Stanisław Chomski (trener Stali Gorzów): Tor w Poznaniu był godny ekstraligi. W przeszłości różnie to tu wyglądało, ale wrocławianie podeszli do kwestii przygotowania go bardzo solidnie. Wiem, że były różne próby ułożenia tutaj tego toru, ale został przygotowany z rozsądkiem. Tak, żeby był atutem gospodarzy, chociaż trudno powiedzieć na ile to się udało, bo wrocławianie nie odjechali zbyt wielu treningów i sparingów ze względu na pogodę, dopiero w niedzielę zweryfikowali na ile ten tor jest ich atutem. Natomiast był równy dla wszystkich. Ciężki do wyprzedzania, ale emocji nie zabrakło. Tworzyliśmy bardzo wyrównany zespół – co prawda tylko sześć „trójek” przy dziewięciu gospodarzy, ale tylko cztery „zera”. Czternaście punktów „moich” juniorów, a tylko 7 gospodarzy, z tego można się cieszyć, to przeważyło szalę na nasze „zwycięstwo”, bo tak traktujemy ten remis. Oczywiście, po ośmiu biegach wydawało się, że będzie już łatwo i przyjemnie do końca, ale gospodarze, mimo problemów przed sezonem ze sprawdzeniem się na tym torze, potrafili wyciągnąć wnioski i pokrzyżować nam plany. Myślę, że mając takiego zawodnika, jakim jest Tai, wyciąga się wnioski i idzie w odpowiednią stronę w dobrym momencie. Cieszę się z tego remisu, choć apetyt rozbudzony był na więcej. Mieliśmy nadzieję, że 14. bieg przypieczętuje naszą wygraną, ale nie udało się i to właśnie jest piękno tego sportu, że z jednej strony zawodnik przechodzi dramat, upadek, wykluczenie, podnoszą się z tego i potrafią dalej wygrywać.

 

Piotr Baron (trener Betardu Sparty Wrocław): Chciałbym pogratulować drużynie z Gorzowa za piękny mecz, a swoim chłopakom chciałbym podziękować. Jeżeli chodzi o treningi, to mieliśmy ich zdecydowanie za mało. Jeśli chodzi o niedzielny skład, to ciągnęliśmy zapałki. Sezon jeszcze się nie kończy, dopiero się zaczął. Odjechaliśmy dwa mecze i mamy jeden punkt. W niedzielę pierwszy mecz pojechaliśmy u siebie i to z bardzo mocną drużyną, w mojej opinii najmocniejszą w tym momencie w ekstralidze. Cieszymy się z tego punktu, bo tak naprawdę nie mieliśmy gdzie i z kim sprawdzić wcześniej swoich możliwości. Wiemy gdzie jesteśmy, wiemy, co musimy poprawić i bierzemy się dalej do roboty.

 

Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): Tylko remis, albo aż remis. Nie do końca wiemy, jak traktować ten wynik, ale z tego co słyszałem, skazywano nas na porażkę tutaj na Golęcinie, więc jest to lepszy rezultat niż oczekiwano. Powinniśmy cieszyć się z tego, co jest, bo popełniliśmy całkiem sporo błędów. Ja sam zawiniłem w 14. wyścigu, bo start nie wyszedł mi tak, jak powinien. Jedziemy dalej. Nie może być mowy o zmęczeniu po GP w moim przypadku, bo obudziłem się w Poznaniu, przespałem całą drogę w busie jak zabity (śmiech). Przyjechaliśmy sobie wcześniej na stadion, żeby dobrze wszystko przygotować. Normalny mecz, tak jakbym był w domu.

 

Tai Woffinden (Betard Sparta Wrocław): To nasz pierwszy mecz na tym stadionie i miło było w końcu przyjechać tu i się pościgać. Cieszę się, że możemy jeździć w Poznaniu i promować tutaj żużel oraz naszą drużynę. Wydaje mi się, że mieszkańcy tego miasta potrzebują żużla, który im dajemy. Jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie oraz mój indywidualny wynik, to do tej pory nie miałem zbyt wielu okazji do jazdy na tym torze. Muszę jednak przyznać, że był w niedzielę bardzo dobrze przygotowany. To był dla nas wyjątkowo trudny mecz. Każde nasze dotychczasowe spotkanie przeciwko gorzowianom nie należało do łatwych. I nic się w tej kwestii nie zmieniło. Jestem zadowolony ze swojej postawy. Byłem bardzo szybki, a to może być dobrą wróżbą na przyszłość. To nasza praca, ale też nasza miłość, dzień wcześniej jechałem w Grand Prix, w niedzielę w polskiej lidze i nie ma znaczenia, jaką odległość musiałem pokonać. Jeśli ma się wszystko logistycznie ułożone i wie się, co dokładnie robić, to to nie jest problem, żeby jechać zawody dzień po dniu w różnych miejscach.

 

Przemysław Pawlicki (kapitan Stali Gorzów): Ten wynik można rozpatrywać pod różnymi kątami, bo z jednej strony to zwycięstwo, przywieźć jeden punkt na wjeździe, ale można też powiedzieć, że zaprzepaściliśmy wygraną w drugiej części zawodów. Trudno więc mi rozstrzygnąć, czy to zwycięstwo czy przegrana. Na pewno wszyscy chcieli, żeby ten mecz zakończył się po naszej myśli, dawaliśmy z siebie wszystko, każdy pracował nad tym, żeby jak najszybciej dopasować się do tego toru. Jeździliśmy tu po raz pierwszy. Na pewno wrocławianie mieli trochę lżej, bo czasami tu trenowali. Moim zdaniem jeden punkt na wyjeździe, to dla nas świetna sprawa i zbieramy dalej. Następny mecz w domu, więc skupiamy się przede wszystkim na nim. Mój występ mogę ocenić jako dobry. Wszystko idzie w odpowiednim kierunku. Jeszcze szukamy tych najbardziej optymalnych ustawień, ale jest dobrze, naprawdę w porządku. Trzeba po prostu jeszcze trochę popracować, nad tym, żeby było jeszcze trochę lepiej, bo nie jest perfekcyjnie, tak jakbym tego chciał. Mogę być zadowolony z niedzielnego wyniku, zarówno swojego, jak i całej drużyny. Byłem kapitanem w Lesznie, więc to żadna nowość dla mnie. Nie jest to żadna odpowiedzialność i nie można sobie wlewać do głowy, że jest inaczej. Jesteśmy zawodowcami i każdy z nas wie, co ma robić. Głównie chodzi o to, żeby tworzyć w drużynie atmosferę, a myślę, że ja tę atmosferę od początku sezonu tworzę dobrą. Było widać, że tor nie był najlepszy do ścigania, było bardzo mało mijanek i tylko kilka ścieżek, które naprawdę niosły motocykl. Trudno mi ocenić, czy to był najlepszy tor, jaki można było przygotować, ale moim zdaniem najważniejsze jest to, że każdy wraca cały i zdrowy do domu. Przejechaliśmy te zawody cało i zdrowo, ile się dało, tyle pokazaliśmy walki. Myślę, że w dalszej części sezonu, ten tor, jak już zostanie trochę rozjeżdżony, sprawi kibicom dużo większą frajdę z oglądania żużla.

Udostępnij