Igor Stankiewicz (trener Polskiego Cukru Pomezanii Malbork): Wygraliśmy i wydaje mi się, że to zwycięstwo było zasłużone, patrząc na przebieg całego meczu. Co prawda w pierwszej połowie goniliśmy wynik, dogoniliśmy, a kiedy nam się to udało, po wyjściu na tę niewielką przewagę, staraliśmy się to kontrolować i mniej lub bardziej to się nam udawało. Co spowodowało, że to my zwyciężyliśmy? Myślę, że w Gorzowie poza Stasiem Gębalą, to nie za bardzo było komu kończyć akcje z drugiej linii. W tym bym upatrywał jedną z przyczyn naszej wygranej. Druga sprawa to nasza gra w obronie, determinacja i walka do samego końca – to nam pozwoliło odnieść sukces. Dobrze zagrała cała drużyna.

 

Dariusz Molski (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Myślę, że o przegranej zadecydowały nasze błędy techniczne, niewymuszone błędy techniczne. Spowodowały one, że mecz, którego wcale nie musieliśmy przegrać, przegraliśmy. Oddaliśmy inicjatywę w momencie, który był dla nas najbardziej sprzyjający, bo podstawowy zawodnik przeciwnika otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, 11:9 dla nas, oni się kłócili i nie wykorzystaliśmy tego momentu. Wręcz odwrotnie. W tym momencie poniosła nas fantazja, zaczęliśmy, nie wiedzieć czemu, grać nerwowo, trzy błędy na koniec i 12:11 do przerwy dla Malborka. Druga połowa to trzy bramki stracone na początku i zaczęło się już tylko „rzeźnia”, że tak powiem. Mało gry, dużo przepychanek, przeplatane naszymi błędami. Co tu powiedzieć – myśmy popełnili w ataku naprawdę bardzo dużo błędów własnych, technicznych, błędów podań, chwytów. Nie można przy tak doświadczonym zespole wygrać z taką liczbą błędów. W przerwie mówiliśmy sobie, jak zaczęli podwyższać obronę do Stacha (Stanisława Gębali – dop. red.), ile i jakie rozwiązania można stosować i było okej, natomiast być może ten chaos, który dało się zauważyć, wynikał z tego, że popełnialiśmy błędy. Trzeba było szybko próbować ratować sytuację po takich błędach i stąd bałagan w naszej grze. Jeśli chodzi o grę Marcina Smolarka, to on właśnie po to jest, żeby tak grać. Mamy skład w miarę równorzędny i fajnie jest, że wchodzi zawodnik w trakcie spotkania i daje od siebie więcej niż poprzednik. Ale nie wykorzystaliśmy tej jego dobrej dyspozycji, zagraliśmy dzisiaj po prostu słabsze zawody. Myślę, że za bardzo chcieliśmy, kilka rzeczy organizacyjnych się też złożyło na naszą dyspozycję, ale zostawmy to, trzeba było się dostosować do sytuacji i zagrać. Przeciwnik był w naszym zasięgu i szkoda, po prostu szkoda. Przegraliśmy na własne życzenie, popełniając dużo, dużo błędów. Oczywiście, do tego meczu będzie trzeba wrócić i przenalizować go, co też uczynimy. Przed odnową zawsze analizujemy swój poprzedni mecz, na pewno tym razem zwrócimy uwagę na parę rzeczy, bo parę rzeczy było niepokojących. Jeśli gdzieś w przyszłości mamy być klasową drużyną, to nie możemy popełniać takich błędów i mieć takich zachowań. Oczywiście, że nie załamujemy się tą porażką. Kiedyś to musiało przyjść – dobrze, że z takim markowym przeciwnikiem. Boli jednak to, że wcale nie musieliśmy tego przegrać.

 

Stanisław Gębala (lewy rozgrywający Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Pierwszy raz nie udało nam się nie przegrać. Spodziewaliśmy się, że to będzie naprawdę bardzo trudny mecz, przeciwnik postawił nam naprawdę wysoką poprzeczkę. Próbowaliśmy walczyć, ale niestety jeszcze sędziowie nam troszkę nie sprzyjali i podejrzewam, że stąd między innymi taki, a nie inny wynik. Głównym powodem naszej przegranej był jednak fakt, że gospodarze byli tego dnia lepsi. Nie jestem do końca zadowolony ze swojego indywidualnego występu, ponieważ też dwa lub trzy rzuty przerzuciłem, a oczywiście wolałbym, żeby były w bramce. Dałem z siebie wszystko, ale nie jestem zadowolony, bo nie wygraliśmy. Gdyby było odwrotnie, byłbym zadowolony. Myślę, że zarówno my popełniliśmy sporo błędów, jak i gospodarze postawili nam trudne warunki, te dwa czynniki dzisiaj zdecydowały o przebiegu meczu. Jak zwykle podwyższenie obrony przeciwnika trochę wybiło nas z rytmu, a Malbork to drużyna grająca twardo, mają sporo „wielkich chłopów” i mimo że się staraliśmy, dużo się zderzaliśmy. To prawda, przez to, że początek drugiej połowy nam nie zagrał, Malbork zdołał nam odskoczyć i staraliśmy się ich później gonić, ale te 4 bramki to już chyba było za dużo. Może gdyby ten początek lepiej byśmy zagrali, to może udałoby nam się ich dogonić.

 

Marcin Smolarek (środkowy rozgrywający Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Co mogę powiedzieć? Zagraliśmy dzisiaj zdecydowanie słabiej, miała na to na pewno wpływ podróż, trzeci mecz w ciągu tygodnia, nałożyło się duże zmęczenie. Sędziowie też nam nie pomogli, bardzo dużo kar dostaliśmy. Walczyliśmy, ale niestety drużyna z Malborka tym razem była lepszym zespołem. Momentem przełomowym w meczu z pewnością była czerwona kartka dla zawodnika z Malborka. Wtedy, wbrew wszystkiemu, przeciwnicy zaczęli grać lepiej i mimo osłabienia, doszli nas. Od tego momentu przejęli inicjatywę w tym meczu. W końcówce, gdy graliśmy w trzech, to już była za duża strata, żeby myśleć o odrabianiu. Walczyliśmy, ale niestety nie udało się. Przegraliśmy pierwszy mecz w sezonie, ale na pewno nie poddajemy się i będziemy chcieli wygrać kolejne spotkania. Oceniłbym swój występ na dobry, ale niestety przegraliśmy, więc nie mogę być z niego w pełni zadowolony.

 

Udostępnij