Natalia pochodzi z Płocka, jest absolwentką architektury krajobrazu w Bydgoszczy, a od marca planuje kontynuować studia na tym kierunku w Warszawie.

 

Jak poznaliście się z Czarkiem? Zaiskrzyło od razu, czy stopniowo pojawiało się coś więcej?

Natalia: – Poznaliśmy się jakoś w liceum, w klubie. Trochę to wyglądało jak scena  z filmu, bo ktoś mnie popchnął na niego, chyba specjalnie i podejrzewamy, że był to jego kolega, ale to było tak dawno, że nawet on już dobrze nie pamięta, jak to się właściwie stało. Potańczyliśmy razem, ale później przez kilka lat byliśmy tylko znajomymi i jakiejś wielkiej miłości od razu nie było. Myślę jednak, że coś tam zaiskrzyło od samego początku.

 

Ile jesteście ze sobą?

– Od dwóch lat.

 

Kiedy dowiedziałaś się, że Cezary jest piłkarzem ręcznym?

– Wiedziałam od samego początku. Po tym jak się poznaliśmy w tym klubie, zaczęliśmy pisać na facebooku i wiedziałam, że trenuje, ale wtedy jeszcze grał w Płocku. 

 

Jak wygląda życie z zawodowym sportowcem? Opowiedz trochę o tym, jak wygląda Wasz wspólny zwykły dzień, jak jest przed meczami.

– Ogólnie trzeba wziąć pod uwagę, że żyjemy na odległość, bo ja teraz mieszkam i pracuję w Płocku, planuję też studia magisterskie, więc niestety nie mamy za dużo czasu wspólnego. Jak przyjeżdżam do Gorzowa, to staram się zostać na kilka dni. Wtedy zachowujemy się jak każda normalna para, chodzimy do kina, oglądamy wspólnie filmy, spotykamy się ze znajomymi, tymi z drużyny zazwyczaj. A czy przed meczem jest inaczej? Nie. Czarek jest taki, że po nim nie widać, że za kilka godzin gra jakikolwiek mecz. Spędza ze mną czas albo coś robi przy komputerze, nie widać po nim żadnego stresu, jest to dla nas dzień jak co dzień.

 

Co jest najtrudniejszego, a co najłatwiejszego w byciu partnerką zawodnika niejednokrotnie znanego w Polsce i na świecie?

– Najtrudniejsze na pewno jest to, że żyjemy na odległość i świadomość, że na przykład po 3 latach może zmienić klub i wyjechać gdzieś indziej. Wtedy trzeba będzie się zastanowić, czy pojechać z nim, czy nadal wieść życie na odległość. A łatwego? Chyba nie ma nic łatwego w takim życiu (śmiech), ale bardzo fajne jest to, że można poznać dużo ludzi, chłopaków z drużyny, ich dziewczyny, rodziny i chodzić na mecze.

 

Znany zawodnik, to i fanki. Pojawia się zazdrość? Jak sobie z nią radzić?

– Na początku była, chociaż nie ukrywam, że wstydziłam mu się do tego przyznać. Teraz już się nie wstydzę i staramy się to zamienić w żarty, nie przejmować się tym za bardzo. To też nie jest takie, że dziewczyny są natrętne, a przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo. (śmiech)

 

Gdybyś miała opisać Czarka w jednym słowie, to jakie by ono było?

– Pewny siebie. 

 

Życie sportowca to również zmiany klubów i wyjazdy. Nie zawsze kobiety decydują się na jeżdżenie za swoją miłością przy każdej zmianie klubu – jak to wygląda u Ciebie i dlaczego akurat w ten sposób?

– Zostałam w Płocku, bo miałam rok przerwy między studiami, a moim celem jest skończenie tych studiów w całości i to dlatego na razie jesteśmy na odległość. A po studiach myślę, że się przeprowadzę tam, gdzie będzie mieszkał Czarek, a czy on będzie zmieniał klub, to się okaże.

 

Jesteś jedną z tych dziewczyn, które lubią bywać na meczach swoich partnerów czy raczej nie przepadasz za sportem i nie do końca interesuje Cię, jak wygląda to w wykonaniu Twojego chłopaka?

– Tak, lubię bywać na meczach Czarka.

 

Co czujesz gdy oglądasz Cezarego na parkiecie? Duma, radość, zdenerwowanie, może pojawia się strach i obawa o zdrowie? Jak to u Ciebie wygląda?

– Raczej duma i radość. Tak jak mówiłam, Czarek się nie stresuje, a jak on się nie stresuje, to ja też nie. Chociaż raz była taka sytuacja, chyba na meczu z Gdynią, jak wybiegł po piłkę i dostał w kolano od dwóch zawodników. Wtedy rzeczywiście bardzo się martwiłam o jego zdrowie, ale już jest dobrze, także ja się cieszę, jak patrzę na niego w bramce. Czarek ma dobry kontakt z publicznością, zawsze po udanej obronie krzyczy do kibiców, co jest zabawne i w ogóle jest tu chyba jednym z ulubionych zawodników publiczności, więc jeszcze fajniej ogląda się jego mecze.

 

Pojawia się taka myśl w głowie „On jest mój i mogę być z niego dumna”?

– Jest coś takiego! (śmiech)

Kibicujesz drużynie, w której startuje akurat Twój mężczyzna, czy masz swój ulubiony klub, a skupiasz się bardziej na kibicowaniu samemu chłopakowi?

– Głównie skupiam się na Czarku, ale kibicuję całej drużynie, bo bardzo lubię chłopaków i życzę im jak najlepiej. To środowisko jest bardzo zgrane, zresztą wcześniej, jak grał w Wągrowcu, to też była fajna atmosfera, a z chłopakami nawet ja do tej pory utrzymuję kontakt, a tutaj to chyba nawet jeszcze lepiej wygląda. Jesteśmy taką małą rodzinką. 

 

A może Ty również uprawiasz jakiś sport?

– Kiedyś trenowałam pływanie bardziej wyczynowo, ale później nauka okazała się ważniejsza niż sport wyczynowy dla moich rodziców, a i dla mnie nie była to taka wielka pasja, bo nawet się nie kłóciłam (śmiech). Teraz tańczę hip-hop, ale to raczej hobby. 

 

Co według Ciebie może być pasjonujące w sporcie, który uprawia Twój chłopak?

– Trudno mi powiedzieć, żeby było to coś konkretnego. Ogólnie fajnie się ogląda mecze piłki ręcznej, bo to jest taki sport kontaktowy, przepychanki, dużo bramek wpada, jest na co popatrzeć.

 

Jesteś jedną z osób, które najbardziej znają Czarka. Ma jakieś swoje rytuały przedmeczowe, jakieś nietypowe zwyczaje?

– Nie, raczej nic takiego nie ma. Czarek spędza czas tak samo, jak w każdy inny dzień. Ale musimy zjeść obiad dość wcześnie, jemy o 12.00 i to jest jedyne, co może mnie denerwować, bo później jestem głodna! (śmiech) A poza tym zachowuje się zupełnie normalnie, nie wdać po nim, żeby się stresował.

 

Czy pasja Twojego partnera przyciągnęła Cię do niego czy raczej stanowiła jakąś przeszkodę?

– W ogóle o tym nie myślałam, że to może być jakaś przeszkoda, dopiero teraz, jak jesteśmy już razem, okazało się, że życie ze sportowcem może być trudne, ale… szczerze mówiąc, to fajnie jest mieć chłopaka sportowca. (śmiech)

 

Jak wyglądają wakacje ze sportowcem? Czy partner potrafi odciąć się od swojej dyscypliny i zapomnieć o niej podczas urlopu?

– Czarek potrafi zapomnieć o piłce ręcznej i sporcie. Akurat w wakacje czasami wcale nie czuje się, że gra w piłkę ręczną. Teraz czekają nas trudne wakacje, bo oboje będziemy mieli sesję i będziemy przez to razem może z miesiąc… nie, dwa tygodnie! Bo w połowie lipca będzie musiał wracać do Gorzowa. Ale mam nadzieję, że może uda nam się gdzieś wyjechać za granicę. Takie plany mieliśmy w zeszłym roku, ale się nie udało, bo ja się broniłam i nie wiedziałam, kiedy będzie dokładny termin obrony, ale teraz mam nadzieję, że nam się uda.

 

Sport to zarówno sukcesy, jak i porażki. Jaki jest Czarek właśnie w momentach sukcesów, a jaki po porażce?

– Czarek spokojnie przyjmuje tego typu rzeczy, a do tego ja już w sumie nie pamiętam, jak to wygląda przy porażkach, bo chłopaki rzadko przegrywają (śmiech). Smutny jest, wiadomo, ale to szybko mija i skupia się na tym, co będzie za tydzień, na kolejnym meczu i za bardzo tego nie rozpamiętuje.

 

Co robisz, kiedy Twój chłopak jest na Ciebie zły?

– Czarek w ogóle rzadko jest na mnie zły, częściej ja na niego (śmiech). Jakoś staram się go udobruchać.

Udostępnij