Zazwyczaj jest tak, że ktoś zaszczepia w drugiej osobie miłość do speedwaya. Jak było w Twoim przypadku? Kiedy pierwszy raz zawitałeś na ul. Śląską?

– Mnie akurat nikt tą pasją nie „zaraził”, pierwszy raz zobaczyłem żużel w telewizji w 2000 roku i tak mi się to spodobało, wręcz zafascynowało, że natychmiast namówiłem wielu członków rodziny byśmy wybrali się na spotkanie „żółto-niebieskich” z bydgoską Polonią. Tak też się stało. Już przy wejściu na stadion czułem te fantastyczne emocje i zapach metanolu w nozdrzach. Widok był wspaniały, mnóstwo kibiców, gorący doping i wspaniała drużyna gorzowska, w której jeździli wówczas Jason Crump, Andreas Jonsson, Piotr Świst, Piotr Paluch, Tomasz Bajerski, Rafał Okoniewski i Tomasz Kwiatkowski, a dowodził nią nasz obecny „coach”, „Stanley” Chomski. Drużyna wspaniała, waleczna, walcząca jak równy z równym z „napakowaną” gwiazdami drużyną z grodu „Gryfa”, w której oprócz Tomasza Golloba występowali min. Henka Gustafsson i Piotr Protasiewicz. Moja radość po zwycięskim meczu była przeogromna, pokochałem ten sport całym sercem, lecz stało się coś co odcięło mnie nawet od oglądania tego sportu i na całe 8 lat o nim zapomniałem. Dopiero w 2009 roku powróciłem na „Jancarza” na derby z Falubazem. Kibicuję Stali do tej pory i tak oby do ostatniego tchnienia.

Jesteś w takim wypadku kibicem z „wieloletnim stażem”. Czy zapadły Ci wyjątkowo w pamięci jakieś zawody, biegi czy sytuacje, które wydarzyły się podczas Twojej kibicowskiej przygody?

– Naturalnie, choć było tego nie mało. Jeżeli chodzi o mecz, to było to spotkanie w Tarnowie w 2013 roku. Byliśmy wtedy na ostatnim miejscu w tabeli z małymi szansami na poprawienie wyniku, lecz chłopaki byli tak podrażnieni ostatnimi porażkami, że pokonali „Jaskółki” na ich własnym torze. Płakałem wtedy ze szczęścia i poczułem jednocześnie przeogromną ulgę, że jesteśmy w grze. Co do biegu to… tak, bieg 15, meczu Stal – Unia Tarnów gdy jechali Iversen, Kasprzak, Madsen i Hancock. Przed tym biegiem mieliśmy jedynie punkt przewagi przed rewanżem. To co zrobił Iversen… Cieszyłem się po tym biegu tak bardzo, że ludzie ode mnie odchodzili bo mogłem kogoś trącić.

Każdy kibic czarnego sportu ma swojego idola, którego podziwia i szczerze mu kibicuje. Jak jest w Twoim przypadku? Kto jest Twoim ulubionym jeźdźcem?

– Może wielu zdziwię ale moim ulubionym zawodnikiem jest Niels Kristian Iversen. Wielu mówi o nim „najemnik” – nieprawda. Jest to zawodnik tak waleczny i zadziorny, a do tego skromny i rozważny na torze i po za nim, że ciężko go nie lubić. Pamiętam jego jazdę w 2013 roku – nie chcę niczego ujmować reszcie drużyny ale moim skromnym zdaniem on sam nam uratował byt ekstraligowy.

Czy w związku z tym masz jakieś wspomnienia związane ze swoim ulubionym zawodnikiem – Nielsem Kristianem Iversenem?

– Pamiętam moment po 15-stym biegu w Gnieźnie w 2013 kiedy Iversen i Kasprzak wyszarpali remis. Kiedy do nas podjechali to czułem jakby od zawsze dla nas jeździli i będą jeździć do końca swoich karier. Wspaniały moment!

Udostępnij