Gorzowianie nie dali najmniejszych szans gościom na rozwinięcie skrzydeł w pierwszej połowie meczu między Stalą Gorzów a MKS-em Brodnica. Druga połowa była bardziej wyrównana, ale uzyskana przewaga sprawiła, że goście nie zdołali zbliżyć się do Stali. Co powiedzieli trenerzy i zawodnicy po tym spotkaniu?

 

Janusz Szopa (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Pierwsza połowa bardzo dobrze, druga… powiedzmy, że chyba nie chcieliśmy tych chłopaków z Brodnicy dobić. Sympatyczni ludzie, znamy się od wielu lat. Szkoda, że tak druga połowa była wyrównana, bo można było wygrać zdecydowanie więcej, ale zespół z Brodnicy nie zasłużył na karę 50 bramek, bo całkiem dobrze radził sobie w drugiej połowie. Chcieliśmy spokojnie ten wynik dowieźć, bo myślimy już o meczu z Wejherowem. To na pewno nie będzie łatwy przeciwnik, bo przyjadą w kompletnym składzie i będzie trzeba zagrać tak, jak w pierwszej połowie tego spotkania. To wszystko jest dla kibiców. Chcielibyśmy, by te mecze były wygrane, ale po jakiejś walce. W pierwszej połowie taka była, ale w drugiej trudno było już zespół zmobilizować.

Jan Orzech (trener MKS-u Brodnica): Chłopacy z Gorzowa są perfekcyjnie przygotowani do każdego meczu i wiadomo, jaki mają cel. Chcą to osiągnąć i na pewno to zrobią. My raczej przyjechaliśmy zaliczyć mecz, bo widać, jaki mamy skład. Problemy kadrowe nas nękają. Chcemy dotrwać do końca rundy, która niestety dopiero się zaczęła. Różne są tego przyczyny. W większości ktoś pracuje, ma studia. Nie mam wpływu na tę sytuację. Jesteśmy amatorskim zespołem. Mogę wymagać tylko zaangażowania czysto amatorskiego. Z takim składem nie można przyspieszyć. W momencie, gdy Stal przyspieszyła w pierwszej połowie, nasi zawodnicy zupełnie sie pogubili, więc nawet dobrze się stało, że zostało to trochę odpuszczone, dzięki temu różnica była tylko jednej klasy, a nie dwóch.

Mariusz Kłak (kapitan Kancelarii Andrysiak Stal Gorzów): Z ręką wszystko w porządku. Był lekki ból i mam nadzieję, że jutro go nie będzie. Pierwszą połowę mieliśmy bardzo dobrą, koncentracja była od początku. O dziwo, bo kolejny raz przeciwnik przyjeżdża do nas ośmioosobowym składem. Już wcześniej to powiedział: trzeba uciekać z tej ligi, bo są dwa, trzy zespoły, z którymi walczymy, a resztę pokonujemy piętnastoma, dwudziestoma bramkami. Słaba liga. W drugiej połowie zabrakło koncentracji i to było widać. Zrobiliśmy wszystko, żeby było jak najlepiej. Widzieliśmy, że przeciwnik przyjechał osłabiony, staraliśmy się skoncentrować, żeby jakoś ta gra wyglądała i kibice zobaczyli piłkę ręczną. To wszystko dla nich. Tylko mecz z Żukowem był taki fajny, że kibice naprawdę cieszyli się naszą grą. Teraz po wyniku widać, że nie ma na co patrzeć.

Udostępnij