www.stalgorzow.pl: W skali szkolnej jak oceniłby Pan poszczególnych żużlowców Stali Gorzów?

Stanisław Chomski: – Nie będę tego robił. Jesteśmy zespołem i cały mogę ocenić na czwórkę z plusem. Ten plus, i to duży, dla juniorów, którzy decydowali o meczach, które wygrywaliśmy minimalnie. Gdyby nie punkty Czerniawskiego na Przedpełskim, to byśmy nie zwyciężyli w Toruniu. Gdyby nie oczka” Rafała Karczmarza na Jędrzejaku we Wrocławiu, to też byśmy nie wygrali. Można kilka takich spotkań wyliczyć. Nasi młodzieżowcy pokonywali seniorów innych drużyn, czy to na naszym torze, czy na wyjazdach. Niech się cieszą dobrą jazdą i jadą po to, by podnosić swoje umiejętności i nie patrzeć na punkty. Widziałem jednak, że pod koniec już patrzyli na nie i wiedzieli, że są ważnym ogniwem drużyny. Staraliśmy się jednak nie dawać im tego do odczucia, ale i tak to czuli. Dziękuję im za to, że udźwignęli ten ciężar, jako jeszcze niedoświadczeni zawodnicy. Ten brązowy medal jest ich wielką zasługą.

 

Bartosz Zmarzlik został najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi pod kątem średniej biegowej. Dokładając do tego tegoroczne wyniki Rafała Karczmarza można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że stawianie na wychowanków popłaca?

– To normalny tok myślenia. Inwestujemy we własnych juniorów i taka jest polityka klubu od lat. Oprócz Tomasa Jonassona nikt na pozycji młodzieżowca się nie pojawił. Jedni sieją, drudzy zbierają, inni konsumują. W sporcie bez bazy swoich zawodników można jednak się pomylić. W każdym zespole mają swoją strategię. Są takie, które szkolą i takie, które z różnych powodów pożyczają lub kupują. Szkolenie i polityka startów powoduje, że nasi juniorzy nie są takimi żółtodziobami, jak to się wydawało na początku sezonu.

 

Sezon ligowy za nami, ale przed nami sezon ogórkowy oraz transferowy. Jakich ruchów można spodziewać się po II wicemistrzu Drużynowych Mistrzostw Polski?

– Najpierw trzeba usiąść, ocenić i rozliczyć cały zespół za ten rok. Później się zastanowimy, czy ze wszystkimi jest nam po drodze, czy wszyscy zawodnicy wyrażają chęć jazdy w tym klubie, czy nie.

 

Jak wielka uwaga przykładana będzie do kwestii uczestników cyklu Grand Prix?

– Jest to jakiś problem. Mówiąc o naszym potencjalnym składzie, to „pachnie” czwórką w Grand Prix. Myślę, że Bartek się utrzyma, a może zawalczy o coś więcej. To samo dotyczy Martina. Niels może dostać dziką kartę, a Przemek wywalczył awans. Trzeba na spokojnie usiąść i wszystko przeanalizować. Niech się ten sezon skończy, żebyśmy wiedzieli, czym dysponujemy i jakie wyzwania stoją przed poszczególnymi zawodnikami, bo to ważne, jeżeli chodzi o wynik drużyny.

 

Jak będą wyglądały najbliższe tygodnie w gorzowskim klubie? To spokojniejszy okres?

– Trwają rozmowy o przyszłym sezonie. Są posiedzenia zarządu, na które jesteśmy zapraszani. Słuchamy i rozmawiamy na różne tematy, związane z organizacją klubu. Wszystko potoczy się dynamicznie. Okres transferowy trwa od 1 do 15 listopada i wszystkie tematy muszą w tym czasie sfinalizowane. To spokojniejszy okres od zawodów i treningów, ale czasami bardziej męczą rozmowy, przemyślenia i różne dywagacje niż praca z zespołem.

 

Przed nami także różnego rodzaju gale, mianowicie ta PGE Ekstraligi i klubowa na 70-lecie.

– Są pewne uroczystości, na których chce się i wypada być. W kontekście osiągniętego wyniku i 70-lecia naszego klubu to będą jedne z bardziej przyjemnych momentów tego roku.

 

Jakieś słowo dla Kibiców, którzy wspierali zespół w każdym momencie? Nawet w meczach o brąz, choć już mniej licznie?

– Gdyby w meczach o brąz zamienić się rolami i spotkanie u nas byłoby o tydzień później, to tych kibiców pojawiłoby się znacznie więcej. Rozumiem ich i nie mam pretensji. Przeszli zawód, podobnie jak ja i zawodnicy. Trudno się otrząsnąć po takiej porażce. Mogę tylko w swoim i ich imieniu przeprosić za to, że kibice przeżyli rozczarowanie w półfinale, co zaowocowało taką, a nie inną frekwencją na spotkaniu z Falubazem. Od lat nasz Kibic jest tym, który bezsprzecznie i najliczniej wspiera nas na naszych meczach, również na wyjazdach. Czuje się to wsparcie i to pomaga. Kibic jest naszym ósmym zawodnikiem. Dziękuję za ten sezon. Przepraszam, że nie udało się spełnić wszystkich naszych marzeń, czyli walczyć o złoto i obronić tytuł. Taki jest jednak sport, który uczy pokory. Nastawiamy się pozytywnie na następny sezon. Wspierajcie nas teraz w tym martwym sezonie, żeby władzom udało się uzbierać budżet, by w nowym roku zespół mógł walczyć o najwyższe laury.

Udostępnij