www.stalgorzow.pl: Panie Krzysztofie, powoli dobiega końca otwarta sprzedaż karnetów na sezon 2016. Dlaczego warto zakupić całoroczną wejściówkę?

Krzysztof „Jankes” Jankowski: – Pytanie retoryczne. Ludzie lubią liczyć, korzystać z promocji. W przypadku niektórych, przede wszystkim tych sklepowych, często ładujemy się na tzw. minę, ale nie w tym przypadku. Z tej „wyprzedaży”, jak informuje strona internetowa, skorzystało juz kilka tysięcy Stalowców – przypadek? Nie sądzę! Kto choćby miał kilka jedynek z matmy doliczy się samych plusów.

 

W ubiegłych latach mogliśmy pochwalić się najwyższą frekwencją na trybunach w Ekstralidze. Co pana zdaniem przyciąga kibiców na mecze?

– Jak zawsze to ludzie tworzą klimat. Dodajmy do tego piękny stadion, który nabiera kolorów, gdy jest zapełniony i oprawy, za które klub kibica Stali Gorzów powinien otrzymać Oskara w kategorii „efekty specjalne”. Nie znam osoby, która przyszłaby na stadion i po seansie powiedziałaby: „zasnęłam” albo „zasnąłem” w trakcie. Emocje na naszym stadionie są pewne jak w każdej części Bonda. Ba, u nas jest lepiej, bo co chwilę cały stadion odśpiewuje: „Staleczka Gorzów! Sialalalala!”. Gęsia skórka gwarantowana!

 

Jakie ma Pan zdanie na temat obecnego składu? Czy Stal ma duże szanse powtórzyć wyczyn z 2014 roku?

– Nie jestem specjalistą, analitykiem, który mógłby tutaj błysnąć rozrysowaniem czy rozpisaniem przyszłej tabeli a’ la Gmoch. Skład wygląda obiecująco i pachnie medalem, więc niech się uda. Każdy fan czarnego sportu dobrze o tym wie, że sukces składa się z wielu elementów. Zdrowie, pieniądze, co za tym idzie – sprzęt, dyspozycja dnia to tylko niektóre. I oczywiście wiszące w powietrzu szczęście. Oby niczego naszym żółto-niebieskim chłopakom nie zabrakło. Jak to niedawno powiedział nasz gorzowski majstersztyk Zmarzlik: „W żużlu nie ma złotych recept na wygrywanie”. 

 

Co pan sądzi o przywróceniu Memoriału E. Jancarza i organizacji Grand Prix? Czy są to dobre posunięcia klubu?

Każde bonusowe wyjście na stadion, by „zażyć” żużla traktuję jako coś ekstra. XIII Memoriał Edwarda Jancarza w doborowym towarzystwie z pewnością nie zawiedzie. Właśnie pomyślałem: „A może by tak tę imprezę potraktować podobnie jak amerykański Super Bowl, gdzie w trakcie np. kwadransowej przerwy na płycie stadionu pojawia się jakaś muzyczna gwiazda, która urozmaiciłaby widowisko?! To byłoby coś. Może za rok?!”. Natomiast Grand Prix rządzi się swoimi prawami, których raczej nie trzeba modyfikować, bo i tak jest to międzynarodowo najlepszej jakości impreza – poza ubiegłoroczną wpadką na Stadionie Narodowym. W tym roku musi być inaczej. Oby taśma dobrze „strzelała”, a Bartek idealnie się w nią wstrzeliwał. Bilety już mam i trenuję gardło dla Zmarzlika.

 

Co dla Pana jako kibica Stali oznacza hasło „Zawsze Razem”?

„Zawsze Razem” i od razu widzę moich kumpli, z którymi jakieś dwadzieścia lat temu zawsze razem jechaliśmy autobusem linii 101 z Fredry na ulicę Śląską z pieśnią na ustach pt.: „Staleczka Gorzów sialalalalala”, a później piszczące dziewczyny po sygnale „do ataku” od Krzysztofa Hołyńskiego. Wcześniej zawsze razem rozgrzewaliśmy się w parku Słowiańskim na rowerach. Tak, to były nasze podwórkowe zawody żużlowe. Było pięknie! Poza tym uważam, że #ZawszeRazem to kolejny dobry pomysł marketingu na promocję klubu. Po sukcesie kampanii „To Moja Drużyna”, Stal Gorzów i tym razem będzie błyszczała na tle innych. 

Udostępnij