www.StalGorzow.pl: Dawid, jesteś zarówno kibicem Stali, ale też sportowcem – opowiedz, co dla Ciebie, jako sportowca, znaczą pełne trybuny?

Dawid Kownacki: – Na pewno jest to coś niesamowitego. cCoś, co motywuje do jeszcze większego wysiłku, jeszcze cięższej pracy. Wtedy zdecydowanie lepiej się gra, bo ma się poczucie, że jest sens tego, co się robi i jest dla kogo grać, ścigać się. To zdecydowanie niesie i daje wielkiego, pozytywnego „kopa”, bo czasem na boisku – czy na torze – nie dzieje się zbyt dobrze, ale gdy słyszy doping, to nagle wstępuje w nas dodatkowa siła.

 

Jako kibic Stali wybierasz karnet czy bilet?

– Zdecydowanie karnet.

 

A jakie według Ciebie są zalety karnetu?

– Na pewno spokój, że ma się już bilet na każdy mecz i żaden kibic, który przychodzi tylko na pojedyncze, wyjątkowe mecze, nie kupi biletu przede mną, przez co ja nie mógłbym obejrzeć spotkania ukochanego klubu na żywo. Do tego mam też pewność, że nikt nie zajmie mi mojego ulubionego miejsca i w spokoju będę mógł dopingować i śledzić poczynania swoich ulubieńców, czy też – jak w moim przypadku – kolegów.

 

Myślisz, że zakup karnetu to oznaka wsparcia i przywiązania do klubu?

– Na pewno tak. Kibic, który kupuje karnet, w większości pojawia się na każdym meczu, co powoduje właśnie to wypełnienie trybun i dodaje motywacji zawodnikom. Wiadomo, że mamy dzisiaj do czynienia z takimi kibicami, którzy przychodzą tylko na te „najlepsze” spotkania, czasem patrzą na to, jak drużyna radzi sobie ogólnie, a jeśli nie radzi – nie przychodzą na kolejne mecze. A posiadanie karnetu i przychodzenie na każdy pojedynek to wyraźny wyraz wsparcia dla drużyny nawet w momentach, w których nie idzie tak, jakby się chciało. Oczywiście jest to też wsparcie finansowe dla klubu. Na szczęście w Gorzowie, niezależnie od wyniku, praktycznie zawsze są pełne trybuny i podziwiam to w kibicach Stali.

 

A czy jako kibic identyfikujesz się z całym klubem, czy z poszczególnymi zawodnikami?

– Zdecydowanie z całym klubem. Mam oczywiście kilku kolegów – nie tylko w Stali, ale też w innych drużynach, w innych ligach, ale najbardziej identyfikuję się z barwami żółto-niebieskimi. Stal to jest mój klub – klub, na którego mecze chodziłem, jak miałem 4-5 lat, kiedy mieszkałem w Gorzowie i który nadal ma stałe miejsce w moim sercu. Pomimo tego, że sam wybrałem piłkę nożną i przyszło mi grać teraz w moim klubie – Lechu Poznań – to wciąż moją ulubioną drużyną żużlowym jest gorzowska Stal.

 

A czy wsparcie dla klubu jest dla Was, zawodników, ważne, czy wolicie mieć swoich „prywatnych fanów”?

– Wydaje mi się, że w sportach drużynowych ważniejsze jest wsparcie dla drużyny, a nie poszczególnych zawodników. Tu się jeździ, tu się gra dla drużyny, więc nie ma w takich sportach indywidualności, wynik rozkłada się na całą drużynę. Dlatego wydaje mi się, że lepiej jest, jeśli kibice są za całym teamem, bo jak wiemy, to jest sport i czasem zmienia się barwy klubowe, więc jeśli jakiś ulubieniec takiego kibica zmieni klub, to nie powinien on zmieniać swojego nastawienia i sympatii wobec niego.

 

Co myślisz o wzmocnieniach Stali na ten sezon? Żółto-niebiescy mają szansę na powtórkę wyniku z 2014 roku?

– Tak, wydaje mi się, że mają taką szansę. Stal ma w tym roku wyrównany zespół. Dołączył do nas Przemysław Pawlicki i Michael Jepsen Jensen, więc wydaje mi się, że – jeżeli wszyscy zawodnicy trafią z formą na właściwy tor – to jest bardzo duża szansa, że Stal będzie się biła w tym sezonie o najwyższe cele.

Udostępnij