Patryk Dudek (1. miejsce): Lubię jeździć w Gorzowie, pasuje mi tutejszy tor. Początek nie był idealny, trzeba było szukać z biegu na bieg lepszej prędkości. Udało się to znaleźć, mimo że pierwszy motocykl „skasowaliśmy” doszczętnie, bo się zatarł. Wsiadłem na drugą maszynę, czułem już ten tor dosyć dobrze i dopasowałem się bez problemu. Cieszę się z wyniku. Oczywiście, to nie tak, że nic nie testowałem, jeden silnik sprawdzałem i było dobrze. Cieszę się, że mam na czym jechać i z czego wybierać na niedzielę. Cieszę się też niezmiernie, że przy takiej stawce i pomimo wypadku, zmieniłem motocykl i wciąż wiedziałem co wybrać, jak się przełożyć, więc jestem naprawdę bardzo zadowolony. Czuję się sprzętowo bardzo dobrze, fizycznie widać, że zimę dobrze przepracowałem. Ten upadek mógł spowodować problem z obojczykiem, ale na szczęście jestem cały i teraz cały tydzień będę się leczyć. Ogólnie jestem obolały z dwóch stron, bo w czwartek w Bydgoszczy miałem nieprzyjemny upadek i na Memoriale poprawiłem drugą stronę. Chwilowo mam żużel wybity z głowy. W żużlu nie zawsze jest wszystko widać. Ten zawodnik, który jedzie ostatni raczej nie zwraca uwagi, co się dzieje z pierwszym. Starałem się jechać trzecim torem, bo siła odśrodkowa sprawia, że na prostej żużlowcy zazwyczaj są gdzieś pod bandą i chciałem zostawić tam trochę miejsca. No i mnie ucelowali, ale nic się nie stało. Mam nadzieję, że Peter też jest cały, bo wycofał się z zawodów. Ja też przez chwilę o tym myślałem, tata mnie nakłaniał, ale chciałem sam siebie sprawdzić. Zacisnąłem zęby i cieszę się, że udało się odjechać całe zawody.

 

Bartosz Zmarzlik (2. miejsce): Wszyscy by chcieli od razu, żebym wygrywał wszystko (śmiech). Grand Prix wygraj, memoriał wygraj, a w lidze rób po 18 punktów i rekord toru (śmiech). To nie jest takie łatwe, żużel to ciężki kawałek chleba. W finale już nie jadą adepci, każdy jest dopasowany, jedzie swój siódmy bieg. Finał rządzi się swoimi prawami. Pole, jedną setną szybciej ktoś puści klamkę sprzęgła, lepiej wjedzie w pierwszy łuk… Fajnie, że nie jestem czwarty. Zepsułem zeszłoroczny finał Grand Prix, w Memoriale było podium i z tego się cieszę. Myślę, że każde wejście do finału nie jest złe. To wykluczenie to jest historia, nie wracajmy do niego. Sam Memoriał oceniam bardzo pozytywnie, fajna sprawa, obsada wyśmienita, ściganie mogło się naprawdę podobać, wszystko dobrze wyszło i oby więcej było takich turniejów. Jeszcze wjeżdżam się w ten sezon, staram się – to nie jest tak, że ja nie chcę. Robię wszystko co w mojej mocy, ale dzisiaj Patryk był po prostu lepszy i gratulacje dla niego. Są kolejne turnieje, kolejne zawody. Będziemy się starać. Nie napalam się szczerze mówiąc na nic. Jest to po prostu kolejny turniej – czy to są pary, czy sparing, chcę wykorzystywać i szlifować swoje umiejętności. Przed Memoriałem byłem troszkę zmieszany, bo wyjęliśmy z kartonu nowy silnik i była też możliwość, że zrobię pięć zer. Puściłem sprzęgło – i było dobrze. Pozostaje teraz zadzwonić do tunera, podziękować i jechać dalej. Do piątku musimy mieć wszystko dopasowane. Jeszcze trochę mi zostało, ale wydaje mi się, że nie ma tragedii. Nie muszę diametralnie niczego zmieniać, a to jest najważniejsze, żeby mieć bazę, do której mogę wrócić i nie przyjeżdżam daleko z tyłu. Wiadomo – zawsze można robić 18 pkt, rekord toru i na jednym kole, ale to jest żużel, specyficznie zmieniają się z biegu na bieg nawierzchnie, powietrze, ciśnienie, ja zamknę oko i jestem już wolniejszy na starcie. Ale to jest żużel, to kocham, bo jest nieobliczalny i nie można przewidzieć, kto w danym momencie wygra.

 

Matej Zagar (3. miejsce): Tak, miałem w niedzielę urodziny, ale nie wiem czy trzecie miejsce nazwałbym prezentem. Wykopywaliśmy się z mechanikami z czarnej dziury na początku. Jestem zadowolony z wyniku na końcu oczywiście, ale początek mógł być lepszy. Po pierwszych trzech biegach, nie myślałem, że dotrę do finału. Można powiedzieć, że to było taką małą nagrodą, że jednak się udało w nim pojechać. Cieszę się z tego. Bardzo, bardzo ciężka robota. Z chłopakami dużo pracowaliśmy, musieliśmy tu trenować dwa dni. A mimo tych treningów trochę nas zaskoczyły warunki, bo z początku wydawało się, że jest inaczej, ale wcale nie było. Wydaje mi się, że dzięki temu następnym razem będziemy mądrzejsi. Dostałem opaskę kapitana, ale o uczuciach nie mogę teraz mówić, bo sporo nie myślałem o tym na dzisiejszym meczu, ale tak, jak mówiłem wcześniej, jestem dumny z tego, że reszta zawodników mi zaufała i będę się starał żeby robić jak najlepiej dla siebie i dla klubu oczywiście, i dla zawodników. Na pewno chciałem wygrać Memoriał, ale oczywiście trzeba trzecie miejsce brać i nie narzekać. Albo się je dostaje czasami, albo ciężko wywalczy, dlatego cieszę się z rezultatu końcowego. W moim przypadku każde zawody są ukierunkowane na ligę, żeby to tam najlepiej jechać. Cieszę się, że na końcu jechałem tak jak Zagar potrafi jechać. Zobaczymy, co będzie w piątek. Inny tor, inny dzień, trzeba dać z siebie wszystko i powinno być dobrze.

 

Grzegorz Zengota (12. miejsce): O starcie w Memoriale dowiedziałem się w sobotę i wcześniej planowałem start w Częstochowie. Miał być sparing, po nim miałem jechać do magazynu żużlowego, ale te plany troszeczkę się pozmieniały. Przyjechałem do Gorzowa, zastąpiłem Emila. Mieszkam na tyle blisko, że – mimo stosunkowo późnego dowiedzenia się o zmianie – nie było problemów, żeby z tym wyzwaniem się uporać. Liczyłem troszeczkę na lepszy występ, 6 punktów nie jest złe, ale mogło być zdecydowanie lepiej. Liczyłem na półfinał i być może, że otrę się o finał, ale jeszcze trzeba pojeździć. Te jazdy, które były dotychczas, było ich naprawdę mało. Dobrze, że akurat teraz jest ich troszkę więcej – czy sobotnie, czy niedzielne zawody, w tygodniu znowu jeździmy – to jest czas, żeby się bardziej dopasować, zwłaszcza, że dla nas, zawodników Unii, dwa ostatnie tygodnie były trudne, bo nie mieliśmy jak trenować na własnym torze. Memoriał oceniam jako fajne zawody, z bardzo dobrą stawką, więc myślę, że z perspektywy kibica, miło było dzisiaj przyjść i pokibicować. Walki było dosyć dużo, warunki torowe były optymalne. Było mi miło przyjechać tutaj, pościgać się przed gorzowską publicznością. Dla mnie z pożytkiem to wszystko poskutkowało, bo wykonałem kolejne testy, więc jestem zadowolony, aczkolwiek z wyniku niekoniecznie.

Udostępnij