Emil Mikuła (główny trener Stali Gorzów): W każdym meczu musimy się uczyć. Jeżeli ta nauka będzie odpowiednio szybka, będziemy zdobywać umiejętności, których potrzebujemy, to myślę, że niedługo będziemy wygrywać. Dragons byli świetnie przygotowani. Swoją grę zagrali perfekcyjnie. Znaleźli nasze słabe punkty. My szukaliśmy rozwiązań, najlepszego ustawienia w defensywie. Niestety, w momencie, kiedy znajdowaliśmy receptę na jedne zagrania, wstrzymaliśmy drużynę przeciwnika na kilka kolejnych zagrywek, to wtedy oni robili coś nowego. Na tym polega futbol – na szukaniu słabych miejsc, oszukiwaniu przeciwnika. To wychodziło zielonogórzanom bardzo dobrze. Nasza drużyna od początku meczu miała mnóstwo problemów, przede wszystkim mentalnych. Zabrakło trochę spokoju, ogrania. To dla nas pierwszy mecz, debiut, jakby na nowo zaczynamy historię drużyny. Z każdą chwilą widziałem jednak coraz więcej pewności u naszych zawodników i te nasze zagrywki wychodziły coraz lepiej. Jeden mecz, cztery kwarty po 12 minut to jednak trochę za mało czasu, żeby drużyna zebrała na tyle doświadczenia i uspokoiła się na tyle, by móc zdobywać pierwsze próby, a co za tym idzie przyłożenia. Na kontuzje trzeba być przygotowanym, bo zawsze mogą się one zdarzyć. Nasza kadra jest na tyle liczna, że pewne problemy powinniśmy zażegnać praktycznie od razu. Widać jednak braki w treningu. Musimy podejść do tego poważnie, zawodnicy muszą sobie z tego zdać sprawę. Jeśli chcemy wygrywać, to drużyna musi trenować w pełnym składzie.

Charles Carr (główny trener Dragons Zielona Góra): Wiedzieliśmy, że będą bardzo trudnym przeciwnikiem, szczególnie w pierwszym meczu sezonu. Jest wtedy dużo niewiadomych. Mieliśmy bardzo dużo do sprawdzenia w ofensywie. Jestem bardzo dumny z moich zawodników. Oba zespoły wykazały się też bardzo sportową rywalizacją, z czego też jestem dumny. Zrobiliśmy dużo błędów, ale poszliśmy za ciosem w końcówce i utrzymaliśmy prowadzenie. Kilka razy wypuścilismy piłkę z rąk, co uczyniło mnie bardziej ostrożnym. Przeanalizujemy jednak wideo. Wspólne zdjęcie było zaś dobrym przykładem tego, jaka jest ta derbowa atmosfera. Myślę, że możemy być dobrymi sportowcami i zawsze mówię to moim graczom. Mają więcej wspólnego z zawodnikami futbolu Stali Gorzów niż inni ludzie w z tych miast. Lubią futbol amerykański, wkładają kaski i robią coś niebezpiecznego, by mieć zabawę ze swoimi przyjaciółmi. Nie ma żadnego powodu, dla którego powinniśmy być wrogami. Rywalami owszem, ale nie wrogami. Czułem tę specjalną atmosferę, mnóstwo uwagi i to niecierpliwe oczekiwanie. Stal miała grać w PLFA II już przed rokiem, ale ostatecznie grali w ósemkach”. To dobrze, że są z nami w lidze. Kiedy przyjadą do Zielonej Góry, to z pewnością będzie to trudny mecz na koniec sezonu.

Tomasz Martynow (rozgrywający Stali Gorzów): Może byliśmy trochę źle nastawieni na ten mecz, trochę zaskoczeni. Przez dwie pierwsze kwarty chyba byliśmy w szoku. Nasza ofensywa w huddle’u (mini zgrupowanie przed każdą akcją – dop. red.) była mało zorganizowana. Do tego kontuzje zawodników, które dużo namieszały i musieliśmy strasznie rotować składem. Było dużo znaków zapytania. Dwie pierwsze kwarty były trudnym początkiem, ale w drugiej połowie daliśmy z siebie więcej. Mamy jeszcze mało zgrania. Myślę jednak, że możemy mieć pozytywne wrażenia po tym pierwszym meczu. Dobrze dostać kopniaka w tyłek na start, dzięki temu wiedzieć, jak to wygląda i więcej dawać z siebie. To będzie trudny futbol, a nie tak, jak w „ósemkach”.

Patryk Wójcik (rozgrywający Dragons Zielona Góra): Wydaje się, że mecz był pod naszą kontrolą, ale Stal nas zaskoczyła samą fizycznością, przygotowaniem do tego spotkania. Jak na drużynę, która grała pierwszy mecz w jedenastkach, postawili nam opór. Niby 30 punktów to dużo, ale tak naprawdę nie jest. Wydaje mi się, że popełniliśmy mniej błędów. Stal może być czarnym koniem w naszej grupie i namieszać przeciwko innym drużynom. Trudno powiedzieć, co zdecydowało, bo to są cztery kwarty chaosu na boisku. Naszą największą przewagą była defensywa, w której przechwyciliśmy piłkę trzy razy, a to dużo, jak na jeden pojedynek. Mimo tego, że nie mamy najlepszej defensywy w lidze, to zasłużyła ona na największe oklaski.

Sergey Ovcharenko (linebacker Stali Gorzów): To było naprawdę trudne spotkanie dla mnie, ponieważ jechałem tutaj blisko dwa dni. Po tej podróży byłem nieco zmęczony. Mamy tutaj młodą drużynę i wiele pracy przed nami, mnóstwo treningów. Chłopaki nie mają zbyt wiele doświadczenia w grze 11 na 11. Musimy więcej trenować. Gra jest grą i nie czułem żadnej agresji w związku z derbami.

Udostępnij