www.stalgorzow.pl: Cezary, Sokół Kościerzyna, czyli nasz najbliższy rywal, to również drużyna, z którą w zeszłym roku zainaugurowaliście sezon. Jak wspominasz mecze z tym rywalem?
Cezary Marciniak: – Dość dobrze wspominam mecze z tą drużyną. Pierwsze spotkanie – wiadomo, pierwszy mecz sezonu, jeszcze my się tak naprawdę nawzajem nie znaliśmy, a było to już spotkanie o coś, o konkretną stawkę w lidze. Jak pamiętam to ten mecz wyszedł nam bardzo dobrze, podeszliśmy do niego bardzo zmotywowani, narzuciliśmy swój styl gry Kościerzynie, która jest bardzo trudnym rywalem i na wyjeździe, i tym bardziej u siebie. Spotkanie u nas udało się wygrać, natomiast to drugie poł roku później zdecydowanie nam nie wyszedł. Nie wiem, dlaczego, być może podeszliśmy do niego zbyt pewni siebie, a może zabrakło motywacji, jak w tym pierwszym meczu. Wtedy wiele czynników złożyło się na tą przegraną. Ogólnie jednak jestem zdania, że z Kościerzyna gra nam się fajnie, pod warunkiem, że wejdziemy w ten mecz po swojemu.
Wtedy Kościerzyna była drużyną – co tu ukrywać – bardziej klasową. Teraz przyjeżdża do nas jako lider tabeli. Co zrobić, by powtórzyć scenariusz z pierwszego spotkania w zeszłym roku?
– Myślę, że jest ogromna szansa na powtórzenie tej wygranej, tego wyniku! My też jesteśmy już teraz drużyną rok starszą, bardziej zgranym zespołem. Niby Stachu (Stanisław Gębala – dop. red.) i Sewek (Seweryn Gryszka – dop. red.) od nas odeszli, ale tylko dwóch zawodników przyszło na ich miejsce, więc ta wymiana nie była aż tak drastyczna. Tym bardziej, że gramy u siebie! Kibice pokazali ostatnio, że ich doping nas niesie, więc myślę, że szanse na zwycięstwo są bardzo duże, tylko nie możemy podejść do tego meczu w ten sposób, że on się wygra z marszu. Musimy wyjść na boisko bardzo zmotywowani i wtedy wszystko jest w naszych rękach.
Co wiesz o rywalu? Zmieniło się coś u nich?
– Szczerze mówiąc nic nie wiem. Ale to mniej istotne, skupiamy się przede wszystkim na własnej grze i powinno być dobrze.
To jak przygotowujecie się do tego spotkania?
– Do tego spotkania przygotowujemy się tak naprawdę jak do każdego innego ligowego meczu. Wiadomo, w tej lidze każdy mecz jest bardzo trudny, więc podchodzimy do tego meczu, jak do wszystkich innych. W tym roku nie będzie łatwych spotkań. Pokazał nam to Grudziądz, pokazała nam Warszawa. To przecież beniaminkowie ligi, a męczyliśmy się z nimi. W Grudziądzu to już w ogóle, o tym meczu chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Z Warszawą też wbrew pozorom zagraliśmy trudne spotkanie. W tej lidze każdy jest mocny.
Co najbardziej napędza Cię do lepszej gry?
– Ja zawsze mam takie podejście, że chcę dać z siebie na boisku jak najwięcej dla drużyny. Chcę, żeby moja drużyna wygrywała, chcę ja sam wygrywać każdy mecz. Wiadomo, każda moja interwencja, każda odbita piłka czy to moja, czy chłopaków w obronie, każda zdobyta bramka – człowiek sam siebie nakręca i jak kibice dodatkowo trochę krzykną, poklaszczą, widać, że to co robię sprawia przyjemność wielu innym osobom, to tylko jeszcze wzmacnia ten efekt. Jeszcze bardziej wtedy chce się dać z siebie 100%.
Jaki cel stawiacie sobie na to spotkanie?
– Nigdy nie ma innego celu jak zwycięstwo. Gramy u siebie. Ta twierdza jest niezdobyta już któryś rok. Chłopacy jak grali tutaj wcześniej jej bronili, my w zeszłym sezonie też nie przegraliśmy żadnego meczu, więc nie mamy zamiaru tego w ogóle zmieniać!
Chciałbyś coś przekazać kibicom?
– Chciałbym serdecznie zaprosić kibiców na ten mecz, bo poprzednie spotkanie z Warszawą pokazało, że ich pomoc jest naprawdę nieoceniona. Ich doping jest dla nas ogromnym wsparciem. Mamy w Gorzowie kolejnego zawodnika na parkiecie, bo naprawdę po każdej zdobytej, czy obronionej bramce śpiew tych kibiców, oklaski, okrzyki, dopingowanie nas, niesie jak na skrzydłach, a przeciwnikowi je podcina.
„