Bardzo trudny początek, w którym Stal na boisko weszła stremowana, podpowiadał, że pierwszoligowy beniaminek nie będzie miał w tym meczu zbyt wiele do powiedzenia, jednak żółto-niebiescy nie poddali się. Mimo przeciwności i bardzo twardej, choć fair, grze w obronie gości, po kilku minutach przełamali marazm i zaczęli odrabiać straty. W Stali nie fukcjonowały podstawowe elementy gry, niemoc w ataku dopadł Stanisława Gębalę, a dwa pierwsze trafienia gorzowianie zaliczyli z linii 7 metra w rzutach karnych. Później jednak wzmocnienie gry w obronie, bardzo dobra postawa Adriana Turkowskiego, Dominika Droździka, Oskara Serpiny oraz Miłosza Bekisza, pozwoliła na dwa przejęcia z rzędu, a w bramce doskonałe interwencje zaczął notować Cezary Marciniak. Dwie kontry i później bramka kapitana Stali, Oskara Serpiny zmniejszyły przewagę rywali z 4 do 2 bramek. Następnie czas, o który poprosił Dariusz Molski i zmiana ustawiania w obronie sprawiła, że Marciniak miał w bramce łatwiejsze zadanie i świetnie się z niego wywiązywał, a gorzowianie mieli czas, żeby się rozstrzelać. Na przerwę po pierwszej połowie żółto-niebiescy schodzili już z jednobramkową przewagą i nie zamierzali odpuścić gościom w drugiej.

 

W drugą połowę gospodarze weszli wyśmienicie. Dwie obrony w bramce Marciniaka i popisowa akcja naszych skrzydłowych, w której Aleksander Kryszeń wykonał efektowną przerzutkę do wyskakującego Miłosza Bekisza, pokazały, że po początkowej tremie nie został żaden ślad. Kolejna obrony Marciniaka i świetna postawa Serpiny oraz dobra obrona Droździka i ofiarność w grze Mariusza Kłaka  wyprowadziły Stal na czterobramkową przewagę, a pogubieni goście nie mogli sobie poradzić ze świetnie dysponowanym bramkarzem Stali i agresywną obroną przez dłuższą chwilę. Wtedy jednak Chrobry uruchomił skrzydła, z których wpadły dwie bramki pod rząd i na boisku pojawił się Adam Babicz, który napsuł Stali sporo krwi. Ostatecznie na 27 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry, gorzowianie remisowali i mieli piłkę, jednak bramkarz gości nie dał rzucić żółto-niebieskim decydującej bramki i mecz kontynuowano w dogrywce.

 

Ta, w wymiarze 2x po 5 minut, nie przyniosła spodziewanego efektu, bowiem po niesamowitej walce i wielkich emocjach obie drużyny powiększyły swój dorobek bramkowy o 3 bramki (30:30). W hali było duszno od emocji i napięcia, kiedy gorzowianie i głogowianie wyszli na drugą dogrywkę w tym samym wymiarze czasu. Gdyby okazało się, że i tym razem żadna z drużyn nie zdoła rozstrzygnąć wyniku na swoją korzyść, czekałyby ich rzuty karne. Na szczęście, Czarek Marciniak w bramce i dwie bramki pod rząd Stanisława Gębali – który już w drugiej połowie zaczął grać tak, jak przyzwyczaił do tego gorzowską publikę – sprawiły, że gorzowianie uwierzyli w siebie i zwycięstwa już nie oddali!

 

Takich emocji w Gorzowie nie było jeszcze nigdy, a zgromadzeni na trybunach kibice z pewnością nie mogą żałować spędzenia w hali przy Szarych Szeregów 7 tego emocjonującego wieczoru.

 

Dariusz Molski (trener KA Stali Gorzów): Cieszę się bardzo, że się udało wygrać, bo to jest sukces tego zespołu. Uważam, że obojętnie kto i gdzie jest, w jakim miejscu, to zawsze zwycięstwo z zespołem z Superligi i należy się z niego cieszyć. Fajna gra była. Szkoda, bo można było szybciej rozstrzygnąć ten pojedynek, ale to jest przeciwnik naprawdę bardzo trudny, to jest ekstraliga. Chłopaki naprawdę spięli się bardzo fajnie, dobrze zagrali, no i mają nagrodę. Myślę, że ten początek to rzeczywiście wynik tremy. Chłopaki z Głogowa trochę nas przestraszyli, zaczęli dosyć mocno nas obijać i tak troszeczkę to niemrawo wyglądało, jednak dosyć szybko zareagowaliśmy na to, zmieniliśmy sposób grania w ataku i to się opłaciło. I w tym momencie się okazało, że możemy zdobywać bramki, że wcale nie są tacy straszni, a my jesteśmy ruchliwi i nie zawsze muszą za nami nadążyć. To właśnie było też jedno z zadań w dniu dzisiejszym, żeby poznać swój charakter w momencie, kiedy nam nie idzie. Liczyliśmy się z ewentualnością, że może nam nie iść, że przeciwnik może nas stłamsić swoją grą, że może nas przestraszyć fizycznością i byłem ciekawy, jak na to zareagujemy. Zagraliśmy doskonale i to bardzo dobrze świadczy o tym zespole. Oczywiście, nie można wyciągać dalekosiężnych wniosków na przyszłość, ale to już jest jakiś symptom, że coś zaczyna się budować. W pewnym momencie tego meczu powiedziałem „Panowie, guzik mnie interesują rezultaty następnych męczy, skoro już doszliśmy tak daleko, do drugiej dogrywki. Wygrywamy to, idziemy w trupa, a reszta – niech się dzieje, co chce”. I wygraliśmy.

 

Jarosław Cieślikowski (trener ŚPP Chrobrego Głogów): Mieliśmy koncentrację przez pierwsze 20 minut pierwszej połowy. Później pojawiło się kilka sytuacji, wydawałoby się dogodnych do zdobycia bramki i dwa razy przekroczona linia pola bramkowego… Wytrąciło nas to z naszego rytmu i daliśmy wiatr w żagle drużynie z Gorzowa. Gratuluję im zwycięstwa, bo zagrali naprawdę z sercem bardzo dobre spotkanie.

 

Aleksander Kryszeń (skrzydłowy KA Stali Gorzów): Patrząc na przebieg tego spotkania zostawiliśmy na boisku kawał serca. Wydaje mi się że siły, które włożyliśmy w ten mecz, zaprocentowały tym, że jesteśmy dalej w Pucharze Polski. To serce pozwoliło nam wraz z naszymi umiejętnościami wygrać i dzięki temu awansować. Cieszymy się bardzo, że udało się tego dokonać. Wracając do mojego karnego – chciałem zrobić trochę dramaturgii (śmiech). Oczywiście żartuję.

 

Cezary Marciniak (bramkarz KA Stali Gorzów): Nie, nie jestem bohaterem, jest nim cała drużyna. Zagraliśmy najlepszy mecz od początku tego sezonu. Wznieśliśmy się na wyżyny swoich możliwości, zostawiliśmy kawał serducha i zdrowia na boisku. Słowa uznania należą się wszystkim. Jestem dumny z naszej drużyny, bo naprawdę graliśmy świetnie i opłaciło się. Było ciężko. Dwie dogrywki… dobrze, że karnych nie było, bo nie wiem, czy by nam zdrowia starczyło (śmiech).

 

Oskar Serpina (kapitan KA Stali Gorzów): O takim meczu się zawsze marzy. Rzadko zdarzają się dogrywki, a jeszcze wygrana – coś niesamowitego. Dreszczowiec niesamowity. Powiem szczerze, choć kapitan nie powinien mieć momentu zwątpienia, w regulaminowym czasie, jak mieliśmy dwie bramki przewagi i je straciliśmy, to troszeczkę zwątpiłem, ale później się podnieśliśmy się jak feniks z popiołów. Myślę, że nie do końca dobry początek to wynik tremy u niektórych zawodników, tych młodszych zwłaszcza. Trochę nas przytłoczyły gabaryty zawodników z Głogowa, ale tak wygląda Superliga: jest siła, jest moc, jest prawdziwy handball. Później chłopaki już się rozruszali i pokazali nasze atuty, czyli spryt, technikę i wybieganie.

 

ŚPP Chrobry Głogów: 35 [27]* (11)

Stachera, Kapela – Krzysztofik 8, Babicz 6, Kubała 5 (2/3), Sobut 4 (2/2), Miszka 3 (1/2), Biegaj 3, Sadowski 3, Tylutki 1, Rydz 1, Świtała 1, Pawłowski, Płócienniczak, Sićko, Gujski.

Trener: Jarosław Cieślikowski

Kierownik: Artur Starczewski

Fizjoterapeuta: Michał Wolny

 

Kartki: Krzysztofik, Płócienniczak, Tylutki, trener Cieślikowski

Kary: Sadowski (2), Sićko, Krzysztofik (2)

Karne: 5/7

 

Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów: 36 [27]* (12)

Marciniak, Nowicki – Stupiński 7 Gębala 7, Serpina 6, , Kryszeń 5 (2/3), Droździk 4 (2/3), Starzyński 3, Kłak 2, Bekisz 1, Turkowski 1, Gryszka, Marcin Smolarek, Mariusz Smolarek, Śramkiewicz, Gała.

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Patryk Komarnicki

 

Żółte Kartki: Serpina, Stupiński, Bekisz,

Kary: Droździk (3), Serpina (2), Kryszeń, Bekisz (2)

Czerwona kartka: Droździk

Karne: 4/6

 

Widzów: 300 osób

Sędziowie Rajkiewicz Andrzej – Tarczykowski Jakub (Szczecin).

* Mecz zakończył się remisem 27:27 w regulaminowym czasie gry i taki wynik jest brany pod uwagę w rozliczeniu turnieju Stal Gorzów Handball Cup

 

Udostępnij