Paweł Sołtysiak (jeden z trenerów Stalowych Sów):Patrioci mają bardzo utalentowanego rozgrywającego, co było bardzo dobrze widać. Był motorem napędowym ataku. Początkowo szliśmy cios za cios, czyli my przyłożenie, oni przyłożenie, ale w pewnym momencie nasz atak się zatrzymał, a oni kontynuowali swoją pogoń po punkty i dzięki temu zwyciężyli. Naprawdę spore gratulacje dla rozgrywającego z Poznania. Podaniowo gra na bardzo wysokim poziomie. Byliśmy bardzo mocno przygotowani na podania, ale mimo tego one i tak wchodziły. Oczywiście w mniejszym stopniu, ale jednak. Biegami nie zrobili furory, większość kończyła się na minusie, ale zdarzyły się takie kilkunastojardowe. Mecz był bardzo trudny. Nie było może takiego załamania u nas. Po prostu trwała walka o każdy metr i nie zawsze się udawało. To kolejny rok z rzędu, jak nie wychodzimy z grupy. Na pewno powodem jest to, że drużyna, wbrew pozorom, wciąż jest mało zgrana.

 

Emil Mikuła (jeden z trenerów Stalowych Sów): – Zgubiło nas bardzo słabe tempo gry. Wiele akcji było wykonywanych bardzo wolno, niepewnie. Przekazywania piłki były zbyt ryzykowne. Widać było mniejszą ilość treningów od czasu campu, który organizowaliśmy. Nie mieliśmy okazji potrenować wspólnie na pewnym tempie. Patrioci byli świetnie przygotowani, widać było dobrą pracę rozgrywającego i receiverów na treningach. To niestety zaważyło.

 

Bartłomiej Kimnes (head coach Patriotów Poznań): – Tak naprawdę mieliśmy trochę szczęścia w pierwszej połowie. Stalowe Sowy popełniły dwa błędy, zapłacili za to i później trudno było im to nadgonić. Byli w cięższej sytuacji, doszły nerwy. My nie walczyliśmy jeszcze o awans, bo spotkanie ostatniej szansy mielibyśmy za dwa tygodnie. To są młodzi chłopacy i to wszystko ma znaczenie. Walczymy o to, by zagrać u siebie w finałach. Jest na to szansa. Stalowe Sowy w biegach postawiły trudne warunki w poprzednich meczach. Liczyliśmy na to, że skoro dość dobrze wygląda u nas gra podaniowa, to wycofają trochę linebackerów i te biegi okażą się łatwiejsze. Szybko jednak powalali naszych biegaczy na ziemię. Ogromne gratulacje dla trenerów, że potrafili tak ustawić ten zespół. W spotkaniu z Panterami liczymy na zwycięstwo.

 

Adrian Górny (quarterback Stalowych Sów): – Trochę mnie stłamszono w ataku. Było trochę niedokładnie wykonywanych zagrywek. Było trudno, bo nie mieliśmy tak cały czas spotkań na treningach, jak np. Patrioci. Liniowi nie mieli takiego zgrania, bo trenowaliśmy na samych znacznikach. Receiverzy tak samo, nie biegali idealnie tych ścieżek. Ogólnie, jak na tak małą ilość treningów, jaką mieliśmy, to nawet dobrze nam to wyszło. Rok wcześniej przegrywaliśmy wyraźniej. Jestem zadowolony z drużyny i myślę, że w następnym roku będzie lepiej. Słyszałem od Patriotów, że nie mogli sobie poradzić z moim roll-outami, byłem strasznie szybki i dopiero po 10 jardach mogli mnie dopiero zatrzymać. Przeciwnicy grali dużo podaniami, a mało biegami. Z tych drugich udawały im się tylko screeny. Nasz trener analizował ich grę i wyliczył, że na 40 akcji tylko trzy były biegowe. To było widać, że są nastawieni na big playe – długie podania.

 

Antoni Idziak (running back Patirotów Poznań): – Przeciwnik był wymagający, dobrze przygotowany, ale to my pokazaliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną. Cała ekipa spisała się na medal i jedziemy na finały walczyć. Przed meczem taki wynik bralibyśmy w ciemno, myśleliśmy, że będzie to spotkanie na styk. Nie daliśmy się jednak przełamać i wygraliśmy. Na pewno wykorzystaliśmy błędy Stalowych Sów, ale nie możemy zapominać, że my też ich trochę popełniliśmy i trzeba będzie je wyeliminować, jeśli myślimy o medalu. Mamy nadzieję, że będziemy pierwszą drużyną, która pokona Panthers, ale podchodzimy do tego pojedynku z pokorą i wiemy, że będzie to trudny mecz.

 

Jędrzej Karpisz (tight end Stalowych Sów): – Spotkanie przegrane, ale była możliwość wygranej, niestety zbyt duża ilość popełnianych błędów z naszej strony. Błędów głupich, które głównie wynikały z braku ogrania w drużynie. Trzeba pamiętać, że Stalowe Sowy to połączenie aż trzech drużyn: Stali Gorzów, Owls Bielawa oraz kilku zawodników ze Szczecina. Brakowało nam wspólnej gry, co przełożyło się na taki wynik. Mimo to, do drugiego przyłożenia naszych przeciwników wszyscy twardo graliśmy. Kiedy już po raz trzeci Patrioci weszli w nasze pole punktowe, to nasze szanse diamietralnie się zmieniły.

Udostępnij