Dariusz Molski (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Jak taki dobry diesel, rozkręcaliśmy się. Pierwsza połowa dość, ociężale, ale cały czas był kontakt. Z akcji na akcję graliśmy coraz lepiej. Obrona w drugiej połowie to już „majstersztyk”. Należy się cieszyć. Wiedziałem, że ten mecz będzie bardzo trudny i kości będą trzeszczały – rzeczywiście tak było przez całe spotkanie. Nie było „przepraszam”, tylko męska, mocna gra. To przyniosło efekt. Bramek było mało, tak jak zawodnicy przed meczem przewidywali, że to będzie mecz obrony. Niemniej jednak było kilka przednich akcji z jednej i z drugiej strony. Spotkanie było bardzo wyrównane. Na początku drugiej połowy przyspieszyliśmy mocno granie i udało się odskoczyć. Potem ten wynik utrzymaliśmy, wydawałoby się na bezpiecznej odległość, choć nie wiem, jaka to musiałaby być przewaga w naszym wypadku, żeby nazwać ją bezpieczną (śmiech). Wielki szacun chłopakom za zaangażowanie. Obawiałem się tego meczu, bo pierwsze dwa spotkania w naszym wykonaniu nie były jakieś olśniewające. Pracujemy i gdzieś to musi zaskoczyć. Fajnie, że udało się ograć takiego przeciwnika. Pierwszy raz wygrałem z Gienną (Gienadij Kamielin – dop. red.) w przeciągu swojej kariery, a wiele lat z nim w różnych klubach się spotykałem, nawet ograł mnie kiedyś w żeńskiej piłce ręcznej (śmiech). Tym bardziej się cieszę.

 

Marcin Malewski (rozgrywający OKPR Warmii Traveland Olsztyn): Dokładnie tak, mój dobytek jest nie ważny w obliczu przegranej zespołu. Szkoda, bo jechaliśmy tutaj powalczyć i chyba powalczyliśmy. Od początku wiadomo było, że Gorzów postawi nam bardzo trudne warunki gry w obronie, jak i w ataku. Staraliśmy się zrobić co mogliśmy, do głosu troszeczkę doszedł fakt, że graliśmy po długiej podróży. Z Olsztyna wyjechaliśmy o 6 rano, także cały dzień w podróży, na pewno w końcówce to się odbiło. Jeszcze mamy do tego dużo kontuzji w zespole, tak naprawdę 12 zawodników do gry, więc na tak ciężkim terenie, trudno się gra. Oczywiście to nie jest zadowalający wynik, nawet biorąc pod uwagę okoliczności, bo przegraliśmy.

 

Adrian Turkowski (prawy rozgrywający KA Stali Gorzów): Cieszę się z samego faktu, że wygraliśmy mecz. Bramki wypracowane dzięki kolegom z drużyny, jestem ogólnie zadowolony. Tak, początek był trudny, ale wtedy wszyscy mają najwięcej siły do gry, zaczął się mecz obrony i naprawdę było trudno się przebić przez przeciwnika. Takie same problemy mieli jednak oni, żeby przebić się przez nas. Ale w końcu któraś drużyna pękła i wynik jest, jaki jest. Oczywiście, jesteśmy zadowoleni.

 

Cezary Marciniak (bramkarz Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Widać po wyniku, że zagraliśmy świetne zawody w obronie, to jest główny powód naszego zwycięstwa. Warmia nie wyszła z 20 bramek i to jest zasługa całej drużyny, nie tylko moja, bo podkreślę zagraliśmy świetne, świetne zawody w obronie i przeciwnik nie miał argumentów w ataku. Tylko Malewski trochę rzucił i nam zaszkodził, ale reszta specjalnie nas nie ukąsiła i cieszymy się z tego zwycięstwa, bo to ważne zwycięstwo. Byliśmy na ścisku w tabeli w czołówce i ta wygrana pozwoli nam zachować to miejsce, które mamy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego meczu. Tak, zakładaliśmy, że defensywa będzie ważna, zresztą jak w każdym innym meczu. Tym razem wyjątkowo skupiliśmy się na grze w obronie i widać, że to nam wyszło bardzo dobrze.

 

Bartosz Starzyński (rozgrywający Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Jak najbardziej, nie ma co narzekać, straciliśmy z Warmią zaledwie 19 bramek, dobry wyczyn bramki i obrony i z tego się cieszymy. Często mamy te początki trudne, nie możemy wejść na odpowiednie obroty, ale wydaje mi się, że tym razem i tak zagraliśmy jeden z meczów dobrze od początku. Nie ma co narzekać, jest fajnie i cieszymy się z tej wygranej.

 

Mateusz Stupiński (skrzydłowy Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów): Wydaje mi się, że nie mamy prawa narzekać. Wydaje mi się, że był to jeden z najlepszych meczów, jakie rozegraliśmy w tym sezonie, byliśmy bardzo dobrze do niego przygotowani, wiedzieliśmy gdzie są najmocniejsze strony zespołu z Olsztyna i staraliśmy się tutaj niwelować przede wszystkim Marcina Malewskiego. A, że rzucił tyle bramek? Okej, ale pozostali byli wyłączeni z gry, bo wiedzieliśmy, że wszystkie akcje przechodzą i zaczynają się od „Malesia”. Cieszymy się bardzo, że plan na ten mecz wypalił, fajnie, chwila euforii i zaraz skupiamy się na następnym przeciwniku. Obrona w każdym meczu jest kluczem do zwycięstwa. Dzisiaj to zafunkcjonowało. Wyprowadziliśmy kilka szybkich kontrataków, wiedzieliśmy, że zespół z Olsztyna przyjeżdża do nas w dzień meczu, więc byliśmy uczuleni na to, żeby gonić. Wiadomo, jak się jedzie tyle kilometrów, wychodzi się z autobusu, to gra się zupełnie inaczej, niż jak się wychodzi i gra u siebie. Wiedzieliśmy, że musimy ich zabiegać. No i to się udało. Ten mecz został okrzyknięty hitem tej kolejki w naszej grupie, więc na pewno adrenalina, emocje gdzieś tam grały, ale na tym to polega, żeby je uspokoić na samym początku, choć czasami nie jest to proste. Oczywiście, że taka liczba kibiców na trybunach nam pomogła. Zupełnie inaczej się gra z ich wsparciem z trybun. Zespół w każdym meczu przez 60 minut ma jakąś chwilę słabszą, wyhamowuje, bo nachodzi też zmęczenie, trzeba to przetrwać, a właśnie dzięki kibicom to się udaje. Dają nam takiego „Powera”, że lecimy do przodu, wszystko to się zazębia, nakręca, oni nas nakręcają, wynik idzie do przodu i tak to powinno wyglądać. Coś niesamowitego, zupełnie inaczej się gra, gdy jest ta hala wypchana po brzegi.

Udostępnij