Jakub Bonisławski (trener GKS Żukowo): W końcu, w drugiej połowie, zaczęliśmy wypełniać założenia, które mieliśmy na ten mecz, wyciągać wnioski z tego, co działo się w pierwszej połowie. W szatni powiedzieliśmy sobie bardzo ważne słowa. Zawodnicy skupili się tylko na graniu. Wziąłem wszystko na siebie – gdybyśmy przegrali, byłaby to moja wina. Teraz zawodnicy mogą się cieszyć ze zwycięstwa. Staraliśmy się szukać piłki i udało się ją znaleźć. Dużo było bramek w przewadze. Bardzo dobra dyspozycja bramkarza w wielu momentach ratowała zespół z Gorzowa. U nas bramkarz dochodził do siebie przez 45 minut. Cały czas rotowałem nimi, ale kiedyś w końcu musieli obronić. Na początku zawodnicy z pola wzieli wszystko na siebie, a potem bramkarze nam się odwdzięczyli. Dla wszystkich ogromne gratulacje. Nas nie interesuje awans, ani inne rzeczy. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu.

 

Janusz Szopa (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Zespół w drugiej połowie może nie tyle stanął, co po prostu ta gra nam się nie układała, szczególnie w ataku. Kilka nierozsądnych sytuacji, rzucaliśmy, kiedy nie było szans, żeby zdobyć bramkę. To chyba zadecydowało. Na koniec pojawiły się niepotrzebne wykluczenia. Jeśli chodzi o przewinienie Roberta Górala, to dostał „dwójkę” za atak na twarz, potem niepotrzebnie odezwał się Mateusz Stupiński i graliśmy końcówkę w osłabieniu. Trudno było odrobić. Mecz był na styku i moglibyśmy dowieźć do końca podobny wynik, co w Gorzowie, ale się nie udało. Chłopaki też to teraz przeżywają, ale to jest sport. Nie przeszli obok tego meczu. Przegraliśmy sportowo. Dużo było takich niepotrzebnych, nieprzemyślanych rzutów. W najważniejszych momentach gospodarze byli najbardziej skuteczni. Nie jesteśmy jednak gorszym zespołem. Na pewno będziemy grali do końca. Żukowo ma jeszcze dwa trudne spotkania na wyjeździe: z SMS-em i Gryfinem. Będziemy patrzeć na wyniki tych meczów. My musimy wygrywać i jeśli zajmiemy drugie miejsce, to czeka nas gra w barażach. Trzeba robić wszystko, żeby awansować do wyższej ligi.

Mateusz Stupiński (skrzydłowy Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów): Na gorąco trudno jest powiedzieć, co zaważyło. Na pewno ciężar gry musieli wziąć na siebie zawodnicy grający z tyłu. Niestety, przeciwnicy nie dali pograć mi i Markowi Baraniakowi. Nie docierały do nas podania. Przez trzy czwarte meczu fajnie to wszystko wyglądało, trener rotował składem, rzucaliśmy bramka za bramkę. W końcówce czegoś zabrakło. Może trochę chłodnej głowy. W sytuacji z Robertem Góralem i jego wykluczeniem zachowałem się jak junior. Niepotrzebnie wdałem się w dyskusję z sędziami, ale wydaje mi się, że nie było faulu. Robert doszedł do ręki przeciwnika, a dostał karę za uderzenie w twarz, gdzie zawodnik się w ogóle za nią nie łapał. Nie mi jednak oceniać decyzji arbitrów. Na pewno było dużo nerwów. Mogę przeprosić tylko zespół, trenera i kibiców ze swojej strony. Byliśmy przygotowani na to, jak oni grają w obronie, więc powinniśmy dać radę. Spokojnie to przeanalizujemy. Na pewno będziemy chcieli wygrać wszystkie mecze do końca. Potem spojrzymy na tabelę i może akurat Żukowo przegra, choć to poukładany zespół. Trzeba się nastawić na baraże.

 

Udostępnij