Tomasz Derbis: Przyjechaliśmy stworzyć ładne zawody i mam nadzieję, że publiczność nie była rozczarowana poziomem spotkania. Przez większość czasu mecz był wyrównany. Myślę, że zaspokoiliśmy apetyt kibiców. Szkoda tylko, że w decydujących momentach nie potrafiliśmy rozstrzygnąć przewag, czy też wykorzystać sytuacji, aby dojść przeciwnika i wyjść na prowadzenie. Nie rzuciliśmy dwóch karnych, w końcówce zawiodła skuteczność w sytuacjach pewnych do zdobycia bramki. Szkoda. Wynik jest taki, a nie inny, bo mimo że próbowaliśmy gonić rywali, ale byliśmy karani. Wynik nas nie satysfakcjonuje, ale z samej gry jestem zadowolony.

 

Dariusz Molski: Tak, jak przewidywaliśmy, oni właśnie tak grali, jak mówiliśmy, że będą. Natomiast problemem było to, że my nie do końca chcieliśmy zrobić to, co zakładaliśmy. Stąd było trudno. Później wkradł się luz i było go za dużo. Gra toczyła się może nie pod pełną kontrolą, ale to, co robiliśmy, robiliśmy świadomie. Naprawdę było widać dużo sytuacji indywidualnych czy dwójkowych, rozegranych między sobą. Chłopaki umawiali się na szybko i z tego coś kręcili. Dużo takiej szarpaniny, szkoda, ze nie zagraliśmy konsekwentniej w obronie, bo można by było to spokojnie w pierwszej połowie już „chlasnąć”. A tam mieliśmy nerwową atmosferę. Ja się najbardziej denerwowałem, bo zamiast robić to, co ustaliliśmy, co ćwiczyliśmy, to tak nie było. Ale 29 bramek rzuconych, 23 stracone, sześć do przodu. Kolejne dwa punkty i jedziemy dalej. MKS Wieluń to są dobrzy zawodnicy, a jeszcze do tego długo trzymają piłkę. Każda nerwowa reakcja, próba zagrania wyprzedzającego, może spowodować, to, że powstanie dziura i oni to wykorzystują. Tak też było i dlatego nam się trudno grało. A to wyskoczył zawodnik do przodu, a to Stachu gdzieś nie domknął, a to Stupa wyszedł i w te miejsce wchodzili zawodnicy gości i traciliśmy bramki „znikąd”. Tych przygotowanych akcji, zakończonych celnym rzutem, mieli naprawdę niewiele. Rzutów z drugiej linii było również mało, a ogólnie podsumowując, według mnie gra Wielunia to chaos i z takimi zespołami się najtrudniej gra.

 

Oskar Serpina: Było bardzo trudno, naprawdę niełatwe spotkanie. Wieluń ma taki nieszablonowy styl gry. Choć może nie imponują warunkami fizycznymi w obronie, to trzeba się też bardzo mocno napracować atakując. Jeszcze trudniej jest w obronie, bo mają taki styl gry – kolokwialnie mówiąc – na wcisk, co stwarzało nam dość dużo problemów. My jesteśmy wysokimi zawodnikami, a okazywało się, że wielunianie przechodzili nam gdzieś pod pachą. Właśnie dlatego wyglądaliśmy po tym meczu tak, a nie inaczej, trudno w ogóle było dojść do szatni, ale chwała drużynie, że 2 punkty są dla nas. Wszyscy sobie wzajemnie wypracowujemy akcje, a to, ze akurat mi się udało zdobyć te pierwsze bramki, to dziękuję chłopakom, że dostrzegli mnie na tych pozycjach. Piłka ręczna to gra zespołowa, więc wszyscy pracujemy na bramkę. Moim zadaniem było to tylko skończyć, żeby praca całego zespołu nie poszła na marne. Na początku to się udawało, później w drugiej połowie miałem dwie pomyłki. Jestem dla siebie bardzo krytyczny, na szczęście nie miało to dużego wpływu na mecz. Fajnie, że mogłem porzucać, ale to zasługa całego zespołu.

 

Marcin Smolarek: Spodziewaliśmy się na pewno trudnego meczu, drużyna z Wielunia przyjechała tutaj na pewno po zwycięstwo. Zresztą głośno o tym mówili. Chcieliśmy im udowodnić, że jesteśmy lepszym zespołem i pokazaliśmy to na boisku. Jak najbardziej wynik jest satysfakcjonujący, dwa punkty zostają u nas w Gorzowie. Hala jest niezdobyta. Teraz mamy trzy wyjazdy, chcemy zdobyć komplet punktów, no i bić się o ja najwyższe miejsce w lidze.

 

Stanisław Gębala: Mecz był dość rwany, ponieważ zdziwili nas trochę wyłączaniem mnie w mieszany sposób. Raz do mnie doskakiwali, raz cofali się do obrony i to było dość dezorientujące. Na szczęście w drugiej połowie udało nam się znaleźć na to lekarstwo i odskoczyliśmy na kilka bramek przewagi. Tak, trzy wyjazdy przed nami. Trzeba zrobić to, co zwykle, przepracować dobrze cały tydzień, całe przygotowanie do następnego meczu. Przeanalizujemy zespół na podstawie wideo i damy z siebie wszystko na parkiecie przeciwnika.

Udostępnij