Stanisław Chomski (Stal Gorzów): My wygraliśmy u zielonogórzan na początku sezonu, a teraz oni wygrali u nas. Przy zaledwie pięciu zwycięstwach indywidualnych, to i tak długo ciągnęliśmy ten wynik na wyrównanym poziomie. Do zwycięstwa to trochę za mało pojedyncze zwycięstwa Przemka Pawlickiego czy Nielsa Kristiana Iversena, nie wspominając o Bartku (Zmarzliku – dop. red.), do którego nie mam żadnych pretensji, bo stanął na wysokości zadania. Na pewno więcej mógł zrobić Krzysztof Kasprzak, szkoda też błędów na torze, jak w wyścigu 7, 8, 10 i zwłaszcza 13, gdzie wyraźnie prowadziliśmy po starcie 5:1, a przegraliśmy przez własne potknięcia. Początek nam się udał, bo zdołaliśmy zrobić przewagę, ale końcówka, przy trójce doskonale dysponowanych zawodników Falubazu, niestety już tak dobrze nie wyszła i przegraliśmy to spotkanie.

 

Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): Trudno jest mi cokolwiek powiedzieć, ponieważ nie jest radośnie, bo przegraliśmy u siebie. Nie wiem, co tak naprawdę zawiodło, bo każdy dawał z siebie wszystko. Szukam u siebie ustawień, bo przejechałem kilka i było dobrze, źle, dobrze. Myślę, że tor był dla wszystkich jednakowy i nie możemy na niego zwalić naszej postawy. Dla wszystkich startujących spod taśmy było tak samo i powinniśmy się do niego dopasować, a tak się nie stało.

 

Piotr Protasiewicz (Falubaz Zielona Góra): Nie rozumiem trochę, skąd w Gorzowie taka pogrzebowa atmosfera. Spotkały się tego dnia dwie, na tę chwilę, najlepsze drużyny żużlowe w Polsce i wynik był otwarty w dwie strony. Dlatego uważam, że nie ma co robić pogrzebu z tego wyniku. Spokojnie, dopiero wchodzimy w fazę play-off, wszystko zacznie się od początku. Mieliśmy trochę pecha w pierwszym meczu, bo wypadł nam Doyle, a jednak udało nam się wtedy okrojonym składem zrobić 44 punkty. W poniedziałek wyszło trochę inaczej, więcej szczęścia i mniej kontuzji, odjechaliśmy bardzo dobre zawody. Ja też czekałem kilka lat, żeby w końcu tu, w Gorzowie, pojechać dobrze i to mi się udało.

 

Marek Cieślak (Falubaz Zielona Góra): Dzisiaj Piotrek (Protasiewicz dop. red.) zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, bo on nie bardzo lubił tutaj jeździć, bardzo obawiałem się o jego postawę na tym torze, ale pojechał super mecz. Moi zawodnicy dobrze pojechali, dlatego nie ma co mówić o zawodnikach ze Stali. Gdyby Falubaz jechał słabo, to oni by wygrywali, ale ktoś im nie dał.

 

Przemysław Pawlicki (Stal Gorzów): Ten początek zawodów dla mnie osobiście nie był najlepszy, bo w pierwszym swoim biegu przyjechałem daleko z tyłu.  Ale później poprawki w motocyklu poszły w dobrą stronę, jednak tor się cały czas zmieniał. W pewnym momencie zielonogórzanie szybciej dopasowali się do tego toru i poszli w odpowiednim kierunku, a to dało ostateczny wynik. Byli dzisiaj bardzo szybcy, zwłaszcza Patryk (Dudek – dop. red.), Jason (Doyle – dop. red.) i Piotr (Protasiewicz – dop. red.). Nie było łatwo się ścigać dziś, a Piotr przechodził z 3 czy 4 pozycji na pierwszą. No cóż, trudno, przegraliśmy, nie ma się co teraz nad tym rozczulać, tylko trzeba się wziąć do roboty i jechać do rybnika, walczyć o trzy punkty i pierwsze miejsce w tabeli.

Udostępnij