Zwycięstwo Stali Gorzów był zdecydowane i bezsprzeczne. Co po tych zawodach mówili trener Paluch i zawodnicy?

 

Piotr Paluch:  Teoretycznie patrząc, nie mogliśmy się spodziewać innego rezultatu, jednak w rzeczywistości to są zawody juniorskie. Mieliśmy w założeniu wygrać ten finał, bo to był nasz tor, co zresztą było widać po zawodnikach, którzy byli dobrze spasowani od początku zawodów, robili najlepsze czasy i wygrywali biegi. Rozumieli się, współpracowali ze sobą, także zewnątrz można powiedzieć, że to była tylko formalność, ale wcale nie było tak łatwo, trzeba było się napracować, żeby to zdobyć. Upadki były spowodowane po pierwsze taką a nie inną stawką, a z drugiej strony, zawodnicy jeżdżą o tytuł Mistrza Polski, każdy chce wygrywać i nikt nie odpuszcza. Upadki były w większości z błędów własnych. Tor był twardy, odsypywał się, zawodnicy mogli jeździć pod samą bandą. A, że z reguły drugi łuk jest u nas trudny, to wszyscy wiedzą. Rafał pojechał całkiem przyjemnie. Pod koniec zawodów praktycznie dostał swoją szansę i w pierwszym biegu znakomicie sobie poradził, miną na trafie Oskara Ajtnera-Golloba. W drugim biegu Adrian Cyfer troszkę mu przeszkodził na pierwszym łuku, stracił rytm jazdy, ale to jest dopiero zawodnik szesnastoletni, jeszcze sporo nauki przed nim.

 

Adrian Cyfer: To jest dobre zakończenie sezonu, bo można powiedzieć, że ten mój sezon był raczej w kratkę. Jestem już myślami w następnym, ale to złoto smakuje bardzo dobrze, bo wywalczyliśmy je na torze, wygrywaliśmy do ostatniego biegu wszystko na 5:1. U mnie zdarzyła się jedna wpadka, ale taki jest żużel. Wszyscy pojechaliśmy dobrze, a dwa ostatnie biegi oddaliśmy Rafałowi, żeby miał też szansę pojechać, pościgać się. Myślę, że to wszystko dobrze wyszło. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia dlaczego te zawody tak się toczyły i tyle tych upadków było, bo dziur nie mieliśmy. Na początku zawodów było trochę luźniej nawierzchni, ale dawała tylko dodatkowy sposób na odepchnięcie się i jeszcze szybszą jazdę. Myślę więc, że to nie wina toru, a upadków było więcej niż na takiej szkoleniowej młodzieżówce. Może zabrakło zimnej głowy, ale ciężko mi się wypowiadać na ten temat. Jestem zadowolony ze złota i oby takich sukcesów więcej.

 

Rafał Karczmarz: Bardzo się cieszę, że zostałem mistrzem Polski.  Nie liczyłem na to, że w ogóle wystartuję w tych zawodach. Nasi juniorzy, Bartek i Adrian punktowali co chwilę 5:1, 5:1, więc co tu zmieniać? Ale później trener przyszedł, powiedział, że podzieli starty i jednak udało się pojechać. Mój start mogę uznać za dobry, bo w przeciwieństwie do innych zawodników w ich pierwszych biegach, strasznie sobie radzili, co chwilę mieliśmy upadki. Ja, będąc na swoim torze, wiedziałem, jak mam pojechać. W moim pierwszym biegu udało się, powalczyłem z Ajtnerem-Gollobem, a w drugim starcie Adrian troszkę nie popatrzył. Pojechał szerzej, gdzie ja starałem się napędzać i wybiło mnie to trochę z rytmu. Dla mnie ważne było zdobyć ten medal, pomóc chłopakom, a nie siedzieć na ławie i tylko go otrzymać.

Udostępnij