W przerwie świąteczno-noworocznej porozmawialiśmy z naszym kapitanem, Mariuszem Kłakiem, o pierwszej części sezonu i planach na przyszłość.

www.stalgorzow.pl: Za nami połowa sezonu – jaka była dla Stali pod względem sportowym i pod względem kontuzji w zespole?

Mariusz Kłak: Myślę, że pod względem sportowym była bardzo dobra, o czym może świadczyć fakt, że mamy wszystkie mecze wygrane i nikt nie dał nam rady. Jeśli zaś chodzi o kontuzje, to było kilka mniejszych urazów, z którymi szybko sobie poradziliśmy. Jeśli zaś chodzi o moją kontuzję, to była troszkę trudniejsza, niż pozostałe, ale teraz jest już wszystko w porządku, więc myślę, że tą kwestię rozwiązaliśmy. Myślę, że w drugiej rundzie będzie jeszcze lepiej.

 

Czy drużynę, która wygrała wszystkie dotychczasowe mecze można w ogóle za coś krytykować?

– Myślę, że nie, bo wyniki były dobre. Może niektóre mecze nie wyglądały z boku dobrze i nie oglądało ich się z wielką przyjemnością, ale myślę, że to było wynikiem tego, że drużyny przyjeżdżały do nas w okrojonych składach i były od nas o klasę lub dwie niższe. A mimo wszystko poradziliśmy sobie w nich.

 

Gdybyś mógł wybierać, to który mecz zagraliście najlepiej, a który był dla was najgorszy?

– Najlepszy moim zdaniem to mecz z Żukowem, który nie zaczął się dla nas dobrze, jednak przy bardzo mocnym rywalu udało nam się wygrać. A najgorszy… myślę, że w Brodnicy, bo zaledwie jedną bramką, a jak się później okazało, ta drużyna sporo meczów przegrywa wysoko.

 

Statystyki statystykami, ale gdyby wskazywać liderów drużyny, to kim oni by byli?

– Krzysztof Nowicki – to na pewno. W ogóle nasi bramkarze, bo gdy Krzyśkowi nie szło, to wchodził Łukasz Szot i potrafił go dobrze zastąpić. Mimo wszystko moim zdaniem to Krzysiek jest w gronie najmocniejszych. Mateusz Stupiński i Marek Baraniak – to widać po bramkach.

 

Mariusz Kłak?

– Nie, ja w tym sezonie nie miałem szansy na to, żeby takim liderem zostać, bo zaledwie trzy czy cztery mecze zagrałem w sezonie na swoim poziomie, a później już była walka o zdrowie.

 

Co według Ciebie może być przepisem na odniesiony dotychczas sukces? Zgranie w drużynie?

– Zgranie w drużynie na pewno również, bo zawsze jest ważne, jednak myślę, że decydujące jest to, iż w drużynie mamy zawodników równych. Mamy szeroką ławkę rezerwowych i każdy z ławki może wejść i zagrać za kolegę w podstawowym składzie. Najlepszy przykład to moim zdaniem Maciek Polak, który na początku sezonu nie grał aż tyle, a teraz jest jednym z podstawowych zawodników w drużynie. Jak ktoś nie może, to wejdzie drugi i wspomoże.

 

Sukcesów sporo, ale nie należy zapominać, że przed wami jeszcze druga połowa sezonu. Będzie łatwiejsza czy trudniejsza dla Stali?

– Myślę, że trudniejsza. Mamy wyjazd do Żukowa, który – jeśli przegramy – spowoduje, że będziemy z nimi rywalizować na bramki, a na tę chwilę mają ich trochę więcej. Ogólnie rzecz biorąc inne wyjazdy również nie będą proste, a przyjadą do nas takie ekipy jak Wejherowo, które mogą postawić nam trudne warunki. Zresztą sam fakt, że jesteśmy liderami będzie sprawiał, że do meczy z nami drużyny będą się dodatkowo mobilizować i będzie jeszcze trudniej.

 

Czy w głowie macie jeszcze gdzieś inny cel niż awans do I ligi?

– Na tę chwilę chcemy wygrać tę ligę i awansować. Oczywiście wiadomo, że to zależy od wielu czynników, jak fundusze i inne kwestie, nie tylko nasza gra o tym zdecyduje. Ale na razie nie ma innego celu jak wygranie ligi.

Udostępnij