Dariusz Molski (trener KA Stali Gorzów): Można powiedzieć, że ostatnie 10 minut zagraliśmy dobrze. To było trudne spotkanie, nie szło nam od samego początku, a nie szło nam dlatego, że graliśmy wolno i mieliśmy bardzo dużo nieskutecznych rzutów. Nawet nie tyle, że bramkarze bronili, tylko mieliśmy sporo słupków, poprzeczek i strat po szybkim środku. To były takie sytuacje, które nie pozwoliły nam odskoczyć wcześniej na kilka bramek. Przyspieszyliśmy w 45 minucie, ale cały czas było gorąco. Sporą część w pierwszej połowie to my goniliśmy. Graliśmy jednak na tyle dojrzale, że przeciwnik nie odskoczył na więcej, byliśmy cały czas w kontakcie i w pewnym momencie udało się dopaść przeciwnika, a wtedy już graliśmy swobodniej.

 

Stanisław Gębala (lewy rozgrywający KA Stali Gorzów): Faktycznie jeszcze odczuwam skutki mojego urazu z poprzedniego meczu, nie jestem pewny z naprawdę mocnym wyskokiem, dlatego moja gra w meczu z Wisłą polegała jednak bardziej na grze na podłożu. Nie czułem się pewnie. Zespół z Płocka postawił nam tak naprawdę bardzo trudne warunki, trzymali się nas praktycznie do 45 minuty. Dopiero wtedy udało nam się odskoczyć na kilka bramek i ten wynik nas usatysfakcjonował.

 

Aleksander Kryszeń (prawoskrzydłowy KA Stali Gorzów): Wydaje mi się, że wynik nie odzwierciedla naszego stylu gry w tym meczu, bo dzisiaj graliśmy troszeczkę szarpaną piłkę ręczną. 7 bramek, to niezły wynik, ale tak naprawdę to zasługa całego zespołu. Cieszę się, że wszystkie karne udało się rzucić, szkoda tylko, że przy tej ostatniej akcji sędziowie nie podyktowali karnego, bo mógłbym rzucić tego ostatniego, który w ostatnim czasie mi nie wpada (śmiech). Młode chłopaki, waleczni zawodnicy, to było widać od początku, przyjechali tu z nastawieniem, że nie odpuszczą żadnej piłki. To dobrze o nich świadczy, że nie złożyli broni. Ale my nie mogliśmy tego przegrać, nie było nawet takiej opcji. Tak się mecz toczył, graliśmy bramka za bramkę i każdy chciał dla drużyny jak najlepiej, dlatego było trochę nerwowości w naszej grze, ale wygraliśmy i możemy się z tego teraz cieszyć.

 

Krzysztof Nowicki (bramkarz KA Stali Gorzów): Już widziałem, jak ta piłka trafia do bramki, ale niestety nie udało mi się trafić. Ale akcja dobrze rozpisana przez trenera. Miałem dostać piłkę i biec. No więc dostałem piłkę i pobiegłem (śmiech). Mecz na pewno był cięższy, niż się spodziewaliśmy, na początku Wisła narzuciłam nam swój styl gry, u nas pojawiło się bardzo dużo błędów. Naprawdę nie wiem, z czego one wynikają. Wisła to młoda drużyna, naprawdę bardzo dobrze zagrali. Na szczęście około 15 minut przed końcem udało nam się lepiej wejść w defensywę, mi tez udało się odbić parę piłek i jakoś to ruszyło. Widać ten obroniony karny jakoś podziałał na moich kolegów, ruszyliśmy, odskoczyliśmy wtedy na 8 bramek i już Wisła II nie miała wtedy nic do powiedzenia.

 

Udostępnij