W ostatniej odsłonie cyklu przedstawiamy Roberta Górala. Jak zielonogórzaninowi podoba się gra w Stali Gorzów?

 

Robert Góral

Pozycja: obrotowy

Numer: 2

Data urodzenia: 4.01.1993

Wzrost: 195

Waga: 130kg

Gra od: ok 14 lat

Ulubiony kolor: czerwony

Ulubiony film: „Rocky”

Ulubiona książka: „Przygody Mikołajka”

Ulubiona muzyka: Hip-hop

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką ręczną?

Zaczęło się w podstawówce, w UKS-ie Szczypiorniak Zielona Góra, gdzie trener Książkiewicz zrobił spotkanie. Był to rok 2001 lub 2002, wtedy się to zaczęło i trwa aż do dzisiaj.

 

Gdzie zdobywałeś doświadczenie?

Grałem głównie w Zielonej Górze i na kadrach wojewódzkich. Za dzieciaka do 16 roku życia był to UKS Szczypiorniak, A później przeszedłem do pierwszoligowego wtedy zespołu, AZS-u Zielona Góra. Tam wystąpiłem tylko w jednym spotkaniu, a później była już II liga, w zeszłym sezonie ponownie pierwsza i teraz jestem w Gorzowie.

 

Co jest najpiękniejsze w tym sporcie?

Kontaktowość, szczerze mówiąc. To, że możemy „się lać” i nikt nam tego nie zabrania. (śmiech)

 

Dlaczego zdecydowałeś się na grę na pozycji obrotowego?

Ze względu na warunki fizyczne. Prawie 2 metry wzrostu, 130 kg, to jest naprawdę potężny człowiek, a ta pozycja jest też idealna dla mnie, bo lubię się szarpać.

 

Gra na twojej pozycji to trudne zadanie?

Jest bardzo trudna, bo bez zawodników z rozegrania ja nie istnieję tak naprawdę. Jakakolwiek gra w moim wykonaniu może wynikać tylko z podań innych. No i nigdy mnie nie ma na pierwszych stronach gazet (śmiech).

 

A gdyby nie ta, to która?

Myślę, że żadna inna. Doskonale odnajduję się na tej pozycji, bardzo ją lubię, choć jest dość niewdzięczna.

 

Jak wiemy, II liga szczególnych funduszy nie przyniesie wam, zawodnikom. Co robisz poza grą? Pracujesz? Uczysz się?

Uczę się, studiuję budownictwo i do tego pracuję, jak tylko mam czas.

 

Jak to wszystko łączysz? Masz jeszcze czas na życie towarzyskie, dziewczynę, rodzinę?

Szczerze mówiąc prawie w ogóle go nie mam. Na uczelni spędzam cały dzień, później przyjeżdżam na trening do Gorzowa, dodatkowo sam jestem trenerem dzieci z 4 klasy podstawówki, więc to też zabiera czas, do tego dochodzi siłownia, którą przynajmniej dwa razy w tygodniu staram się odwiedzić… To wszystko daje naprawdę bardzo mało czasu na cokolwiek innego. Rodzina rozumie, bo od dziecka wiedzą, jak to wygląda, a dziewczyny na razie nie mam, więc nie ma kto narzekać (śmiech).

 

Chciałbyś się kiedyś utrzymywać z piłki ręcznej?

Oczywiście! To byłoby piękne, gdybym mógł cały dzień nic nie robić, tylko chodzić sobie dwa razy dziennie na treningi, a resztę mieć z głowy.

 

Czy Twój dzień w sezonie i poza nim jakoś diametralnie się różni?

W sezonie wstaję rano, idę na uczelnię, później trening albo siłownia. A poza sezonem jest dużo inaczej. Staram się robić dwa-trzy treningi dziennie, bo uważam, że poza sezonem to jest czas, żeby podszlifować własne umiejętności, bo w trakcie sezonu nie ma na to czasu, gdyż staramy się zgrywać zespołowo. Potrzeba ku temu dużo samokontroli, bo każdy chyba wie, że piłka ręczna to dość niewdzięczny, mocno kontuzjogenny sport, więc po weekendzie, po meczu moglibyśmy sobie dać spokój do następnego dnia i leczyć siniaki, a mimo to trenujemy (śmiech).

 

Co najchętniej robisz w wolne wieczory?

Śpię! (śmiech)

 

Prowadzisz życie typowego sportowca?

To zależy od motywacji. Są okresy, gdzie trzymam tę dietę, staram się trenować bardzo często, a chwilami dopada mnie zmęczenie organizmu, gdzie po prostu całkowicie nic nie robię i odpoczywam.

 

A jak przygotowujesz się do meczu? Masz jakieś swoje rytuały?

Słucham motywującej, pobudzającej muzyki. Staram się uspokoić, nie spinać się, wyluzować. Śmiejemy się z chłopakami. A talizmanem jest moja piłka.

 

Jesteś z Zielonej Góry, więc na pewno słyszałeś o animozjach i ich powodach między naszymi miastami. Jaki masz ku temu stosunek?

Powiem tak: sport ma łączyć, a nie dzielić.

 

Co lubisz robić poza piłką ręczną? Masz jakieś hobby?

W sumie to tylko śpię. (śmiech) Sport pochłania całą moją osobę. Albo się poświęcam w całości jednej rzeczy, albo nie ma to sensu.

 

A gdyby nie piłka ręczna, to…?

Szachy! (śmiech)

 

Jakie masz największe marzenie sportowe?

Zagrać z Orzełkiem na piersi.

 

A prywatnie?

W sumie to… być milionerem! I zdrowo żyć.

Udostępnij