Robert Kościecha (Get Well Toruń): – Gratulacje dla Gorzowa. Przyjeżdżając tutaj wiedzieliśmy, że to jest bardzo trudny teren i będzie ciężko tutaj wygrać i powalczyć. Do połowy zawodów walczyliśmy jak mogliśmy. Do dziewiątego biegu były tylko cztery punkty straty i było widać, że zespół jedzie w miarę dobrze. Po tym dziewiątym wyścigu zaczęły się problemy. Gospodarze bardzo dobrze startowali, a my popełnialiśmy troszeczkę błędów, przez co przegraliśmy spotkanie dosyć wysoko. Widać było, że gorzowianie znają ten tor. Gdy my nie wiedzieliśmy co się dzieje, to oni wiedzieli w którą stronę iść i zasłużenie wygrali mecz. Trzymaliśmy Grega (Hancocka – dop. red.) na czternasty lub piętnasty bieg, ale było już wiadomo po trzynastym biegu, że nie ma szans na zwycięstwo meczowe. Chcieliśmy dać szansę Pawłowi, ponieważ potrzebuje jazdy i chcieliśmy mu dać ten jeden bieg więcej. Przyszłościowo da to efekty w postaci lepszych rezultatów tego zawodnika. U Grega widać, że krok po kroku idzie do przodu i złapał odpowiedni rytm, na który czekaliśmy od początku sezonu. Nie liczyłem, czy matematycznie mamy szansę na fazę play-off, ale trzeba realistycznie patrzeć, że nie mamy na nie szans. Będziemy robić wszystko, by tam się znaleźć, ale trzeba realistycznie na to patrzeć. Prawdopodobnie będziemy walczyć, aby bezpiecznie zająć 5-6 miejsce. Przed nami bardzo trudne mecze.

 

Greg Hancock (Get Well Toruń): – W sobotę na Grand Prix pojechałem dobre zawody. Powoli zaczynam osiągać coraz lepsze rezultaty, jednak ostatnie miesiące były dla mnie dosyć trudne. Wychodzę jednak na prostą. Z Bartoszem Zmarzlikiem mieliśmy małe ścięcie, ale wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Między nami jest wszystko w porządku.

 

Stanisław Chomski (Cash Broker Stal Gorzów): – Bartkowi na próbie toru zepsuł się pierwszy motocykl. Korzystał on w meczu z rezerwowego silnika. Mamy takie też szczęście, że jak jedziemy u siebie to nasi czołowi zawodnicy są na Grand Prix i nie ma możliwości idealnego przygotowania się do spotkania, tak by zawodnicy popróbowali swój sprzęt w równych warunkach treningowych. U Bartka ten motocykl był zbyt agresywny i każdą nierówność toru wyrywał. W swoim ostatnim biegu motocykl prosto jechał i nagle poszedł do góry. Dobrze, że tego sprzętu dosiada taki zawodnik, a nie inny. Dziękuję kolegom z Torunia za dobre ściganie. Pokazali dzisiaj wysokiej klasy żużel. To, że przegrali wysoko, nie odzwierciedla tego, co działo się na torze. Wyścigi były pasjonujące. Bardzo mocno namęczyć musiał się Bartosz Zmarzlik, by mieć swoje punkty. Myślę, że dzisiaj była dobra promocja żużla, bo wynik schodzi na drugi plan. Bardzo obawiałem się tego meczu. Nie bez powodu mówiłem na konferencji, że zespół toruński idzie w górę. Dwa ostatnie wygrane mecze dały im pozytywnego kopa. Wyniki, które uzyskiwali Hancock i Holder w ostatnim czasie Grand Prix mogły napawać kibiców oraz sztab szkoleniowy optymizmem. Cały czas uczymy się tego toru. Jest na nim nawierzchnia o grubej granulacji. Nie można pogodzić widowiska z wynikiem, ale myślę, że jakoś przez to przebrnęliśmy. Dzisiaj mamy lepszy wynik niż zakładałem. Nie oszukujmy się, Kopeć – Sobczyński i nasi młodzieżowcy to jedna półka. Daniel Kaczmarek jest już jednak bardziej doświadczony i więcej się po nim spodziewałem. Ale taki jest żużel, dzisiaj jesteś na dole, jutro będziesz wygrywał. Niektórzy już twierdzili, że jest schyłek Hancocka, ale sam zawodnik pokazał gdzie jest miejsce tych, którzy tak go oceniali. Czasami ludzie nie wiedzą, dlaczego osiągają takie wyniki. Nam też nieraz trudno znaleźć jednoznaczną przyczynę. Gdyby było to łatwe, to wszyscy by wygrywali. Gdy staje czterech równych zawodników, ktoś musi przejechać ostatni. Cieszę się z równego zespołu. Gratuluję moim młodzieżowcom, bo nawet jak przegrywali, to po walce. Nie brakowało im agresji w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie będę chwalił kapitana i innych, bo oni swoją robotę zrobili. Oni muszą słabości naszych juniorów tuszować, ale jakby patrzeć na punkty, zrobiliśmy w młodzieżówce 4 punkty i bonus. Koledzy z Torunia tyle samo punktów i bonus więcej. To się wyważyło i przychyliła się szala zwycięstwa na naszą korzyść. Przede wszystkim para Pawlicki-Vaculik, podobnie jak w Toruniu, dała sygnał do powiększania przewagi. Do połowy meczu nikt nie osiągnął wyraźnej przewagi. Później troszeczkę lepiej odczytaliśmy tor, znaleźliśmy lepsze ustawienia i z tego się cieszę. Kto się pomyli, ten przegrywa.

 

Przemysław Pawlicki (Cash Broker Stal Gorzów): – Niewiele zabrakło do płatnego kompletu. Był to dobry występ w moim wykonaniu. Przede wszystkim cała drużyna pojechała bardzo dobrze. Mieliśmy na samym początku sezonu problemy z dopasowaniem się do toru. Teraz widać, że z meczu na mecz nasza praca popłaca, więc to jest bardzo ważne i z tego się cieszymy. Dziękuję bardzo torunianom za dobry mecz. Trenowaliśmy w bardzo gorących warunkach, przez co tor na treningach był podobny do tego dzisiejszego, jest dość równy. Z czego wynikały problemy? Bartek bardzo szybko wjechał w krawężnik, mocno wykontrował motocykl. W powtórce było widać nawet, że całym motocyklem był poza linią krawężnika. Przy mocnym kontrowaniu motocykla dostał luźnej nawierzchni w koło i go delikatnie pociągnęło. Ja nie mam żadnych problemów ze sprawnym przejechaniem łuku. Nie było żadnych nierówności, ale to wiadomo, każdy zawodnik ma swoje osobne zdanie na ten temat.

 

Martin Vaculik (Cash Broker Stal Gorzów): Nie wiem, czy spodziewałem się wysokiej wygranej. Do każdego spotkania podchodzimy tak samo. Toruń jest bardzo mocną drużyną, mają przecież Grega Hancocka, Chrisa Holdera, bardzo mocni zawodnicy i Adrian Miedziński, który w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze. Dwaj pierwsi wymieni przeze mnie też zaczęli jechać już bardzo dobrze, na wysokim poziomie. Nie można tu nikogo lekceważyć. To, na jakim miejscu Toruń jest w tabeli, wcale nie oznacza, że są słabi, bo oni naprawdę są mocni. Wygraliśmy z nimi zdecydowanie i cieszymy się z tej wygranej. Tak, ten wynik nie pokazuje przebiegu meczu, było dużo ścigania, dużo fajnych biegów. Cieszę się, że ten tor pozwala na takie mecze, bo sprawiają one dużą frajdę zarówno kibicom, jak i nam. Przez pierwszy bieg miałem kłopot z motocyklem, zmieniłem go i później jeszcze korekta dopiero dała taki efekt, jakiego oczekiwałem. Okazuje się, że z tym pierwszym będę musiał jechać do serwisu. Jakbym na początku jechał na tym drugim motorze, to byłoby lepiej. Pora nie miała większego wpływu na sprzęt, chociaż rzeczywiście temperatura nie pomagała. Daliśmy radę.

Udostępnij