www.stalgorzow.pl: Przemysław, zacznijmy od tego, że zanotowałeś świetny występ w lidze szwedzkiej we wtorek. Opowiedz o tym występie.

Przemysław Pawlicki: – Tak, wygraliśmy mecz u siebie w domu, z równie mocną drużyną, Elit Vetlandą. 15 wyścig, można powiedzieć, że pojechaliśmy po gorzowsku, bo jechało w nim aż trzech zawodników z Gorzowa. Dobre zawody, zrobiłem w nich komplet punktów, więc wszystko w jak najlepszym porządku.

 

Jak wyglądają Twoje przygotowania do meczu z Lesznem?

– W czwartek byłem w Gorzowie, trenowałem, żeby dobrze przygotować się do niedzielnego meczu.

 

Przyjeżdża do nas Unia Leszno, której jesteś wychowankiem. To rodzi jakieś dodatkowe emocje?

– Nie, tak szczerze mówiąc chyba nie budzi to żadnych dodatkowych emocji. Zobaczymy w niedzielę! (śmiech) Na razie o tym nie myślę, bo przede mną w sobotę kolejne ważne zawody, w niedzielę kolejne, we wtorek jeszcze jedne… Więc, jakbym miał się spinać pojedynczymi meczami, to w połowie sezonu musiałbym pojechać na wakacje, a tego raczej nie chcę.

 

A jak zapatrujesz się na rywalizację z bratem?

– Nie wiem, dlaczego wszyscy zawsze o to pytają. Normalnie. Ścigamy się przeciwko sobie w różnych krajach i w różnych zawodach. I jest to normalne. Wiadomo, że zawsze lepiej by było dla nas, żebyśmy jeździli razem i to zawsze było naszym marzeniem, żeby ścigać się w jednej parze i zdobywać sukcesy, ale wiedzieliśmy o tym, że przechodzimy na sport zawodowy i wiedzieliśmy, że może się to wiązać z tym, iż nie będziemy jeździć w jednej drużynie. I dziś jesteśmy już do tego przyzwyczajeni. A wiadomo. Pomiędzy nami jest również mała rywalizacja, taka typowo braterska, odkąd razem zaczęliśmy kopać w piłkę, to ta rywalizacja była i będzie. To jest fajne, bo jest to coś dodatkowo mobilizującego do pracy.

 

Jak oceniasz siłę Leszczyńskiego zespołu?

– Myślę, że to jest Ekstraliga, a ona rządzi się swoimi prawami. Żużel jest nieobliczalny. Drużynę na papierze Unia Leszno ma naprawdę bardzo mocną. Ale my również pokazujemy, że jesteśmy mocni na torze, wszystko u nas gra jak na razie, mamy teraz zastępstwo za Krzycha (Krzysztofa Kasprzaka – dop. red.), bo niestety w ostatnim meczu doznał kontuzji. Zobaczymy. Stal to fajna, pracowita drużyna, która cały czas stara się, by wynik był korzystny. Przyjeżdża do nas trudny rywal, ale każdy rywal, który przyjeżdża, w Ekstralidze jest trudny. I tak samo przygotowujemy się do wszystkich meczów, nie nakładamy sobie dodatkowo jakiejś presji. Wiemy jednak o tym, że są mocnym zespołem. Nie pokazali jeszcze swojej całej siły, więc zobaczymy, jak ułoży się niedzielne spotkanie. Jestem zdania, że my również całej swojej siły jeszcze nie pokazaliśmy. Spotkają się dwie drużyny bardzo mocne i na pewno będziemy mieli dobre widowisko.

 

Szykuje się rekord frekwencji, jeśli chodzi o obecny sezon, na stadionie. Czy kibice są ważnym ogniwem sportu żużlowego?

– Na pewno! Kibice zawsze pomagają. Gdy mamy mecze w Gorzowie, zawsze dobrze mi się tutaj jeździ, bo z frekwencją nigdy nie ma problemów, czy to są, czy nie są mecze na szczycie. To jest bardzo ważne, bo doping czujemy i jest dla nas wielkim wsparciem. Chcemy czuć, że jesteśmy w domu i mamy tą przewagę. Dźwięki dochodzące do nas z trybun są dla nas. Cieszę się z tego, że na ten mecz przybędzie również wiele kibiców, pogoda powinna dopisać. Czekamy na niedzielę i czekamy na dobry mecz.

Udostępnij