www.stalgorzow.pl: GKS Żukowo –jaka to drużyna i czym może nas zaskoczyć?

Cezary Marciniak: – Jest to zespół na pewno młody, bardzo waleczny. Grają u siebie. Grają o utrzymanie, więc walczą do końca. Myślę, że ich mocnym punktem jest obrona i kontra. Bramkarz, Plaszczak, naprawdę potrafi rzucić kontrę bezpośrednią. No i ma tam kto biegać do kontry – oba skrzydła bardzo dobrze na kontrę wybiegają i one dochodzą, a zespół z tego elementu zdobywa naprawdę potężną liczbę bramek. I myślę, że to ich główny atut.

 

Jak wspominasz pierwsze spotkanie z tą drużyną?

– Pamiętam, że wtedy nie grałem (śmiech). Zmagałem się wtedy z urazem kolana po meczu z Gdynią. Były wtedy Mikołajki i trwały one zdecydowanie za długo, bo pozwoliliśmy się im rozkręcić na samym początku. Cztery pierwsze bramki z tego co pamiętam, to były bezpośrednie kontry. Wychodziło trochę nasze rozluźnienie i nieskuteczność z przodu. I oni to wykorzystali. Potrafią to robić. Później jednak nasze Mikołajki się skończyły i wyszliśmy na dość wysokie prowadzenie. Dowieźliśmy to do końca i dwa punkty były nasze.

 

Jakie są według Ciebie atuty Stali na tle drużyny z Żukowa?

– Większe doświadczenie. I myślę, że akurat w tym meczu ratuje nas spokój. Tak jak mówię, swoje cele osiągnęliśmy, a Żukowo walczą o utrzymanie. To jest walka na noże, na śmierć i życie w dole tabeli i myślę, że będą bardzo zdenerwowani podchodząc do tego meczu, bo margines błędu w ich sytuacji już się skończył. Myślę, że tak to będzie wyglądało – nasz spokój, ich zdenerwowanie, nasze doświadczenie, ich chęć zwycięstwa i utrzymania… a to może się obrócić przeciwko nim, bo zawsze w takiej sytuacji ręce się troszeczkę bardziej trzęsą.

 

Jaki przebiegają przygotowania do tego spotkania?

– Takim samym rytmem, jak do każdego innego meczu. Nie skupiamy się, by przygotować się pod Żukowo, pracujemy całym mikrocyklem tygodniowym tak, jak do każdego normalnego meczu.

 

Czy wpłynęła na Was informacja o tym, że Spójnia praktycznie zmiażdżyła MKS Real-Astromal Leszno?

– Nie, myślę, że nie. Troszeczkę może rzeczywiście liczyliśmy na Leszno, że może spłatać figle i pomieszać szyki Gdyni, ale ja podchodziłem do tego tak, że Gdynia nie da już sobie wypuścić awansu z rąk. Dwa mecze najbliższe – Wągrowiec i Żukowo – nic im nie zrobią, bo są na takiej pozycji, że już tego nie oddadzą. Po prostu rozegrała się kolejna kolejka ligowa i myślę, że to na naszej drużynie nie zrobiło większego wrażenia. Tak się ułożyła tabela i tyle.

 

Czy według Ciebie trudno będzie utrzymać koncentrację grając przeciwko zespołowi z dolnej części tabeli?

– Myślę, że nie. Podejrzewam, że do tego meczu podejdziemy bardzo skoncentrowani. Tak jak mówiłem wcześniej, my zdajemy sobie sprawę z tego, z jakim zaangażowaniem Żukowo przystąpi do tego spotkania.  A my całego dobrego sezonu nie chcemy kończyć jakąś wpadką na sam koniec. To by jednak zostawiło jaką plamę na naszej grze. Podejdziemy zmotywowani jak do każdego meczu, a na pewno będzie się tam grało trudno. Tego akurat jestem pewien. Musimy podejść do meczu bardzo mocno zmotywowani i zagrać po prostu swoją piłkę.

 

Cel?

– Zwycięstwo!

Udostępnij