Gorzowscy szczypiorniści dostali trudną przeprawę w meczu wyjazdowym z Gwardią Koszalin. Co mówili po tym spotkaniu?

 

Janusz Szopa (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Nie było łatwo, ale zaznaczaliśmy to już przed spotkaniem, że starcie z Koszalinem będzie trudne. Zwłaszcza, że w pierwszej rundzie Koszalin nie przegrał u siebie meczu, dopiero spotkanie z Olsztynem i to na zasadzie „na własne życzenie”. Mieli własnych sędziów, bo z tego co wiem, para sędziowska, która w sobotę sędziowała nasz mecz, sędziuje wszystkie mecze w Koszalinie od początku i nie ma co ukrywać, początek był sędziowany przeciwko nam. Na szczęście mamy na tyle doświadczenia, że pomimo przeciwności sędziów, wygraliśmy pierwszą połowę dwoma bramkami. Przed drugą myślę, że obserwator powiedział arbitrom parę mocnych słów i druga połowa była w miarę normalnie sędziowana. Przy naszej zwyczajowej, mocnej, agresywnej grze w obronie, udało nam się odskoczyć na 5-6 bramek, a wynik od 50 minuty był już kontrolowany. Koszalin grał nie agresywnie, a brutalnie, ale to wzięło się z tego, że sędziowie dopuszczali do takiego grania. W pewnym momencie nasz zespół też był gotowy zagrać taką piłkę, ale temperowałem te emocje, bo piłka ręczna nie na tym polega. Koszalin był bardzo zaskoczony ogromną ilością widzów, doping ich też wspomagał. My te wszystkie wyzwiska i obelgi pod adresem naszego zespołu czy samego klubu puściliśmy mimo uszu i graliśmy swoją piłkę. Moment przełomowy to około 40 minuty, gdzie naprawdę poszło kilka przechwytów, dobrej gry w obronie i uzyskanie tych bezpiecznych 5-6 bramek przewagi. Oczywiście, nie wszystko szło, tak jakbyśmy sobie tego życzyli, ale nie chcieliśmy ryzykować większych uszczerbków na zdrowiu, bo i Marek Baraniak nie do końca dobrze się czuje, i Darek Śramkiewicz ma kontuzję, ale w końcówce robiliśmy praktycznie to, co chcieliśmy. W tej chwili skupiamy się bardziej na najbliższych meczach, a przede wszystkim ustawiamy się najbardziej pod mecz z Żukowem. Mamy tydzień czasu na wyleczenie się i następnie skupimy się na wyjeździe do Kęsowa. To będzie jeden z tych meczów, do których trudno się przygotować, bo zespoły z dolnej części tabeli przyjeżdżały do nas w innych, okrojonych składach, niż będą u nich i nie będzie łatwo.

 

Dariusz Zając (rozgrywający Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Bardzo trudny mecz fizycznie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Koszalin postawił nam bardzo trudne warunki, ciężko nam się grało. Przeciwnicy grali bardzo ostro w obronie, ale na szczęście jesteśmy dobrze przygotowani i daliśmy sobie z nimi radę. Każdy się stara jak może. Dawałem z siebie wszystko, co umiem, żeby tylko pomóc drużynie.

 

Łukasz Bartnik (rozgrywający Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Myślę, że byłem tego wieczoru bardzo dobrze dysponowany. Zespół Gwardii Koszalin w pierwszej połowie postawił bardzo trudne warunki, więc faktycznie była okazja ku temu, by ciężar gry wziąć na siebie i rzucić kilka bramek. Myślę, że to było udane spotkanie w moim wykonaniu, jestem z niego bardzo zadowolony, cieszę się, że wygraliśmy i zdobyliśmy dwa punkty. Na szczęście wszystko z nami w porządku, chociaż kilka uderzeń w twarz przyjęliśmy. Myślę, że gwizdała dzisiaj bardzo niedoświadczona para sędziowska, która w pierwszej połowie, a przede wszystkim w pierwszym kwadransie pozwoliła na zbyt brutalną grę, nie egzekwowała bądź nie zauważała niektórych fauli, za które spokojnie można było zawodnikom z Gwardii pokazać kary dwuminutowe. Gdyby tak było, ten mecz układałby się zupełnie inaczej. Sędziowie nie panowali nad grą zawodników z Koszalina i tyle. Byliśmy faulowani brutalnie i często faktycznie dostawaliśmy w twarz, zupełnie bez konsekwencji dla przeciwnika. Myślę, że przed drugą połową sędziowie przemyśleli pewne kwestie, wyciągnęli wnioski. My w szatni powiedzieliśmy sobie, że należy tę grę trochę bardziej uspokoić i tak faktycznie było. Bez chaosu, akcje były przemyślane, rozgrywane długo, aż nadarzyła się dobra pozycja rzutowa. Zespół z Koszalina jakby trochę sobie odpuścił, bo widział, że ta przewaga się powiększa i odjechaliśmy przeciwnikowi na tyle, że mogliśmy spokojnie kontrolować ten mecz do samego końca. Myślę, że pokryły się nasze oczekiwania przedmeczowe. Pierwsza połowa rzeczywiście pokazała, że zespół z Koszalina chciał postawić i postawił bardzo trudne warunki. Grało nam się niezwykle ciężko, ale to nie może nas dziwić, bo każdy chce wygrać u siebie z liderem tabeli i faktycznie to, co sobie przewidziałem, zostało zrealizowane podczas tego spotkania.

 

Udostępnij