Pseudonimy: Siwy, Gruby (ale tylko w Gorzowie)

Data urodzenia: 19.12.1996

Pozycja: lewe rozegranie/lewe skrzydło

Numer: 35

Wzrost: 188 cm

Waga: 97 kg

Ulubiony kolor: niebieski

Ulubiona książka:Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń

Ulubiony film/serial: Skazany na śmierć

Ulubione danie: pizza

Ulubiony napój: woda gazowana

Sportowy wzór: Mateusz Stupiński

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką ręczną?

– W czwartej klasie szkoły podstawowej podszedł do mnie nauczyciel wychowania fizycznego, pan Artur Domżalski i zapytał mnie, czy nie chciałbym spróbować swoich sił w tej dyscyplinie. Nie ukrywam, że na początku nie było łatwo, bo łączyłem to z piłką nożną i badmintonem, ale jakoś sobie z tym poradziłem i postawiłem na swoje. Chciałem grać w piłkę ręczną i bardzo cieszę się z tego, że mi się udało.

 

Co uważasz za najpiękniejsze w tym sporcie?

– Myślę, że nieprzewidywalność. W każdej chwili może się zmienić sytuacja na boisku, zmienić może się też wynik. Podoba mi się też bardzo walka i oddawanie serca na parkiecie, bo to naprawdę kształtuje charakter.

 

Opowiedz trochę o specyfice gry na skrzydle i na lewym rozegraniu.

– Na pewno grając na skrzydle trzeba dysponować szerokim repertuarem rzutów, liczy się też dynamika, skoczność oraz takie cwaniactwo boiskowe, bo wiadomo na skrzydle grają głównie zawodnicy o słabszych warunkach fizycznych, dlatego muszą nadrabiać sprytem. Na lewym rozegraniu zaś powszechnie stawia się zawodników dużych, którzy są takimi „armatami” – rzucają z 10, 11 metra, ale powoli idzie to w takim dynamicznym kierunku, że wielu zawodników podobnych warunkami do mnie, występuje na tej pozycji, ponieważ teraz bardziej liczy się szybkość i dynamika niż – jak do tej pory – siła.

 

A gdyby nie te pozycje, to która?

– Koledzy z Gorzowa się trochę śmieją, że na kole bym sobie dobrze poradził (śmiech), ze względu na moje warunki fizyczne, ale myślę, że zostałbym przy rozegraniu.

 

Gra w I lidze to będzie dla Ciebie jakiegoś rodzaju wyzwanie?

– Tak, oczywiście. Jestem młodym zawodnikiem, to będzie mój trzeci sezon w pierwszej lidze. Postawiłem sobie taki cel: chcę, żeby z roku na rok było coraz lepiej, ale najważniejszy jest cel drużyny. Jeśli uda nam się spokojnie utrzymać w lidze, to będę w stu procentach zadowolony i będę miał poczucie, że to wyzwanie, które postawiliśmy sobie przed sezonem, zrealizowaliśmy.

 

Czy gra w piłkę ręczną to Twój główny plan na życie?

– Tak, myślę, że to mój główny plan na życie. W gimnazjum podjąłem taką decyzję, by pójść do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku, postawiłem wszystko na jedną kartę i nie ukrywam, że całe życie podporządkowuję temu sportowi, a co będzie dalej… no zobaczymy. Uczę się, ale najbliższą przyszłość na pewno łączę z piłką ręczną.

 

A jeśli trafiłaby się kontuzja?

– Myślę, że nie ma kontuzji, której nie da się wyleczyć. Po to tutaj przychodzimy, ciężko trenujemy, żeby tych kontuzji unikać. Same treningi trzeba odbywać, ale też dbać o indywidualne przygotowanie i jeśli ono wraz z przygotowaniem motorycznym z chłopakami na hali będzie w odpowiedni sposób dobrane, to kontuzje powinny przychodzić rzadko, a wręcz mam nadzieję, że będą nas w tym sezonie omijać.

 

W tym sezonie czeka Was sporo pracy, trener Molski ma konkretny plan treningowy, ale wciąż spora większość z Was robi coś poza sportem – jak jest u Ciebie? Wspomniałeś, że się uczysz…

– Na chwilę obecną uczę się, muszę jeszcze zakończyć rok w kierunku „sport” na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, a od października zostałem przeniesiony do Gorzowa, gdzie będę studiował kierunek „wychowanie fizyczne”.

 

Największe sportowe marzenie?

– Wiadomo, że marzeniem każdego polskiego sportowca jest gra z orzełkiem na piersi, po to się trenuje, żeby później zaistnieć. Największym sportowym marzeniem dla mnie jest, żeby grać na największym sportowym poziomie oraz by zdobyć jakiś medal, na przykład na mistrzostwach świata, Europy, olimpiadzie… wygrać Ligę Mistrzów…

 

A gdyby nie piła ręczna?

– Trudno powiedzieć. Na pewno sport stanowi dużą część mojego życia, wiele sportów uprawiałem, uprawiam teraz, ale myślę, że gdyby nie piłka ręczna… to zająłbym się gotowaniem.

 

Największe niesportowe marzenie?

– Na pewno w przyszłości chciałbym mieć kochającą się rodzinę, móc zapewnić im dobre warunki życia i spełniać się po prostu jako człowiek.

 

Pierwsze, co robisz po wstaniu z łóżka, to…?

– Poranna toaleta, a potem jakieś śniadanie.

 

Nałogi?

– Chłopaki trochę się tu ze mnie śmieją i stąd też mój nowy pseudonim „Gruby” – lubię sobie dobrze zjeść. Dużo i smacznie i to chyba mój największy nałóg.

 

Wydarzenie, które zmieniło Twoje życie, bądź znacząco wpłynęło na Twój światopogląd?

– Może występy męskiej reprezentacji w piłkę ręczną. Kiedyś nie patrzyłem na sport, na piłkę ręczną jak na rzecz, która może kształtować czyjeś życie, bardziej widziałem to hobbystycznie, jednakże teraz, po tych sukcesach, które reprezentacja Polski osiąga i mam nadzieję będzie osiągać – właśnie to zmieniło mój światopogląd. Stwierdziłem, że można zainwestować w tę dyscyplinę i nie tylko spełniać się sportowo, ale także realizować marzenia i normalnie funkcjonować, żyć w dobrych warunkach.

 

Osoba, której najwięcej zawdzięczasz w karierze sportowej?

– Nie chciałbym tutaj teraz wymienić jednego nazwiska. Na pewno są to osoby, z którymi miałem okazję współpracować, bardzo wpłynęły na moją karierę. Trener Artur Domżalski, trener Kaniecki, pan Mariusz Kwiatkowski, trener Marcin Pilch, Jan Prześlakiewicz, Dariusz Tomaszewski, w kadrze Jacek Okpisz, Rafał Kuptel i wielu innych, a na pewno w ostatnim czasie również dużo zawdzięczam trenerowi Domanowi Ledgerowi, ponieważ zaufał mi, dał możliwość rozwoju i dzięki niemu znajduję się w tym miejscu, w którym się znajduję.

 

Hobby, coś poza sportem?

– Nie mam jakiegoś specjalnie upatrzonego hobby, lubię robić dużo rzeczy, lubię spędzać dużo czasu w takim zaciszu, odłączyć się od wszystkiego i po prostu psychicznie odpocząć, bo wiadomo, jesteśmy nie tylko poddawani wysiłkowi fizycznemu, ale także psychicznemu i czasami lubię sobie wziąć słuchawki i przejść się nad jezioro, do miasta, odpocząć od tego wszystkiego, porozmawiać sam ze sobą i w taki sposób się relaksować. Nie ukrywam, że lubię także spędzać czas włączając telewizor, playstation i grając na konsoli.

Udostępnij