www.stalgorzow.pl: Trenerze, gramy z AZS-em UW Warszawa, drużyną beniaminka, ale chyba takiego, jakim Stal była w zeszłym roku… Jak Pan ocenia ten zespół?

Dariusz Molski: – Nie ubliżając nam, myślę, że tam nazwiska są trochę większe. Większa liczba zawodników, którzy mają doświadczenie ekstraligowe i to dłuższe doświadczenie.  Ten zespół nie jest anonimowy i ich wyniki nie są przypadkiem. Co mogę powiedzieć o tym zespole? Na pewno gra bardzo podobnie jak Grudziądz. W obronie grają praktycznie cały czas 5-1, grają agresywnie. Mają tył dość szybki i dynamiczny. Bardzo dobre prawe skrzydło i ekstraligową bramkę. To gwarantuje bardzo ciekawy mecz, na pewno bardzo zacięty. Oni nie przegrali. My musimy – podkreślam – musimy, poprawić się, bo ostatniego egzaminu nie zdaliśmy. Chcemy to wszystko naprawić i po prostu wygrać.

 

Proszę opowiedzieć o przygotowaniach do tego meczu.

– Nic szczególnego się nie zmieniło, oprócz tego, że nastąpiło podsumowanie tamtego tygodnia, wszyscy uderzyliśmy się w pierś i postanowiliśmy nie dopuszczać więcej do takich sytuacji. Oczywiście tego nie da się wyreżyserować w stu procentach, życie samo określi scenariusze. Natomiast my od siebie musimy ograniczyć ryzyko słabej gry ograniczyć do minimum, zacząć od siebie. Każdy indywidualnie i zespołowo musi po rachunku sumienia wprowadzić zmiany. Mam nadzieję, że to przyniesie efekty i zmiany. Wtedy powinniśmy wrócić na dobre tory.

 

Czy przed meczem kołacze się w głowie jakieś szczególne nazwisko rywala?

– Jest tam kilka nazwisk, ale nie naciskałbym specjalnie na któreś jedno. To jest zespół doświadczony ze względu na to, że grają tam zawodnicy, o których wcześniej wspomniałem, czyli ci o stażu ekstraligowym. My musimy przede wszystkim pokonać samych siebie. Jeśli tutaj damy radę, poukładamy naszą grę, to powinno być dobrze.

 

Czego tak naprawdę potrzeba Stali do zwycięstwa?

– Wrócić chociażby do pierwszego meczu, który tu w tym sezonie zagraliśmy, czyli tego z Sierpcem. Co prawda przeciwnik z pierwszego meczu teoretycznie na papierze jest słabszy niż Warszawa, niemniej jest to wszystko złudne, bo cała druga kolejka pokazała, jak to się mili i zmienia. Nikt nie może być niczego pewny. Tylko wrócić na swoje tory, złapać pewność siebie, pokory do grania i do przeciwnika, szacunku do wszystkich i pokazać to, co się potrafi. To powinno w zupełności wystarczyć.

Udostępnij