Adam Chmielewski: Stres skończył się po ostatniej piłce meczu, kiedy wiedzieliśmy, że już nikt nam nie odbierze zwycięstwa. Od początku rozgrzewki byliśmy bardzo zmotywowani i skupieni, w trakcie meczu pomagaliśmy jeden drugiemu. Brawa należą się przyjmującym i libero, idealne przyjęcie, jeszcze lepsze rozegranie i atak – to wisienka na torcie. Zagraliśmy zespołowo w stu procentach, mimo kilku błędów, nie było w zespole nerwowości , co zaowocowało mistrzostwem ligi. Zakończony sezon to radość po zwycięstwach, ale też smutek ze względu na to, że najprawdopodobniej w następnym sezonie nie zagramy już takim samym składem. Daliśmy z siebie wszystko i wygraliśmy, więc napawa to optymizmem na następny sezon. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować całej naszej drużynie za cały sezon, możliwość gry z taką ekipą. Dla przybyłych kibiców również wielki szacunek i podziękowania.

 

Adam Borek: W finale pokazaliśmy ogromną wolę walki. Każdy dał z siebie sto pięćdziesiąt procent, uzupełnialiśmy się. Stanowiliśmy świetny kolektyw. Walczyliśmy o każdą piłkę w obronie, co skutkowało kontrami. Fajnie, że potrafiliśmy się bawić siatkówką w tym meczu i to przełożyło się na końcowy wynik. Stresu jakiegoś wielkiego nie było, gdyż to rywal przystępował do tego finału w roli faworyta. Fajnemeble.pl to jedyny zespół, z którym przegraliśmy w fazie zasadniczej, dlatego tym bardziej chcieliśmy wygrać ten finał. Po ostatniej piłce czułem się rewelacyjnie. Wycieńczony fizycznie, ale bardzo zadowolony. Pokazaliśmy, że jako drużyna możemy wiele osiągnąć i pokonać każdego. Sezon był rewelacyjny, pomimo wielu przeciwności. Praktycznie cały zespół w jakimś momencie był kontuzjowany, a mimo to przegraliśmy tylko jeden mecz. Super jest w końcu zdobyć mistrzostwo.

 

Wojciech Mazur: Po ostatniej piłce na pewno poczuliśmy dużą radość i satysfakcję, udało się wygrać ligę i pokonać przeciwnika, z którym zawsze nam się ciężko grało. Cały sezon pracowaliśmy, aby zakończyć go takim wynikiem. Myślę, że to był jeden z naszych najlepszych meczów, jakie rozegraliśmy. Wszystko funkcjonowało, choć nie obyło się bez kryzysu i przegranego seta. Finał to inny mecz, tu liczyła się tylko wygrana, wyszliśmy na boisko i daliśmy z siebie wszystko, a to zaowocowało zwycięstwem. Stworzyliśmy fajny zespół, zgraną ekipę. Zawsze wśród nas panowała dobra atmosfera, nigdy nie było żadnych spięć czy konfliktów, a to buduje zespół. Szkoda, że to już koniec sezonu, bo grało się naprawdę fajnie.

 

Michał Wianecki: Z mojego punktu widzenia, zagraliśmy mega dobre spotkanie, kibice nam bardzo pomogli, wszyscy dołożyli od siebie, co się dało. Fenomenalne obrony Adama Borka, Maćka Błocha czy braci Kuryś były tak naprawdę tym, czym wygraliśmy ten mecz. Podbijaliśmy piłki, które kiedyś wpadały, graliśmy taktycznie cały mecz. Rozgrywający dobrze wykonał swoją robotę, tak samo jak cała reszta. Stresu chyba nie było, ja przynajmniej nie odczuwam czegoś takiego, może trochę ten dobry stres przed samym meczem, co pomaga zawodnikom, ale nic, co by sparaliżowało i przeszkadzało. Ja nawet nie wiedziałem, że to była meczowa piłka. Całe spotkanie byłem bardzo skoncentrowany, aby wykonać swoją robotę jak najlepiej i się udało. Cały sezon był udany, bo osiągnęliśmy każdy zakładany cel. Pierwszy, to było pokazać się w rundzie zasadniczej i wygrać jak najwięcej – zwyciężyliśmy prawie wszystko. Drugi cel to pograć w play-offach i wejść do czwórki, a weszliśmy do finału i na koniec nie było gadki, żeby zagrać w finale, tylko go wygrać. Możemy to wszystko odhaczyć i cieszyć się ze zwycięstwa, które wymagało od nas naprawdę dużo – masa kontuzji, urazów i nerwów.

Udostępnij