Stanisław Chomski (trener Stali Gorzów): Ważne są punkty, bo wiemy, jak zaczęliśmy sezon w ubiegłym roku i to był szok dla wszystkich. Nie tylko dla kibiców, ale i zawodników, którzy długo nie mogli się z tego otrząsnąć. Wiadomo, że jak zmieniają się warunki torowe, trenuje się na takim torze, jaki zamierza się przygotować, a aura krzyżuje szyki, to później jest troszeczkę gimnastyki. Niemniej trzeba szukać pozytywów. Rano wysłałem chłopakom smsy, że tor będzie gotowy, a odzew był taki, że jedziemy po zwycięstwo. Nie miałem wątpliwości, że odjedziemy te zawody, chociaż przygotowanie nawierzchni wymagało sporo pracy od toromistrza i jego ekipy. Wiedziałem, że podczas samych zawodów nie będzie łatwo, bo przygotowaliśmy taki mały „rebusik”, gdyż tor nie był typowo gorzowski. Najwięcej problemów było z ustawieniem motocykli i przez to niektórzy zawodnicy nie do końca zdali egzamin. Myślę tu o Michaelu Jepsenie Jensenie. Nie robiłem żadnych zmian w pierwszych trzech seriach, choć wynik był cały czas na styku. Nie lekceważyłem przeciwnika, tylko chciałem zbudować morale zawodników, którzy zawodzili, czyli Matej oraz Michael, i dać im szansę. Wykorzystał to Matej. Najbardziej boli mnie to zero Adriana Cyfera, który razem z Bartkiem Zmarzlikiem bardzo dobrze ciągnął ten wynik, gdy w pierwszej serii zawiedli nasi liderzy. Niels przyjechał czwarty, Matej też sobie nie poradził. To mogło wywołać lekki niepokój, jednak trzeba mieć spokojną głowę. Chciałem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – zrobić wynik i podbudować drużynę. Czasem kibice nie rozumieją, dlaczego stawia się na zawodnika, który nic nie jedzie, ale trzeba dać mu szansę na odbudowanie się i przywiezienie punktów. W tym sezonie chcemy być zespołem z krwi i kości. Na razie idziemy małymi kroczkami, nie zachłystujemy się tym. To nie był przypadek, że Grudziądz wygrał z Tarnowem. Wynik 56:34 potwierdza to, że GKM jest mocny nie tylko u siebie, ale też potrafi namieszać na wyjazdach. Przestrzegałem przed tym meczem.

 

Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): Lubię się ścigać wszędzie, nie tylko w Gorzowie. To czy zdobywa się dużo punktów, czy nie, to bardziej kwestia dopasowania niż sympatii czy jej braku do konkretnego toru. Wszędzie są dwa łuki, dwie proste, a ja kocham to robić. Mecz był fajny, zresztą jak każdy, bo każdy ma swoje plusy i minusy. Mam parę wniosków do wyciągnięcia. Będę się starał jeszcze pewne rzeczy poprawić. Rzeczywiście jechałem na innych motocyklach i ustawieniach niż zwykle w Gorzowie, ale tor był dla każdego taki sam i nie było czego szukać.

 

Krzysztof Kasprzak (Stal Gorzów): Tor był inny, ale wiadomo, że to przez opady. Na treningach jeździliśmy w innych warunkach, a w niedzielę były inne, ale nic na pogodę nie poradzimy. Musieliśmy szybko się poprzekładać i kto szybciej trafił z ustawieniami, ten wygrywał swoje wyścigi. Ogólnie daliśmy radę. Jechałem dwa pierwsze biegi na nowym silniku, który na treningu wypadł najlepiej, a na kolejne wyścigi zmieniłem motocykl i, na tym teoretycznie gorszym, było lepiej. Taki jest żużel, to jest jego istota, że nie zawsze wiadomo, o co chodzi i jak będzie. Jadę coraz pewniej, wygrywam dużo wyścigów w tym roku i cieszę się. Spisuję się bardzo dobrze, motocykle też jadą szybko i jak tak się dzieje, to nie pozostaje nic, tylko wygrywać wyścigi. W niedzielę bardzo dobrze jechałem parowo, zdobyłem 4 bonusy, więc jestem z tego zadowolony, taki jeździec drużynowy ze mnie (śmiech). Tak naprawdę dzisiaj bardzo dużo działo się na starcie i nie był to taki tor, żeby jechać parą. Praktycznie chodziła ścieżka przy samej trawie albo mocno „na płocie”. Umawialiśmy się przed biegami, żeby nie przeszkodzić sobie za dużo w pierwszym łuku, a później jechać po swoje.

 

Niels Kristian Iversen (Stal Gorzów): Myślę, że były to dobre zawody, zwłaszcza dla drużyny. Tor był troszeczkę trudniejszy niż zawsze przez ten deszcz, który od piątku padał w Gorzowie. Wszyscy mieliśmy trochę problemów na samym początku z dopasowaniem, ale wyszła nam końcówka. Ze swojego występu mogę być zadowolony, jeśli nie weźmiemy pod uwagę pierwszego wyścigu. Ale to przez to, że tor dość mocno mnie zaskoczył. Później zrobiliśmy kilka zmian i było już dobrze, więc z tego mogę być zadowolony.

 

Robert Kempiński (trener MRGARDEN GKM Grudziądz): Na początku moi zawodnicy dość dobrze dopasowali się do toru. Kluczowym było wyjście z pod taśmy i to im się udawało, a gdyby liczył się moment startowy, a nie miejsca na mecie, to my byśmy triumfowali. Przynajmniej tak wyglądała pierwsza część tego meczu. Druga była gorsza. Zawodnicy poszli troszkę w inną stronę z przełożeniami. Gorzów jeździł u siebie, więc miał łatwiej. Jak my jeździmy u siebie jesteśmy też trochę cwańsi. Gratuluję jednak trenerowi Chomskiemu i drużynie Stali, bo byli od nas lepsi. Może nie było tak źle jak rok temu, ale wynik i tak nie cieszy. Każdy, kto przystępuje do zawodów, to chce wygrać. Wiadomo było, że w Gorzowie nie będzie łatwo. Po paru biegach wyglądało to przyzwoicie. Przegrywaliśmy sześcioma punktami, dlatego czekaliśmy z rezerwą taktyczną. Po 8 biegach miałem nadzieję, że przegramy tymi 6-8 punktami. Później gospodarze się rozpędzili.

 

Rafał Okoniewski (MRGARDEN GKM Grudziądz): Na pewno nie był to typowo gorzowski tor, bo przygotowaliśmy się na bardziej przyczepny tor. Wiadomo, że pogoda pokrzyżowała plany i trzeba było zbierać tę nawierzchnię, suszyć i ubijać. Z początku udawało nam się lepiej wyregulować sprzęt. Wychodziliśmy ze startu i dowoziliśmy te punkty. Później już było inaczej. Gospodarze znają wszystkie ścieżki i mają dużo więcej doświadczenia na tym torze. Mimo wygranych startów w naszym wykonaniu, wiedzieli gdzie i jak nas mijać. Nam było trudniej. Należy pogratulować gospodarzom za wynik i przygotowanie toru, bo gdyby ten mecz miałby się odbyć gdzieś indziej, to organizatorzy nie poradziliby sobie z pogodą i to ona decydowałaby o wyniku, a nie sportowa rywalizacja. Jazda była fair, na pełnym gazie. Nie wiedzieliśmy jak przyszykować sprzęt – start był dość mocno przyczepny, a reszta toru dość twarda. Jak przygotowywaliśmy motocykle na start, to brakowało po trasie i odwrotnie. Ale jak najbardziej tor był do jazdy.

Udostępnij