W kolejnej części naszego cyklu porozmawialiśmy z Patrycją, dziewczyną naszego najlepszego strzelca, Stanisława Gębali. Patrycja ma 20 lat, jest studentką Uniwersytetu Gdańskiego, a pochodzi ze Słupna pod Warszawą. Oprócz tego zawodowo trenuje piłkę ręczną i gra w ekstraklasowej drużynie KRAM Start Elbląg.

 

www.stalgorzow.pl: Jak poznaliście się ze Stanisławem? Zaiskrzyło od razu, czy stopniowo pojawiało się coś więcej?

Patrycja: – Pewnie wszyscy myślą, że poznaliśmy się w Elblągu, z racji tego, że oboje w zeszłym sezonie graliśmy w drużynach z tego miasta, jednak historia jest troszkę inna (śmiech). Mimo tego, że codziennie mijaliśmy się w hali, to nie było okazji się poznać. Nasza wspólna historia zaczęła się dopiero w maju tego roku na Akademickich Mistrzostwach Polski w Katowicach, gdzie ja reprezentowałam Uniwersytet Gdański, a Staś Politechnikę. I wyszło tak, że spotkaliśmy się w wejściu na halę przed moim ostatnim meczem. Nie był to najszczęśliwszy mecz w mojej karierze, bo w trakcie doznałam kontuzji i musiałam opuścić boisko. Staś był na meczu i widział, co się działo. Później dostałam od niego wiadomość z zapytaniem o stan zdrowia i tak, od słowa do słowa, zaczęliśmy częściej rozmawiać… i tak to się naprawdę zaczęło (śmiech).

 

Ile jesteście ze sobą?

– Ponad 5 miesięcy.

 

Kiedy dowiedziałaś się, że Twój partner uprawia sport?

– Wiedziałam, odkąd zaczęłam trenować w Elblągu, czyli 1,5 roku temu.

 

Jak wygląda życie z zawodowym sportowcem? Opowiedz trochę o tym, jak wygląda Wasz wspólny zwykły dzień, jak jest przed meczami? Co jest najtrudniejszego, a co najłatwiejszego w byciu partnerką zawodnika niejednokrotnie znanego w Polsce i na świecie?

– Nasz związek jest specyficzny, bo dzieli nas odległość. Więcej czasu spędzamy osobno niż razem, ale to sprawia, że jak się już widzimy, to staramy się wykorzystać ten czas maksymalnie. Codziennie zaś wymieniamy mnóstwo SMS-ów oraz dużo rozmawiamy przez telefon, nawet po kilka godzin! Przed meczem jest podobnie, telefon przed i po, żeby wiedzieć jak poszło. Najtrudniejsza chyba jest ta odległość, bo na co dzień mieszkam w Gdańsku, więc to prawie 330 kilometrów do Gorzowa. To powoduje, że nie możemy się codziennie spotkać, co naprawdę jest bardzo trudne. Jeśli chodzi o to, co jest najłatwiejsze, to chyba to, że dobrze się rozumiemy w kwestii treningów, meczów. Nie mamy do siebie nawzajem pretensji, że któreś jest zmęczone, a często jest tak, że ludzie, którzy nie mieli styczności z zawodowym sportem, nie mogą się w tej sprawie porozumieć, zrozumieć, że sport to praca jak każda inna.

 

Jakie są największe zalety życia ze sportowcem?

– Wspólna pasja. To, że możemy dzielić się nawzajem doświadczeniem z treningów i meczów.

 

Znany zawodnik, to i fanki. Pojawia się zazdrość? Jak sobie z nią radzić?

– Myślę, że zdrowa zazdrość jest potrzeba w związku! (śmiech)

 

Gdybyś miała opisać Stasia w jednym słowie, to jakie by ono było i dlaczego?

– Ambitny. Odkąd go poznałam, zaimponował mi swoją ambicją. Bardzo dużo czasu poświęca na indywidualne przygotowanie do sportu oraz ukończył bardzo dobrą uczelnię- Politechnikę Gdańską, a to naprawdę nie jest łatwe, jeśli jest się zawodowym sportowcem.

 

Życie sportowca to również zmiany klubów i wyjazdy. Nie zawsze kobiety decydują się na jeżdżenie za swoją miłością przy każdej zmianie klubu – jak to wygląda u Ciebie i dlaczego akurat w ten sposób? Jak radzicie sobie z częstą rozłąką, będącą częścią pracy Twojego partnera?

– Tak jak już wspomniałam, to naprawdę bardzo trudne, bo dzieli nas duża odległość. Ale jakoś musimy sobie z tym radzić i dajemy radę. Naprawdę bardzo, bardzo dużo rozmawiamy.

 

Jesteś jedną z tych dziewczyn, które lubią bywać na meczach swoich partnerów czy raczej nie przepadasz za sportem i nie do końca interesuje Cię, jak wygląda to w wykonaniu Twojego chłopaka?

–  Oczywiście, że się interesuję meczami Stasia! Niestety, miałam na razie okazję być tylko na jego jednym meczu w tym sezonie, z Gdynią. Przy okazji pozostałych zawsze staram się śledzić relacje z meczów.

 

Opowiedz, co czujesz, gdy oglądasz Stanisława na parkiecie? Duma, radość, zdenerwowanie, może pojawia się strach i obawa o zdrowie? Jak to u Ciebie wygląda?

– Wielka szkoda, że tak rzadko mogę sobie pozwolić na oglądanie jego meczów z trybun. Raczej czuję dumę i radość . Wiadomo, że chciałabym, żeby po każdym meczu był cały i zdrowy, jednak doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że kontuzje są w ten sport wkalkulowane.

 

Wiadomo, że zawodnicy, przechodząc z klubu do klubu utożsamiają się z barwami i miastem, w którym grają. Jak to bywa w Twoim przypadku? Kibicujesz drużynie, w której startuje akurat Twój mężczyzna, czy masz swój ulubiony klub, a skupiasz się bardziej na kibicowaniu samemu chłopakowi?

– Kibicuję całemu zespołowi, ale oczywiście moje oczy są skupione głównie na Stasiu!

 

Ty również grasz w piłkę ręczną – na jakiej pozycji?

– Gram w piłkę ręczną w KRAM-ie Start Elbląg na pozycji lewej rozgrywającej.

 

Co według Ciebie może być pasjonujące w sporcie, który uprawia Twój chłopak?

– Piłka ręczna mężczyzn jest grą bardzo dynamiczną. W ciągu jednej minuty może wydarzyć się bardzo wiele akcji, przez co ten sport dostarcza nie tylko zawodnikom, ale również kibicom dużą dawkę adrenaliny. Bardzo często do ostatnich sekund spotkania toczy się walka i jest przy tym bardzo widowiskowa.

 

Jesteś jedną z osób, które najbardziej znają Stasia. Ma jakieś swoje rytuały przedmeczowe, jakieś nietypowe zwyczaje?

– W dniu meczu wypija naprawdę bardzo dużo wody, żeby podczas meczu być dobrze nawodnionym.

 

Czy pasja Twojego partnera przyciągnęła Cię do niego czy raczej stanowiła jakąś przeszkodę?

– Zdecydowanie przyciągnęła, ponieważ to nasza wspólna pasja. Dużo o niej rozmawiamy, wymieniamy się doświadczeniami i oglądamy razem mecze.

 

Jak wyglądają wakacje ze sportowcem? Czy partner potrafi odciąć się od swojej dyscypliny i zapomnieć o niej podczas urlopu?

Oboje jesteśmy sportowcami, więc nie pozwalamy sobie nawet podczas urlopu na długą przerwę od aktywności fizycznej. Zresztą, nie należymy do osób, które lubią leżeć godzinami na plaży czy nic nie robić. Jeśli już w ogóle spędzać czas na plaży, to grając w siatkówkę lub po prostu pływając. Często też chodzimy na siłownię.

 

Sport to zarówno sukcesy, jak i porażki. Jaki jest Stanisław właśnie w momentach sukcesów, a jaki po porażce?

– Jak wygrywają, to oczywiście się cieszy, jak wszyscy. A jak przegrywają, to jest zawiedziony, dużo mówi o tym, co mógłby zrobić jeszcze lepiej w tym przegranym meczu, jak to poprawić.

 

Co robisz, kiedy Twój chłopak jest na Ciebie zły? Zdarzają się w ogóle takie sytuacje, czy ogólnie cud, miód i orzeszki?

– Powiedzmy, że wykorzystuję mój urok osobisty (śmiech)!

Fot. Klaudia Janowska

Udostępnij