www.stalgorzow.pl: Oskar, za nami przerwa wielkanocna, odpoczęliście troszkę od piłki ręcznej?

Oskar Serpina: – Tak, jasne. To naprawdę bardzo przydatna przerwa przed końcówką meczów ligowych, która teraz przed nami. Został nam teraz najistotniejszy finisz, mocno „kolarski”, bo będzie to prawdziwy wyścig liderów. Zostały nam cztery bardzo istotne mecze, które bardzo chcemy wygrać, więc ten odpoczynek był wskazany. Akumulatory w stu procentach naładowane.

 

Wróćmy na początek do meczu z Malborkiem z pierwszej rundy. Jak wspominasz tamto spotkanie?

Z tego, co pamiętam, to był to ten pierwszy maraton meczów z rzędu, który mieliśmy w tym sezonie. Chyba nie spodziewaliśmy się, że te pierwsze mecze, które rozpoczynały ów maraton, tak bardzo nas wyczerpią i pochłoną mnóstwo sił i zdrowia. Jak się później okazało, konsekwencje się pojawiły, niestety dla nas negatywne, ponieważ nie poradziliśmy sobie z Malborkiem. Faktycznie byliśmy tam już zmęczeni tymi meczami co dwa dni i to się odbiło na naszej formie dnia. A przez to mieliśmy niekorzystny wynik. Dodatkowo podróż, długa i trudna… i niestety tak to wyglądało.

 

Myślisz, że to kwestia zmęczenia zadecydowała o wyniku?

– Myślę, że był to splot wielu czynników. Między innymi zmęczenie, podróż z drobnymi przygodami, z tego co pamiętam. Nawarstwienie wysiłku i do tego oczywiście poziom i jakość przeciwnika. Drużyna z Malborka od wielu sezonów jest silna, na ten mecz zawsze trzeba się szczególnie przygotowywać.

 

Wtedy byliście na fali wznoszącej – kilka meczów wygranych, te w Gorzowie dość zdecydowanie… teraz mamy podobną sytuację, gdzie jesteście po wygraniu ostatnich kilku spotkań. Nie obawiasz się, że to wpłynie na drużynę negatywnie?

– Na pewno nie zabraknie nam siły, jak to miało miejsce wtedy w Malborku. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego spotkania, mamy naładowane akumulatory i będziemy bić się o bramki przez cały mecz. Dodatkowo ten mecz e Malborku mocno nas podrażnił, bo była to jedna z niewielu przegranych i to jeszcze w takim stylu, gdzie mało się im przeciwstawiliśmy, jak nie my. Nie obawiam się o formę drużyny.

 

Będzie zemsta?

– Tak. Jesteśmy żądni tego rewanżu, żądni zemsty i chcemy dokonać odwetu na Pomezanii. Gramy o pełną pulę.

 

Jakie są według Ciebie atuty gości sobotniego meczu?

– Myślę, że doświadczenie. Jest to zbiór, można powiedzieć, starszych zawodników. Gdyby porównywać wiekowo nas i ich, to w średniej byłoby coś około 10 lat różnicy! (w rzeczywistości średnia wieku Pomezanii to 30 lat, podczas gdy Stali – 24 – dop. red.) Dlatego właśnie myślę, że to doświadczenie i to nie byle jakich zawodników, bo grających dość długo w Superlidze, może być ich największym atutem. Dodatkowo twarda, a momentami nawet brutalna gra w obronie, dość specyficzna, która charakteryzuje Pomezanię od wielu sezonów.

 

A słabości?

– Moim zdaniem, ich słabością jest kondycja. Pomimo, że są w górnej części tabeli, to myślę, że kondycyjnie mogą od innych odstawać, również z racji wieku. A czasami również ich brutalna gra ma niezbyt pozytywne odbicie. Czasami w pewnych meczach przeradza się to w ich negatywną cechę. Głowa gdzieś się zagotuje, a jeszcze jak ktoś gra na podobnym poziomie brutalności, z podobną premedytacją, to rzeczywiście mogą zacząć popełniać błędy wynikające z nerwów.

 

Jaki to według Ciebie może być mecz – gorących głów?

– Chyba tak, bo styl gry Pomezanii w obronie, a nawet agresji w ataku, może powodować gorące sytuacje na boisku. Myślę, że to będzie właśnie taki mecz, którego w tym sezonie w Gorzowie jeszcze nie było, takiej walki jeszcze chyba kibice nie widzieli. Ich specyfika gry powoduje, że musimy się do niej dostosować, grać bardzo mocno w obronie. To może okazać się mecz-kwintesencja piłki ręcznej. Z ich strony na pewno będzie mocna obrona, z naszej – jak zawsze, w końcu mamy drugą obronę w lidze! Ale na pewno też nie będzie to takie spotkanie jak z Lesznem. Myślę, że padnie dużo bramek z obu stron. Pomezania dokłada jeszcze dużo nieszablonowych, cwaniackich zagrań w ofensywie, dlatego też może to być naprawdę bardzo ciekawy mecz, a my zrobimy wszystko, żeby rozstrzygnąć go na swoją korzyść.

 

Czyli warto przyjść na ten mecz?

– Oczywiście, że warto, zwłaszcza, że jest to jeden z ostatnich meczów u nas w hali i do tego rozpoczynających serię gier, które chcemy i musimy wygrać. Myślę, że będzie to udany początek, który wygramy i to poniesie nas do końca sezonu z wygranymi, a kibice pomogą nam, żeby już za tydzień z jeszcze większą motywacją jechać do Gdyni.

 

Cel?

– Zwycięstwo. Za wszelką cenę, nieważne jakim nakładem sił, w jakim stylu, obojętnie jaką ilością bramek. Wygrać i móc po 60. minucie meczu odtańczyć taniec zwycięzców.

Udostępnij