Zwykle to kobiety muszą być przekonywane do czarnego sportu. U Ciebie było inaczej?
-Jakoś tak wyszło. Moja obecna narzeczona, Ola, kilka lat temu piszczała na widok Monberga czy, jakiś czas później, Jonassona. Miała wtedy około 16 lat i trochę mnie irytowała (śmiech).

Czyli wszystko zaczęło się od… zazdrości?
-Technicznie rzecz biorąc… Ale nie lubię tak o tym myśleć. Pewnego dnia postanowiłem na własne oczy zobaczyć, co w tym wszystkim jest takiego ekscytującego. Może i nie podobał mi się nigdy żaden ze skandynawskich zawodników, jednak sam sport okazał się potężną dawką adrenaliny. Zacząłem chodzić na mecze, w 2011 roku kupiłem karnet i od tej pory mam go każdego sezonu.

Nie przegapiłeś więc w tym roku żadnego spotkania. Które, Twoim zdaniem, było najbardziej emocjonujące?
-Runda zasadnicza poszła naszej drużynie dość gładko. Wielu moich kolegów zaczęło nawet na to narzekać, bo brakowało im dramatycznych, trzymających w napięciu meczów. Ja, mając w pamięci ubiegły sezon, raczej nie narzekałem na wyniki naszych zawodników. Dziękuję za takie napięcie, kiedy emocjonujemy się walką o utrzymanie w ekstralidze!

Bardzo podobał mi się mecz z Unią Leszno. Było troszkę kontrowersji, jak ostra walka Pawlickiego z Kildemandem i odbywające się w tym samym momencie na początku stawki mijanki Zagara i Pedersena. Uwielbiam pojedynki naszego Słoweńca z Nickim. Wiele osób uważa, że są zbyt agresywne i na granicy fair-play, moim zdaniem niewielu zawodników dostarcza obecnie takich emocji. Obaj panowie są prawdziwymi twardzielami i dopóki wszystko zostaje na torze, myślę, że możemy jedynie się cieszyć biegami z ich udziałem. Dziwna sytuacja miała miejsce tuż po omawianym biegu, kiedy to Duńczyk zapoznał się z nawierzchnią naszego toru. Miał pretensje do Mateja, gdyż ten rzekomo celowo wywiózł go pod bandę po minięciu linii mety.

Każdy jednak pamięta bardziej pikantne historie, niesportowe zachowania podczas GP, przepychanki na torze i w parku maszyn. Takie sytuacje psują wizerunek naszego sportu. A niestety – jak wszyscy wiemy – najczęściej jest o nim głośno w mediach przy okazji wypadków i skandali.

Tradycyjnie, na koniec zapytam o twoje oczekiwania wobec nadchodzącego sezonu.
-Marzy mi się zachowanie jak najbardziej podobnego do obecnego składu. Z jednej strony chciałbym, żeby drużyna jakoś się wzmocniła, z drugiej jednak ciężko byłoby pożegnać się z każdym z naszych zawodników. Ubiegły rok był jednym z najpiękniejszych dla naszego zespołu. Postawa Jensena w finale pokazała, że on również może być istotną częścią Stali Gorzów. Jakiekolwiek jednak będą decyzje włodarzy klubu, my i tak zasiądziemy na trybunach za pół roku!

Udostępnij