Pierwszy mecz Stal rozegrała z Real-Astromalem Leszno, który w tym roku ma być jednym z kandydatów do zajęcia pierwszych miejsc w lidze. Od początku Stal pokazywała jednak, że bycie beniaminkiem nie oznacza, że nie mogą powalczyć z lepszymi od siebie. Wyrównany początek i bardzo twarda gra w obronie spowodowały, że po zdobyciu po jednej bramce przez oba zespoły, przez kolejne 6 minut nie padł żaden celny rzut. Chwilę później rozstrzelała się jednak Gorzowska ofensywa na czele z nowym kapitanem Oskarem Serpiną i zeszłorocznym liderem, Mateuszem Stupińskim, którzy szybko zdobyli 6 bramek i w 16 minucie Stal prowadziła 7:5. Nie mogło być jednak zbyt łatwo, bowiem lesznianie szybko odrobili straty i zmusili Stal do jeszcze cięższej pracy w defensywie, w której świetnie spisywał się Miłosz Bekisz i Stanisław Gębala, a także para kołowych Serpina i Droździk, którzy nie dawali najmniejszych szans na przeciśnięcie się rywali między nimi. W bramce pomagał im zaś dobrze dysponowany Cezary Marciniak. Wspomniany Bekisz nie tylko doskonale radził sobie w obronie, ale także świetnie rzucał bramki. Niestety, trudne warunki w hali, w której było bardzo ciepło, zmusiły trenera Molskiego do rotowania składem i w końcówce połowy przeciwnicy odstawili Stal na dwie bramki. To jednak wciąż nie był koniec walki o finał turnieju w wykonaniu żółto-niebieskich, którzy po przerwie na boisko weszli z nową siłą i chęcią walki o zwycięstwo.

 

W drugiej połowie dobrą pracę wykonali, trenujący obecnie ze Stalą, bracia Smolarkowie z Płocka. Nie bez znaczenia była też postawa bramkarza Stali, Krzysztofa Nowickiego, który bronił wiele bardzo trudnych rzutów. Zadziorność i spryt pozwoliły Stali zbliżyć się do rywali na jedną bramkę i zaserwować horror dla kibiców zgromadzonych na trybunach hali w Gnieźnie. W ciągu ostatnich 7 sekund żółto-niebiescy zdołali rozegrać niesamowitą akcję, w której zamarkował rzut Gębala, jednak ostatecznie podał do niekrytego Mariusza Kłaka, ten zaś na sekundę przed końcem meczu umieścił piłkę w bramce rywali. Rezultat 22:22 oznaczał serię rzutów karnych, w których Stal nie miała sobie równych. Pierwszy rzucał zawodnik z Leszna, jednak w bramce Stal miała Cezarego Marciniaka, który nie pozwolił na umieszczenie piłki w jego bramce. Świetnie zaś poradzili sobie bracia Smolarkowie, którzy bez problemu pokonali bramkarza przeciwników, tym samym wyprowadzając Stal na prowadzenie w rzutach karnych 2:1. W tym momencie do bramki stanął Krzysztof Nowicki i nie był gorszy od swojego zmiennika, broniąc karnego dla Stali. Z siódmego metra trafił Aleksander Kryszeń i Stal prowadziła już w stosunku 3:1, co wystarczyło, bo kolejnego karnego nie trafił zawodnik z Leszna. Tym sposobem, gorzowianie awansowali do finału turnieju.

 

Wyniki gorzowian w meczu z Lesznem:

Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów vs Real-Astromal Leszno 25:23 (11:13)

Nowicki, Marciniak – Bekisz 5, Gębala 5, Serpina 3, Stupiński 3, Kryszeń 2, Droździk 1, Śramkiewicz 1, Mariusz Smolarek 2, Marcin Smolarek 2, Kłak 1, Gałat, Turkowski.

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Patryk Komarnicki

 

 

W meczu finałowym Stal spotkała się już trzeci raz w tym sezonie z Nielbą Wągrowiec, która w swoim półfinale wygrała z rezerwami Wisły Płock. Gorzowianie zaczęli od straty bramki z karnego, jednak szybko odrobił ją Stanisław Gębala, rzucając pierwszą bramkę z 10 metra. Do 10. minuty żółto-niebiescy grali z Nielbą bramka za bramkę, jednak później na chwilę to przeciwnicy wyszli na dwubramkowe prowadzenie i utrzymywali je do 15. minuty. Wtedy jednak popis doskonałych umiejętności pokazali skrzydłowi Stali. Aleksander Kryszeń z bardzo trudnej pozycji nie miał większych szans na skuteczne umieszczenie piłki w bramce przeciwników, jednak dostrzegł szansę w podaniu przez całą szerokość boiska do wyskakującego Mateusza Stupińskiego, który piłkę złapał w locie i od razu oddał celny strzał. Chwilę później rozstrzelał się Adrian Turkowski, który swoje rzuty oddawał niejednokrotnie z odległości 11-12 metrów od bramki przeciwnika.

 

Umiejętności nabyte podczas gry w pierwszo- i superligowych zespołach, niedowiarkom udowodnił Aleksander Kryszeń, który bardzo skutecznie rzucał z bardzo ostrych kątów na skrzydle i był niezwykle skuteczny z siódmego metra.

 

Kontrą popisał się Oskar Serpina, który doprowadził do ostatecznego wyrównania. Gorzowianie na przerwę schodzili już z dwubramkową przewagą, by w drugiej połowie meczu odstawić przeciwników najpierw na cztery, a następnie na osiem bramek różnicy. Dobrymi rzutami popisywali się zwłaszcza Kryszeń i Turkowski, ale bez bramek Mariusza Smolarka, Stanisława Gębali i dobrze dysponowanych, mimo zmęczenia i gorąca, Serpiny, Stupińskiego, Droździka i drugiego Smolarka, wynik nie byłby taki zdecydowany. Ponownie w obronie świetnie radził sobie Miłosz Bekisz, a nie bez sukcesów bronił Kłak i Śramkiewicz. Dobrą robotę w bramce robili zaś obaj bramkarze, którzy potrafili wyciągać piłki grane „sam na sam”.

 

Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów vs Nielba Wągrowiec 32:24 (16:14)

Marciniak, Nowicki – Kryszeń 9, Turkowski 5, Mariusz Smolarek 4, Gębala 4, Serpina 4, Stupiński 3, Marcin Smolarek 2, Droździk 2, Bekisz, Śramkiewicz, Gałat, Kłak.

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Patryk Komarnicki

 

Po turnieju o ocenę zespołu zapytaliśmy trenera Stali, Dariusza Molskiego:

Mecz z Lesznem to chyba najlepsze spotkanie, jakie rozegraliśmy do tej pory. W drugim meczu mocno się rozstrzelaliśmy, jednak w tamtym spotkaniu graliśmy bardzo dobrze, mocno w obronie. Myślę, że kibicom zgromadzonym w hali urządziliśmy dobre widowisko wraz z zespołem Real-Astromal. Skończyło się rzutami karnymi i emocjami do samego końca. Jestem z tego bardzo zadowolony, zarówno z pierwszego, jak i drugiego spotkania. Ten turniej wyszedł fajnie, bo zaczyna się już tutaj „coś” dziać. Jeszcze jest dużo do zrobienia, bardzo dużo, ale Stal zaczyna nabierać kształtu. Coś już zostało ulepione i być może uda się zebrać tego owoce w przyszłości. To na razie jednak za szybko, by wyciągać jakieś wnioski, bo wszyscy jesteśmy w okresie przygotowawczym. My powinniśmy być bardzo „dobici”, bo jesteśmy po ciężkim tygodniu obozu, gdzie trenowaliśmy 4 razy dziennie, ale tutaj się okazało, że w drugiej połowie ostatniego meczu szybko i mocno odjechaliśmy, czyli zdrowia mamy dużo. Co prawda graliśmy całą 16 zawodników, ale to jest taki mój sposób na granie. Fajnie do drużyny pasują bliźniaki, o których myślimy w kategoriach nie wzmocnienia, ale uzupełnienia, jednak w Gnieźnie pokazali, że będą mocnym uzupełnieniem. Cieszę się, że Adek (Adrian Turkowski – dop. red.) „odpalił” i pokazał w drugim meczu, że nauka zostawia u niego jakiś ślad. Te jego nabiegi w pełnym gazie i rzuty z 11 metra – nic, tylko się cieszyć. Być może jesteśmy jeszcze w tym rytmie obozowym, gdzie naprawdę ciężko pracowaliśmy i dlatego nie mieliśmy większych problemów kondycyjnych w drugim meczu, mimo bardzo wczesnego wyjazdu i dwóch meczów niemalże pod rząd. Natomiast zmęczenie zawodników jest duże i nie ma co nakładać teraz czegoś nowego, dlatego dostaną niedzielę i poniedziałek wolne, żeby zregenerować organizmy, odetchnąć, odpocząć od siebie i od wtorku wracamy z powrotem do dwóch treningów dziennie. Ten tydzień będzie jeszcze mocny, a ostatnie dwa tygodnie przed ligą zaczynamy przechodzić w tygodnie startowe.

 

Udostępnij