Dariusz Molski (trener): No nie, nie tylko chwalić. Ale to był taki dziwny tydzień, a ten dzień to jego konsekwencja. Pierwszych 6 akcji i 5 rzutów nieskutecznych w naszym wykonaniu, po 7. minutach na tablicy 1:1. Trudno było nam wejść w ten mecz, źle to rozpoczęliśmy. Na szczęście z tyłu nic się nie działo. I później rozkręciliśmy się i graliśmy już później swoją piłkę. Rozpoczęliśmy mecz innym składem niż zwykle, później była cały czas rotacja, praktycznie wszyscy zagrali można powiedzieć w równym czasie. Trochę dużo „z tyłu” bramek, aż 17, ale to była konsekwencja naszej gry. Prowadziliśmy ją na dużym luzie, chcieliśmy akcje rozgrywać bardzo atrakcyjnie dla oka. Z różnym skutkiem, ale generalnie fajnie to wyglądało. 28:17, tak jak powiedziałaś, 2 punkty, w sumie 30 w tabeli, można się cieszyć. Tak, obrona zwłaszcza w pierwszej połowie była dobra. W drugiej wkradł już się taki luz i zabrakło konsekwencji. Szkoda, bo, gdybyśmy zagrali tak na 11-12 bramek, to można by było mówić, że odskoczyliśmy w tabeli przeciwnikom, jeśli chodzi o bilans straconych bramek. Na tym mi najbardziej chyba zależy, żeby każdego dnia nasza obrona była najlepsza, żeby potwierdzać ją w każdym meczu i żebyśmy skończyli tą ligę z najmniejszą liczbą straconych bramek. Mamy jeszcze 6 meczów. Jest ryzyko, jest zabawa. Będziemy szukać tych punktów. Tak jak powiedzieliśmy, nie poddajemy się. Buńczucznie krzyknęliśmy, że chcemy zawalczyć o Superligę… Gramy na luzie, nic nam nie przeszkadza, nie ma żadnej presji, zaczynamy się bawić już teraz, a jednocześnie chcemy coś udowodnić. Takie zapowiedzi u rywali wzbudzają podrażnienie i te mecze są wtedy jeszcze ciekawsze.

 

Oskar Serpina (kapitan): 14 bramek w pierwszej i drugiej połowie, 14 bramek różnicy w pierwszym meczu i mój 14 numer, a rzucam kilka bramek – fajnie, ze zauważyłaś taką zależność, może faktycznie coś jest na rzeczy (śmiech). Oczywiście, nie skupiam się na takich wyliczeniach, ale jak już o nich mowa, to bardzo miło, bo to jest moja ulubiona i „dająca moc” liczba. Wygrana, a jeszcze wszystko się wokół tej liczby kręci, więc pełna radość! Spodziewaliśmy się troszeczkę większego oporu ze strony Sierpca. Jednak, gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że paru chłopaków nie będzie grało, bo jest kontuzjowanych. Po tych wiadomościach czekaliśmy na rozwój wydarzeń na parkiecie. Mieliśmy trochę problemów z bramkarze, bo Łukasz Romatowski jest renomowanym bramkarzem, który miał dużo meczów w ekstraklasie i w I lidze. Jest to naprawdę firma, a my nie mogliśmy się początkowo wstrzelić. Ale później, jak już się udało, zespół z Sierpca nie miał argumentów, żeby się nam przeciwstawić. Wydaje mi się, że był to najniższy wymiar kary dla Sierpca, bo mecz mógł się skończyć wyższym wynikiem. Obrona to jest chluba naszej drużyny, mamy najlepszą obronę w lidze i tym się chwalimy. Jest to nasz znak rozpoznawczy. Świetnie, że kolejny raz udowodniliśmy, że jesteśmy monolitem w defensywie i każdy, kto wychodzi na boisko i staje w dowolnym miejscu w obronie, daje z siebie wszystko i jest przysłowiowym buldogiem na boisku. Nikt nie chce odstawać od reszty i zaciska zęby, walczy. Miło, że nazwałaś mnie specjalistą od kontr, między innymi w tym elemencie czuję się dość dobrze. W dzisiejszych czasach piłka ręczna jest bardzo szybka, z sezonu na sezon coraz szybsza, dlatego w każdym elemencie trzeba sobie jakoś radzić. Swoje sytuacje na kontrach znajduję właśnie dzięki mocnej obronie, pierwsza linia, skrzydłowy czy obrotowy powinni być właśnie z przodu i dlatego jesteśmy tak przygotowani kondycyjnie, że możemy się tam znaleźć i kończyć sytuacje.

 

 

Marcin Smolarek (najlepszy zawodnik spotkania): Myślę, że wygraliśmy ten mecz przede wszystkim obroną. Atak może nie funkcjonował od początku tak dobrze, jakbyśmy chcieli, ale staraliśmy się narzucić swój styl gry. Na początku bramkarz gospodarzy trochę nam piłek wybronił, potrzebowaliśmy chwili, żeby się wstrzelić. Udało się to około 10 minuty, wtedy też zaczęliśmy grać lepiej, wyprowadziliśmy kilka kontr, wypracowaliśmy kilka ważnych przewag i dzięki temu wygraliśmy. Ostatnia akcja zaplanowana, ale miała być wrzutka, a wyszło bardziej podanie (śmiech). Ale bramka, to bramka. Spotkanie na plus. Mamy 30 punktów, o co nam chodziło na początku II rundy, a teraz nie mamy presji, ale chcemy dalej wygrywać i gromadzić kolejne.

 

Krzysztof Nowicki (bramkarz): Wydaje mi się, że to był łatwy i przyjemny mecz. Przed spotkaniem spodziewaliśmy się, że postawią nam zdecydowanie większy opór. Udało nam się na szczęście zagrać wszystkie nasze zagrywki tak, jak chcieliśmy. Cała drużyna zagrała w porównywalnym czasie gry, ponad 20 minut. Cieszę się, że udało mi się pograć. Nie spodziewaliśmy się, że pójdzie nam aż tak dobrze, bardzo cieszymy się z takiej różnicy bramek. Wydaje mi się, że pokazałem, że również potrafię bronić, mogę wejść za Czarka (Cezarego Marciniaka – dop. red.) i także poodbijać kilka piłek. Mam nadzieję, że będę w następnych meczach grał więcej.

 

Marcin Gałat (skrzydłowy): Myślę, że jak najbardziej jest to dobry wynik, jesteśmy bardzo zadowoleni z meczu i kolejne 2 punkty dopisaliśmy do swojego konta. W tej sytuacji, w której biegłem do kontry, ale niestety nie dobiegłem, zostałem lekko sfaulowany, przewróciłem się, mam zdarte kolano, ale to są normalne rzeczy w piłce ręcznej. Teraz regeneracja i od poniedziałku znowu motywuję się do pracy. Solidna praca, dobra przygotowanie taktyczne do meczu i cała praca z poprzednich spotkań i treningów dzisiaj zaowocowało i wynik mamy taki, jaki mamy.

 

Udostępnij