finale.

 

Kto ma twoim zdaniem największe szanse na końcowy triumf?

Konkurencja jest duża. Faworytami są Bartek Zmarzlik, Protasiewicz i wielu innych chłopaków, ale taka jednodniowa impreza rządzi się swoimi prawami. Potrzeba dużo szczęścia. Świder dobrze jedzie i Gapa. Także Kołodziej, który miał dobry trening dwa tygodnie temu, będzie groźny. Może być też jakaś niespodzianka. Taki turniej rządzi się swoimi prawami i jak ktoś słabiej jedzie w lidze, to może wypalić akurat w takim finale. Wydaje mi się, że , bo jest w najlepszej formie i jedzie najszybciej na gorzowskim torze. Będziemy mu chcieli jednak dorównać i nie zawieść kibiców.

 

Oprócz ciebie i Bartosza Zmarzlika z gorzowskiej Stali pojadą jeszcze Piotr Świderski, Tomasz Gapiński i Adrian Cyfer, który zastąpi kontuzjowanego Damiana Balińskiego. Będziecie sobie w jakiś sposób pomagać jako zawodnicy jednego klubu?

Wspólnie z chłopakami będziemy się starali przywieźć dla klubu jak najwięcej medali. Każdy patrzy jednak na siebie i będzie się chciał pokazać z jak najlepszej strony.

Udostępnij