W zajęciach udział wzięli Tomasz Gapiński, Przemysław Pawlicki, Bartosz Zmarzlik, Adrian Cyfer oraz kilku młodszych juniorów żółto-niebieskich”. Gościnnie przy Śląskiej test sprzętował wychowanek Stali Gorzów, Zbigniew Suchecki. Dla kilku z gorzowskich zawodników treningi w piątek i sobotę były pierwszymi próbami w tym roku.

 

Żużlowcy bardzo chwalili sobie przygotowanie nawierzchni owalu na „Jancarzu”. Choć były to pierwsze treningi, to tor nie sprawiał zbyt wielu problemów. – Ustaliliśmy z toromistrzem Jarkiem Gałą wspólną taktykę i on wykonał zadanie bardzo dobrze. Tor udało się przygotować tak, że wszyscy są zadowoleni. Został zrobiony tak, jak zakładaliśmy i może wyszło nawet lepiej, niż sami tego oczekiwaliśmy. Nasz plan zdał egzamin. Przede wszystkim tor wytrzymał i zawodnicy mogli sobie pojeździć do woli, w sprzyjających warunkach. Zadanie pierwszego treningu zostało spełnione. Patrząc na postawę zawodników, widać, że nie zapomnieli jak się jeździ – mówił po piątkowych jazdach Stanisław Chomski.

 

Są dość nierówne pola startowe, bo tor jest przygotowany tak, by był bezpieczny. W tym momencie nie używamy jeszcze tych instrumentów, które były do tej pory. Staramy się, by było jak najbardziej równo i bezpiecznie. Wiele rzeczy ma wpływ, ale adrenalina jest, widać, że nikt nie chce przyjechać ostatni. Staramy się, żeby było jak najlepiej, jak najbardziej korzystne warunki do pierwszych jazd, żeby nie było żadnych niespodzianek. Robimy to na tyle, na ile jest to możliwe. Wydaje mi się, że praca naszego toromistrza wypadła znakomicie – dodał szkoleniowiec.

 

W sobotę wszyscy spróbowali swoich sił w jeździe spod taśmy wraz dwoma, a nawet trzema rywalami u boku. Przyszedł czas na pierwsze oceny. – Myślę, że dominuje Bartek swoją pewnością. Widać, że zaliczył najwięcej jednostek treningowych. Adrenalina jest wysoka. Ten tor, zwłaszcza na pierwszym łuku, nie dla wszystkich jest jeszcze idealny. Z tego też względu widzieliśmy niegroźny upadek Przemka. Tym, którzy nie jeździli, czyli zwłaszcza Przemkowi, jest trudniej dopasować się na tych nowych warunkach. Widzę dużo szukania w sprzęcie, ale po to są te treningi. Fajnie prezentuje się Adrian na tym etapie. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało podczas poważniejszych sprawdzianów – mówił trener Stali Gorzów w sobotę.

 

Zawodnicy nie kryli swojego zadowolenia z pierwszych jazd. Wielu z nich ma przed sobą jeszcze sporo testów, choć za nimi już np. próbne jazdy w Wittstocku. – Na razie przetestowałem trzy silniki z tamtego roku. Czekam jeszcze na nowe i wtedy zacznę sprawdzać te jednostki. Mam nadzieję, że będą szybkie i będą wiozły mnie po cenne punkty. W piątek wsadziłem tylko taki jeden silnik, żeby połapać kąty w Gorzowie. Tor w Wittstocku jest bardzo długi i szeroki, więc tam czuć prędkość. Tutaj trochę mniej, bo mniejszy tor. Na razie mam silnik do pojeżdżenia – przyznał Adrian Cyfer, którego przygotowania zostały nieco zaburzone przez kontuzje. – Teraz już mam spokój. Jeszcze wykonuję jakieś ćwiczenia w domu, żeby porozciągać tę nogę, bo miałem przykurcze, że nie mogłem ani wyprostować do końca ani zgiąć nogi. Teraz na motocyklu czuję się już dobrze, nic mi nie dolega i mogę się skupić tylko i wyłącznie na sporcie i na tym, by być szybkim na torze – dodał.

 

Nieco pechowe były pierwsze treningi dla Przemysława Pawlickiego, który w oba dni zaliczył drobne upadki. – Pierwszy łuk był troszeczkę mocniej zmoczony. Od początku wszyscy wjeżdżali w krawężnik i ta nawierzchnia mocno się wysypała na zewnątrz. Chciałem wejść troszeczkę szerzej, starałem się wjechać w łuk na jednym kole i motocykl przestawił mnie o metr. Chwycił luźną nawierzchnię, nie zdążyłem już go przyciągnąć do siebie i zaliczyłem niegroźny uślizg. Myślę, że jednak na początku sezonu jest to nawet wskazane, żeby zaliczyć taki delikatny uślizg, bo to daje zawodnikowi znak, że potrzebuje jeszcze jazdy, żeby wjechać się na sto procent – stwierdził „Przemo”, który początkowo nie chciał jeździć w sobotę spod taśmy, jednak później ścigał się z innymi, a w najbliższym czasie, mimo wcześniejszych zapowiedzi, weźmie udział w towarzyskim turnieju w Pile.

 

Na co dzień leszczynianin dobrze jednak wspomina gorzowski tor, na którym regularnie ścigał się w 2010 roku jako zawodnik Stali Gorzów. – Nie do końca to nowy klub dla mnie, bo już krótkie przetarcie tutaj miałem. Gorzowski tor jest mi bardzo dobrze znany i bardzo lubię się tutaj ścigać. Wiadomo, że ścieżki z roku na rok się zmieniają, więc czeka mnie jeszcze dużo pracy. Ale, jak wspomniałem, lubię tę geometrię i myślę, że szybko połapię się tutaj z ustawieniami i nowymi ścieżkami – powiedział. Pomóc ma mu w tym nowy mechanik w osobie doświadczonego Marka Hućko. – Marek będzie z nami w tym roku i myślę, że wniesie trochę swojego doświadczenia do naszego zespołu i w końcu zrobię ten wynik, na który pracuję od początku kariery oraz pracowałem całą ostatnią zimę – zdradził.

 

Spokojnie do sezonu przygotowuje się Bartosz Zmarzlik. Ubiegłoroczny lider zespołu już teraz wygląda bardzo dobrze, ale zapewnia, że to jeszcze nie koniec jego możliwości. – Pracuję głównie nad sobą. Robiliśmy sobie kółka bez większego szukania czegoś, ponieważ wiadomo, że tor nie jest jeszcze taki, jak być powinien. Mimo to, był przygotowany super jak na pierwszy trening. Od soboty zaczniemy już czegoś szukać, żeby szybko jeździć do przodu i w lewo – wyznał.

 

Na torze trenowali też młodsi, którzy za rok mieliby zastąpić Zmarzlika i Cyfera, a w przyszłości być nową siłą Stali. Kamila Nowackiego, Alana Szczotkę, Huberta Czerniawskiego i Marcela Studzińskiego z uwagą oglądał trener Piotr Paluch. – Myślę, że każdy powinien być zadowolony. Nie było żadnych wielkich upadków, tylko jechali płynnie, odważnie, agresywnie. Ta przerwa zimowa dobrze im zrobiła. Jak na pierwszy raz, to jestem zadowolony z nich. Później wytkniemy im te kilka błędów, ale to po to, by dać im powera na następny trening – ocenił szkoleniowiec młodzieży.

 

O dalszych planach gorzowskich żużlowców opowiedział z kolei Stanisław Chomski. W najbliższych dniach planowane są kolejne treningi, a dołączyć mają pozostali reprezentanci klubu z miasta nad Wartą. – Jensen miał dojechać w sobotę, ale dostałem telefon, że jeszcze mu jakieś silniki nie doszły. Dojedzie w niedzielę i będzie próbował. Pozostali zawodnicy weszli już w rytm startowy, mają zobowiązania w Anglii, a są to Krzysiu Kasprzak, Niels Kristian Iversen i Matej Zagar. Będą w trakcie tygodnia dojeżdżali. Tor jest otwarty w każdy dzień, nawet w niedzielę. Jeżeli któryś zawodnik zgłosi chęć jazdy, to nie ma problemu. Może nastąpi dzień przerwy na poprawki sprzętowe, które zawodnicy chcą poczynić i jedziemy dalej. W planach mamy sparing z Vetlandą w przyszłą sobotę i na tym bazujemy. Czy coś jeszcze się wydarzy w trakcie tego okresu? Trudno powiedzieć. Sporo zawodników jest w rozjazdach, więc ciężko zebrać cały zespół – powiedział trener pierwszego zespołu.

Udostępnij