Dawni gladiatorzy co roku wyjeżdżają na turnusy rehabilitacyjne do miejscowości oddalonej o 40 km od Gorzowa. Mają taką możliwość dzięki Fundacji Bogusława Nowaka i hojności kibiców, którzy przekazują datki podczas zbiórek na stadionie. Tym razem wyjazd, humorystycznie nazywany obozem przygotowawczym, przypadł na okres od 17 do 31 października. – Jesteśmy w ośrodku przystosowanym do wózków inwalidzkich z pełnym zapleczem rehabilitacyjnym, kriokomorą, basenem do pływania, masażami, którzy każdy z chłopaków ma na co dzień. Lekarze nam poprzepisywali odpowiednie zabiegi na te kontuzje, które kiedyś mieliśmy i dzisiaj się odzywają. To jest właśnie ten problem, kiedy na stare lata wszystko wychodzi z podwójną siłą. Od 10 lat Fundacja Bogusława Nowak, która działa w obrębie Stali Gorzów, kwestuje na każdym meczu, zbierając środki na ten cel, by można było wyjechać z najstarszą grupą zawodników na rehabilitację. To ogromnie ważne. Ciągle udaje nam się zebrać pieniądze. Jesteśmy bardzo wdzięczni kibicom, fundatorom i naszym sponsorom, bo bez tego nie było na to wszystko żadnych szans – opowiedział Bogusław Nowak.

W tym roku Stal Gorzów wybrała się na odpoczynek w sile pięciu osób, choć miało być siedmiu. Problemy ze zdrowiem mają jednak Zenon Plech i Andrzej Pogorzelski, za których mocno trzymamy kciuki. – Jest Ryszard Dziatkowiak, Jerzy Rembas, Ryszard Fabiszewski, Zbyszek Padewski i ja. Miał być Andrzej Pogorzelski, który niestety wylądował w szpitalu z zapaleniem płuc. W tym wieku to bardzo niebezpieczna sprawa. To już prawie 80-letni były zawodnik i trzeba się liczyć z podbramkowymi sytuacjami. Dopingujemy go, mamy z nim kontakt. Deklarował się też Zenek Plech, ale zdrowie też nie pozwala mu przyjechać – przekazał indywidualny mistrz Polski z 1977 roku.

Jednak nie tylko reprezentanci Żółto-niebieskich” pojawiają się w Gościmiu. Byli żużlowcy mają licznych przyjaciół z innych klubów. – W tamtym roku odwiedził nas Józek Jarmuła na tydzień czasu. W tej chwili są u nas Andrzej Wyglenda i Antoni Fojcik z ROW-u Rybnik, którzy w niedzielę przyjechali na siedem dni. To są przyjaciele, którzy zażywają możliwości rehabilitacyjnych – zdradził legendarny jeździec gorzowskiego zespołu.

Rehabilitacje to jednak nie wszystko, bowiem te trwają do południa. Dawne gwiazdy, wyjeżdżając poza Gorzów, wcale nie odgradzają się do fanów, a wręcz przeciwnie. – Było takie piękne spotkanie z ludźmi z turnusu, ponad 120 osób. Mieliśmy okazję porozmawiać o sporcie, aktualnej sytuacji, jak było kiedyś, jak teraz. Przeróżne wspomnienia. Propagujemy żużel. Po to są te spotkania, żeby nawet tych, co nigdy nie byli na żużlu, ciekawie zachęcić. Z naszej strony jest opowieść, są pytania od kibiców. Mamy na miejscu motocykl żużlowy, opowiadamy o jego budowie, a ludzie robią sobie na nim zdjęcia. Rozmawiamy o bezpieczeństwie zawodników, o tym, czy mogą jeździć kobiet i takich różnych rzeczach. Cenimy bardzo ten wyjazd. Po zabiegach, o 15 lub 16, dwa razy z rzędu wyjeżdżaliśmy rowerami w las. Ja na wózku elektrycznym. Grzybów już niestety nie ma. Zwiedzamy okoliczne jeziora i tereny leśne. Byliśmy w Lubiatowie, w wiosce osiem kilometrów od Gościmia. Wieczory mamy zagospodarowane. Zawsze jest jakaś impreza, występy. W środę na nasze zaproszenie przyjechali Cygani gorzowscy – relacjonował Nowak.

Dawni zawodnicy mieli też czas, by na chwilę wrócić do miasta nad Wartą i wziąć udział w szczególnej uroczystości, gdy Stal Gorzów sadziła 70 drzew na 70-lecie klubu. – Bardzo fajna i wymowna uroczystość. Drzewo jest symbolem życia, a np. dąb mocy. Nie mogliśmy tam nie być. To zaszczyt. Ośrodek w Gościmiu jest dla nas tak ciekawy, bo to tylko 40 km, więc w niecałą godzinkę jesteśmy w Gorzowie – zakończył Bogusław Nowak.

 

Fot.: Tomasz Jocz

Udostępnij