www.stalgorzow.pl: Marcin, przed nami mecz z MKS-em Wieluń, którego kiedyś byłeś zawodnikiem. Kiedy dokładnie i jak to się stało, że trafiłeś akurat tam, jako pierwszy zawodnik nie będący wychowankiem tego klubu?

Marcin Gałat: W roku 2014, po jednym z meczów Akademickich Mistrzostw Polski, gdzie jako zawodnik reprezentowałem wówczas Wrocławską Akademię Wychowania Fizycznego, podszedł do mnie były kapitan MKS-u Wieluń i poinformował, że na trybunach był prezes Klubu wraz z trenerem. Obserwowali moją grę i chcieliby ze mną porozmawiać. W ten sposób nawiązał się dialog z włodarzami klubu i w konsekwencji podpisaliśmy kontrakt na sezon 2014/2015. Drużyna potrzebowała leworęcznego skrzydłowego, a ja potrzebowałem klubu na następny sezon.

 

Jak wspominasz swoją grę dla drużyny z Wielunia?

– Świetnie, praktycznie same wygrane mecze, 85 bramek rzuconych w 21. meczach, dużo czasu spędzanego na boisku. Bardzo dobra, przyjazna atmosfera panująca w drużynie, zarówno podczas meczów, treningów, ale również poza halą. Sezon zakończony pierwszymi dla klubu „historycznymi” barażami do 1 ligi oraz 2. miejscem w tabeli ligowej. Kolejne niezapomniane sportowe doświadczenia.

 

Podczas pierwszego meczu nie miałeś zbyt dużo czasu na zaprezentowanie się, ale obserwowałeś mecz z ławki. Jakim przeciwnikiem jest MKS Wieluń i jakie są jego największe atuty?

– Jest zdecydowanie walecznym przeciwnikiem. Trudno się gra z drużyną, która walczy o każdą piłkę i nie odpuszcza ani na moment.  Aktywna, agresywna obrona, w ataku grają bardzo kombinacyjną piłkę ręczną, tzn. dużo zagrywek taktycznych, zmian pozycji („krzyżówek”), wbiegów na koło, co powoduje zamieszanie w obronie i luki do zdobycia bramki. Największymi ich atutami są: dobra gra z obrotowym, dynamiczna gra „szybkiego środka”, kontra w drugie tempo oraz bardzo, bardzo doświadczony bramkarz – Tomasz Matulski. Przede wszystkim, trzeba uważać na obecnego lidera klasyfikacji króla strzelców – Pawła Dutkiewicza, który zdobywa około 10 bramek na mecz, jego skuteczność rzutowa potrafi mocno szkodzić rywalowi.

   

Co według Ciebie zadecydowało o wyniku pierwszego spotkania?

– Było to bardzo ciekawe spotkanie, bo mecz obu beniaminków w tej lidze. Może to, że drużyny po raz pierwszy zagrały ze sobą. Duży wpływ na wynik mogła mieć także nieznajomość rywala. MKS zaskoczył nas „kombinowaną” obroną, między innymi odcięciem od piłki Stasia Gębali. Wprawdzie, ćwiczyliśmy już atak przeciwko takiej obronie na treningach i trener uprzedzał, że mogą tak zagrać, jednak tego dnia, podczas meczu, niezupełnie ta gra się udawała. Wdarła się także lekka nieskuteczność rzutów w ataku, kilka piłek odbitych od słupka bądź poprzeczki. Do tego hala MKS-u, zwana „wieluńskim kotłem”, wypełniona po brzegi głośnymi kibicami. Przyśpiewki, okrzyki, gwizdy, oklaski niewątpliwie odegrały częściową rolę w udzielającej się wszystkim atmosferze zawziętego i trzymającego w napięciu do końcowej syreny meczu.

 

 

Teraz Wieluń przyjeżdża do Gorzowa i nie ukrywa swoich aspiracji – chcą zdobyć Gorzów. Myślisz, że mają na to szanse?

– W sporcie do ostatniego gwizdka szanse zawsze są, chociażby iluzoryczne, natomiast jestem przekonany o tym, że tego dnia to nasza drużyna będzie zwycięska i dopisze kolejne cenne dwa punkty do ligowej tabeli. Trenujemy cały czas ciężko i solidnie, bardzo lubimy grać na własnej hali przy naszych kibicach, gdzie nie przegraliśmy jeszcze ligowego meczu i damy z siebie wszystko, żeby tak pozostało do końca tego sezonu, a nawet i dłużej!

 

Jakie według Ciebie są atuty Stali na tle drużyny z Wielunia? Co może zdecydować tego dnia o zwycięstwie jednej z ekip?

Myślę, że posiadamy wiele atutów i nie sposób wymienić tutaj wszystkie. Z najważniejszych to na pewno świetne zgranie drużyny. Doskonała współpraca obrony z bramkarzem. Urozmaicony, konsekwentny i skuteczny atak. Bardzo dobre przygotowanie kondycyjne, siłowe i techniczne. Spryt, cwaniactwo boiskowe, różnorodność zawodników. Na każdej pozycji praktycznie równorzędni gracze, którzy stale się rozwijają, wiele uczą od siebie i wzajemnie uzupełniają. Drużyna zawsze rewelacyjnie przygotowana taktycznie do meczu, oprócz żelaznej dyscypliny w obronie i ataku, potrafimy zagrać niestandardowe, widowiskowe akcje. W każdy mecz wkładamy mnóstwo serca i zdrowia. Trenerzy zawsze powtarzają, że piłka ręczna to gra błędów. Myślę, że o zwycięstwie zadecyduje to, kto danego dnia popełni ich mniej. 

 

 

Jaki cel stawiacie sobie z drużyną na to spotkanie?

Na każdy mecz cel główny jest zawsze ten sam – zwycięstwo.

 

Jak przygotowujecie się do meczu z MKS-em Wieluń?

Przez cały tydzień codziennie trenujemy przez półtorej godziny na hali, plus kilka razy siłownia. Przed jednym z treningów mieliśmy szkolenie taktyczne, na którym oglądaliśmy wideo z meczu przeciwnika wraz z omówieniem poszczególnych ich zagrywek, rzutów i zachowań zawodników. Na treningach ustawiamy różne warianty ataku, jak i obrony, jednak szczegółów przed meczem nie chciałbym ujawnić.

 

Czy według Ciebie istotne dla wyniku w Wieluniu były żywo reagujące trybuny? Czy w Gorzowie kibice mogą Wam pomóc utrzeć nosa wielunianom?

– Wydaje mi się, że tak. Niejednokrotnie słyszałem hasło, że kibice to „dodatkowy zawodnik” na boisku. Wyrazy aprobaty, oklaski bądź okrzyki kilkuset osób zdecydowanie potrafią zmotywować zawodników i uskrzydlać do zwycięstwa, zwłaszcza w tych momentach, kiedy się wydaje, że zaczyna brakować sił.

 

Chciałbyś coś dodać?  

Chciałbym bardzo serdecznie pozdrowić moją rodzinę i przyjaciół którzy zawsze trzymają  za mnie kciuki. Oczywiście zapraszam również wszystkich sympatyków, kibiców gorzowskiej piłki ręcznej, a także tych, którzy jeszcze nie odwiedzili hali na Szarych Szeregów, by zjawili się tam w sobotę  11.03.2017 na mecz o godzinie 18.00. Warto, emocje gwarantowane!

Udostępnij