www.stalgorzow.pl: Jak zaczęła się Twoja przygoda z żużlem?

Bartosz Zmarzlik: – Nie pamiętam w sumie, który to był rok. Byłem z mamą w Barlinku, w sklepie, gdzie znalazłem ulotkę o żużlu i wciąż pytałem mamę, co to jest, ten żużel. Wtedy mama powiedziała, że jak chcę, to mam wziąć ulotkę i że pójdziemy z dziadkiem i z tatą zobaczyć. No i faktycznie poszliśmy na taką jazdę pokazową w Barlinku, gdzie Adrian Cyfer jeździł na takim samym motorku, jak miałem w domu. Mógł jeździć, a mnie to zainteresowało – fajnie, może się ścigać przy publiczności, rywalizować i dlaczego nie ja? I od tamtego momentu z bratem męczyliśmy rodziców, żebyśmy mogli do takiej szkółki przystąpić. Od tamtego czasu z panem Bogusiem Nowakiem uczestniczyliśmy w treningach i tak to się właśnie zaczęło. Wiadomo, że jak już się zainteresowaliśmy tym sportem, to bywaliśmy też z rodzicami na meczach.

 

Pamiętasz swój pierwszy mecz w roli kibica na stadionie?

– Szczerze mówiąc, to nie. Bardziej pamiętam to, jak pomagałem bratu, kiedy to on występował w barwach Stali. A jako kibic… nie, nie za bardzo.

 

Co spowodowało, że pojawiła się u Ciebie taka myśl „To jest to, to chcę robić w życiu”?

– Na pewno od zawsze lubiłem motocykle, do tego rywalizacja, jazda na fajnych obiektach przy publiczności, to jest to, co na pewno mnie kręci i to, co lubię robić najbardziej.

 

Kto był dla Ciebie wzorem, kiedy stawiałeś pierwsze kroki w miniżużlu?

– Moim wzorem jest, był i pewne będzie Tomasz Gollob. W tym czasie, kiedy zaczynałem treningi, wszystkie oczy zwrócone były na niego i także ja starałem się go podglądać. A później, w bardzo niedługiej przyszłości, poznaliśmy się z panem Tomkiem. Mogliśmy jeździć w jednym klubie i to jeszcze poprawiło kontakt, a moje oczy jeszcze mocniej były skierowane na niego.

 

Czy masz teraz jakiegoś zawodnika, którego najbardziej lubisz podpatrywać?

– Myślę, że każdy zawodnik ma jakąś fajną cechę, każdy chce stworzyć swoją historię,  a na pewno ja tak chcę! Chcę tworzyć własną historię, robić tak, jak uważam, żeby to było w pełni naturalne i tak jak sobie to wyobrażam.

 

Czy żużel był pierwszym sportem, którego próbowałeś?

– Tak.

 

Jeśli miałbyś porównać czy i jak zmienił się ten sport, od momentu w którym zaczynałeś stawiać w nim pierwsze kroki, to co najbardziej się zmieniło?

– Myślę, że wszystko. Ten sport robi się coraz bardziej profesjonalny. Widać to nawet po zawodnikach, po ich sylwetkach, że wszyscy chcą być jak najlepsi, robią wszystko w takim kierunku, żeby lepiej się czuć, lepiej wyglądać, no i oczywiście lepiej jeździć.

 

A te zmiany są według Ciebie dobre?

– Myślę, że nie najgorsze.

 

Czy czujesz się idolem dla młodych fanów z Gorzowa?

– Myślę, że nie. Nie patrzę na żużel od tej strony. Jeśli ktoś mnie o coś zapyta, to myślę, że chętnie zawsze pomagam młodszym zawodnikom. Jeśli tylko zwrócą się do mnie z jakimś pytaniem czy prośbą, to zawsze służę pomocą, ale nie czuję się ich idolem, czy kimkolwiek w tym rodzaju.

 

A tobie też pomagali starsi zawodnicy?

– No dokładnie tak. Myślę, że to taka kolej rzeczy, tak po prostu trzeba.

Udostępnij