Gorzowianie po raz kolejny pokonali rywala z II ligi pomorskiej. Co mówili po tym spotkaniu?

 

Janusz Szopa (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Żeśmy się dopasowali do ich poziomu przez połowę meczu. Szkoda, bo graliśmy całkiem dobrze w obronie, sporo piłek było przechwyconych, a skuteczność była momentami denerwująca i żenująca. Jesteśmy liderami tej grupy, a zachowywaliśmy się jak młodszy junior. Powinniśmy ten mecz wygrać zdecydowanie wyżej. Jest nad czym myśleć. Przede wszystkim do niektórych meczów podchodzimy mało skoncentrowani i nie wykorzystujemy tego, co powinniśmy. Oby te bramki nie decydowały o awansie i graniu w wyższej lidze. Są takie momenty, że gramy tak, jak trzeba i nagle jest przestój. Nie wiem, skąd to się bierze. Brakuje koncentracji i nie powinno tego być.

 

Mariusz Graczyk (trener Latochy Agropom Tczew): Z czasem siadała u nas energia. Trener Szopa wyłączył nam dwóch głównych zawodników, którzy ciągną zespół. Zostali nam sami skrzydłowi i kołowy. Z konieczności jeden skrzydłowy grał na rozegraniu. Posypały się kontuzje i brakuje nam zawodników i w juniorach i w seniorach. W pierwszej połowie nie rzuciliśmy karnych. Kolejny w drugiej połowie, gdzie wszystko było na remisie. Później w końcówce zabrakło sił i chłopacy nie dali rady wracać do obrony i grać w ataku praktycznie bez zmian.

 

Maciej Polak: W tym meczu na pewno rzuciłem najwięcej bramek w sezonie, ale w spotkaniu gra siódemka zawodników. Ważne, że jest zwycięstwo i to wysokie, wszyscy pograli. To drugi mecz, który gramy u siebie ze słabszym przeciwnikiem i wychodzimy nieskoncentrowani. Mimo iż gramy dobrze w obronie, to gdzieś tam w ataku gubimy te piłki, nie rzucamy tych stuprocentowych sytuacji, które powinny być wykorzystane, stąd taki, a nie inny wynik w pierwszej połowie. Później się dogrzaliśmy i jakoś ten wynik został poprawiony. Trener powiedział nam w przerwie, gdzie bramkarz najbardziej lubi łapać i starałem się rzucać tak, żeby rzucać bramkę.

 

Krzysztof Nowicki: Trzeba przyznać, że podczas meczu z Tczewem obrona się troszkę rozluźniła. Tak naprawdę miałem szczęście, że zawodnicy gości oddawali rzuty z pierwszego tempa, bo to są najłatwiejsze rzuty do obrony. Udało się obronić trzy rzuty karne, a z tymi karnymi to zawsze było tak, że nie miałem ani jednego obronionego w całym sezonie, więc bardzo się cieszę, że podbiłem sobie tę statystykę. Można przyznać, że dla kibiców spotkanie mogło wyglądać nudno, bo było dużo błędów z obu stron. Niestety takie mecze też się zdarzają, trzeba je zagrać, wygrać i zapomnieć o nich. Co jest przyczyną tego, że słabiej zagraliśmy u siebie jak na wyjeździe? Myślę, że po ostatnim dobrym spotkaniu wyjazdowym w Czersku za bardzo chcieliśmy się pokazać przed własną publicznością i dlatego za bardzo się spięliśmy i brakowało koncentracji nad samą grą.

Udostępnij