Bartosz Świerad (trener Nielby Wągrowiec): Nic nie zafunkcjonowało z naszej strony. Zespół z Gorzowa był w każdym elemencie gry od nas lepszy. Myślę, że od początku tego spotkania kontrolował wydarzenia na boisku. Mieliśmy zbyt mało skuteczne wejście w mecz, pozwoliliśmy zamurować bramkę Czarkowi (Cezaremu Marciniakowi – dop. red.). Mieliśmy też sytuacje, których nie wykorzystaliśmy i to ustawiło mecz. Z każdą minutą było coraz gorzej.

 

Dariusz Molski (trener KA Stali Gorzów): Byliśmy lepsi chyba w każdym elemencie. Przede wszystkim bardzo podobało mi się, że graliśmy tym razem bardzo dojrzałą piłkę ręczną. Bardzo urozmaicony atak. Ta gra mogła się podobać. Nasze akcje były naprawdę fajne. Ten mecz naprawdę mi się podobał. Dużo bramek straciliśmy, ale to wynikało z tempa grania. Graliśmy do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu. Nielba to jest zespół, który bardzo dużo strzela. Troszkę lepiej zagraliśmy z tyłu i trochę lepiej pobroniliśmy. To nie była gra idealna, wynik mógł być jeszcze wyższy. W drugiej części gry zaczęli wchodzić zmiennicy, wszyscy pograli i z tego należy się cieszyć. Cała 16 zagrała, Krzysiu (Krzysztof Nowicki – dop. red.) zamurował i wszyscy podłączyli się do poziomu gry tej wyjściowej szóstki i naprawdę fajnie to wyglądało. Dużo spokoju, dużo rozwagi. Kilka akcji – wiadomo – jak to w piłce ręcznej, błędy musiały się pojawić, zwłaszcza przy ponad 60 bramkach. Gra była naprawdę fajna. No tak, udany powrót do Wągrowca. Przed meczem obiecałem chłopakom, że postawię im po piwie, bo powiem szczerze, bardzo obawiałem się tego spotkania. Jakąś tam dodatkową motywację dołożyłem, wykrzesałem z nich właśnie taką obietnicą. Tym bardziej obawiałem się, że mogą nam się mocno postawić po ich zapowiedziach, bo znam wartość tego zespołu, wiem, jak trudno tutaj się gra, przy ich kibicach. Pracowałem tutaj rok czasu i doznałem tego zderzenia z kibicami. Naprawdę byłem pełen obaw przed tym meczem, tym bardziej, że mieliśmy we wtorek bardzo trudne starcie Pucharu Polski. Ale przez resztę tygodnia po tym spotkaniu mieliśmy dużo luzu na treningach, dużo świeżości weszło, „więcej staliśmy niż biegaliśmy” (śmiech). To było potrzebne, bo nie da się grać co kilka dni meczów na najwyższym poziomie bez odpoczynku. Całe szczęście, udało się znaleźć tę świeżość i zespół w Wągrowcu zaprezentował się naprawdę świetnie.

 

Bartosz Starzyński (rozgrywający KA Stali Gorzów): Myślę, że z perspektywy drużyny nieistotne jest, czy rzucam dużo czy mniej bramek. Wcześniej rzucałem mniej i też byłem zadowolony, bo wygrywaliśmy. O to w tym chodzi. Fajnie, że udało się złapać teraz formę. Przepracowałem dobrze okres zimowy i to chyba są efekty. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania i takie było na początku. Fajnie, że atak w tym meczu zatrybił i były z tego efekty. Rzuciliśmy dużo bramek, co jest u nas… niespotykane (śmiech). Cieszymy się. Po to trenujemy, żeby grać coraz lepiej. Był to mecz z rodzaju takich, w którym dużo się ganiamy. Nielba inne wyniki ma jeszcze wyższe i wygrywają 3 lub 4 bramkami, a wyniki mają na poziomie ponad trzydziestu trafień. Nie z każdą drużyną można grać tak, by wybronić 20, czy 16 bramek, jak w meczu z Lesznem. Każde spotkanie jest inne. Tym razem cieszymy się, że kilka oczek mieliśmy więcej i wygraliśmy to spotkanie.

 

Cezary Marciniak (bramkarz KA Stali Gorzów): Grało mi się świetnie, miło było wrócić do Wągrowca, na znajome tereny. Zostałem bardzo ładnie przyjęty przez kibiców przed meczem i w trakcie meczu, a po spotkaniu podziękowali za grę. Naprawdę świetnie się grało. Ogólnie zagraliśmy ten mecz bardzo dobrze, możemy naprawdę być z siebie dumni, bo wyszliśmy bardzo zmotywowani na to spotkanie. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz, bo w Wągrowcu wszystkim gra się bardzo trudno. Od pierwszej do ostatniej minuty była obecna motywacja. Zagraliśmy super zawody i w ataku, i w obronie, rzuciliśmy chyba najwięcej bramek w tym sezonie. Tylko się cieszyć z takiego spotkania. Liczba bramek wynikała z tempa meczu. Obie drużyny dużo biegały, ciągnęliśmy kontry. Był to typowy mecz na wyniszczenie. My przeżyliśmy to wyniszczenie lepiej, straciliśmy 9 bramek mniej i cieszymy się z tego.

 

Oskar Serpina (kapitan KA Stali Gorzów): Byliśmy nastawieni na to, że drużyna z Wągrowca za wszelką cenę będzie chciała wygrać. Już od dwóch tygodni słyszeliśmy z ich strony szumne zapowiedzi rewanżu za cały okres przygotowawczy i za wynik w lidze. Do tego w mediach pojawiały się deklaracje, że bardzo zależy im na tym meczu. Przez takie informacje nam też potrójnie zaczęło zależeć na tym spotkaniu, bo że zawsze nam zależy, to jest oczywiste. Ale jak słyszysz takie chęci, zapowiedzi rewanżu, to myślisz sobie „Nie, nie, nie. Nie damy się tak łatwo pokonać”. Wyszło jednak tak, że oni troszeczkę więcej mówili, niż rzeczywiście zrobili, może też ich mocno dopingująca publika trochę ich zmroziła, chcieli się za bardzo pokazać. My wykorzystaliśmy to w stu procentach i konsekwentnie graliśmy przez cały mecz, dlatego też mamy taki fajny wynik. Co zdecydowało? To, co zawsze – fajna gra w obronie, najlepszy atak na przestrzeni całego sezonu. To mogłoby tak wyglądać co mecz! Do super obrony i super bramki, jeszcze dokładamy super atak. Ale nie zawsze może tak być, bo jakby tak było, to bylibyśmy mistrzami świata (śmiech).

 

Aleksander Kryszeń (skrzydłowy KA Stali Gorzów): Wydaje mi się, że zagraliśmy całym zespołem, sytuacje wypracowane wspólnie, powodowały to, że rzuciłem parę bramek. Najważniejsza jest wygrana. Z przebiegu meczu można powiedzieć, że kontrolowaliśmy całe spotkanie. Od początku do końca graliśmy mądrze, spokojnie, to miało wpływ na to, że dowieźliśmy do końca taką, a nie inną przewagę. Jak zwykle powtórzę, moim zdaniem o zwycięstwie zadecydował kolektyw. I przede wszystkim spokój. Spokój, spokój i jeszcze raz spokój – i w ataku, i w obronie. Czasami taka samomotywacja powoduje demotywację. To mogło też na nich trochę wpłynąć, za bardzo chcieli, a wynik mamy, jaki mamy. Bardzo mi miło, że mnie przywitali, miło się zachowali. Cieszy mnie to, że pamiętają o mnie.

 

Udostępnij